Radosław Łopiński

Boski jest ludzki

Giulio Andreotti to zręczny polityk siedmiokrotnie wybierany do włoskiego parlamentu. Katolik o silnych powiązaniach z Watykanem, oskarżony o kontakty z mafią a także o zlecenie morderstwa włoskiego dziennikarza, miłośnik rzymskiej kuchni. Postać wybitna i wyróżniająca się na włoskiej scenie politycznej. Truizmem jest stwierdzenie, że jak każda nietuzinkowa osoba mająca wieloletni dostęp do władzy budził silne emocje.
Taka selektywna znajomość współczesnej historii Włoch wystarczy prawdopodobnie, by cieszyć się artystyczną stroną filmu „Boski” Paulo Sorrentino i nie pozostać bezradnym wobec fabuły.

Film jest niezwykle plastyczną próbą namalowania portretu wybitego polityka. Przyjęta malarska forma ogranicza jednak sposób opowiadania historii. Jest fragmentaryczna i nie pozwala dostrzec całości. Film nie jest biografią Andreottiego. Na szczęście. Reżyser uniknął dzięki temu łatwych pułapek patosu, nudy i prostych rozliczeń. Przyjęta forma pozwola odczuć widzom emocje otoczenia, martwy spokój głównego bohatera, dreszczyk politycznej opery Buffa. Sorrentino przeplata znakomite obrazy trochę na kształt teledysku i anime, łącząc je z uwypuklającą poszczególne zdarzenia modną, współczesną czasowi fabuły muzyką i uzyskuje efekt wibrującego filmu akcji w filmie… w zasadzie jakiejkolwiek akcji pozbawionym. Andreotti trwa ponad rozbrykanym, niekiedy prymitywnym lub groteskowym otoczeniem. Z twarzą bez emocji, za to z językiem pełnym ironii, znosi i wykorzystuje rzeczywistość by chronić i rozbudowywać machiavelliczne księstwo. Jest prostym urzędnikiem wyższej powinności a zarazem wodzem, którego się czci i nienawidzi.

Od księcia Wiecznego Miasta nie bije boski blask, a raczej zapach naftaliny. Widać wieczne schorowanie, urzędniczą schludność i nerwowe dreptanie po skrzypiącej podłodze rzymskiego mieszkania. Milczący przywódca nie jest tym, który przyciąga swym fizys tłumy nastolatek, choć krzyczą o nim media i szepcze swymi murami ulica. A jednak jego osobowość magnetyzuje scenę polityczną i przyciąga wyborców. Ze starożytnymi wodzami i trybunami nie łączą go oratorskie popisy i efektowne, publiczne gesty lecz umiejętność intrygi, zawiązywania sojuszy, ale także wiara w znaki i przesąd. Wódz nie jest księciem krwi a wytrwałości i pracy. Jest sumiennym i bystrym dzieckiem rewolucji.

Prawdopodobnie z całego filmu nie zapamiętamy szczegółów historii, bo przecież to polityka i zdarzenia ani nam bliskie, ani globalnie istotne. W pamięci z pewnością zachowamy poszczególne kadry, nastrój i czas znaczony światłem, doskonałe fotografie artysty świadczące o różnicy pomiędzy sztuką a zwykłym landschaftem.

Film:

„Boski” (Il Divino), reż.: Paulo Sorrentino, 2008. Data polskiej premiery: wrzesień 2009 r.