Sylwia Wachowska
Mann w Skolimowie
(Tlen).
Po wzruszeniu filmem Bławuta można spróbować ściśle oddzielać kolejne warstwy opowieści. Poklasyfikować poszczególne historie. Jak z układanki wyciągać fragmenty niedokończonych wątków.
Spajać.
Sklejać.
Badać prawdopodobieństwo wydarzeń. Nieodmiennie jednak będzie powracał mannowski oddech, przypisany, skazanym na niepowodzenie, kuracyjnym peregrynacjom. I nie myślę wcale o rozbuchanej narracyjnie Czarodziejskiej górze, ale o opowiadaniu skromniejszym, w swojej kameralności bliższym zdarzeniom, których doświadczamy, podążając za bohaterami Jeszcze nie wieczór.
Tytułowy Tristan. Literat. Autor jednego, chybionego romansu. Soczewka skupiająca ogrom doświadczeń artystowskiego życia. Nieustannych pomieszań rzeczywistości z fikcją – człowieka z najbardziej soczystym bohaterem literackim. Aktorskich kreacji z przyziemnością teatralnego bufetu. Zanurzony w niemożliwej do spełnienia miłości i w niemożliwym do wybrzmienia micie.
Po filmie oddech staje się banalny. To cieszy.
Film:
Jeszcze nie wieczór, reż. Jacek Bławut, Polska 2008.
* Sylwia Wachowska, studiuje reżyserię teatralną.