Słuchając tego albumu, nie sposób pozbyć się wrażenia, że radość nie jest tu radosna, smutek smutny, a życie żywe. Udało się jedynie rezygnacji – ta jest zrezygnowana jak należy.
“Vivaldi” to drugi album Magdaleny Kożeny nagrany z Venice Baroque Orchestra i Andreą Marconem. Tym razem przynajmniej nie udało się niczego zepsuć. Jest nawet lepiej! Artyści zrezygnowali z wolnych temp, które wystawiały na próbę cierpliwość najbardziej wyrozumiałych słuchaczy albumu “Haendel”, a porwać mogłyby chyba jedynie poczciwe ślimaki winniczki (tu spuszczam zasłonę miłosierdzia na arię “Scherza, infida” z “Ariodante”). Jednak “szybciej” nie jest równoważne z “lepiej”, więc pociecha niewielka. Arie i tak ciągną się w nieskończoność, jednakowo smętne i przygnębiające, z rzadka tylko przerywane nieco histerycznymi wybuchami uczuć.
“Muzyka Haendla wymaga ogromnych kontrastów. Ale muzyka Vivaldiego już nie. Nadmiar emocji mógłby jej nawet zaszkodzić” – mówi Kożena. To prawda. Jednak i przesadna powściągliwość może być zabójcza.
Nagranie:
“Vivaldi”
Magdalena Kożena mezzosopran
Venice Baroque Orchestra
Andrea Marcon dyrygent
Deutsche Grammophon 2009