Był to dla nas bardzo trudny wieczór. Kompozycje skarżyły się na ciężką rękę, która bezlitośnie raziła w ich bezbronne ciała, nie szczędząc także klawiszy w najbliższym sąsiedztwie.
Ja dałem się porwać na chwilę, gdy z fortepianu wysączyły się mrocznym szeptem ostatnie dźwięki „Marsza żałobnego”. I wypłynął z nich czarny dym finałowego Presto Sonaty b-moll.
Po przerwie zatańczyły zbyt ciasne walce i kołysanka, co spędza z oczu sen. Na koniec zaś zjawił się słynny Polonez As-dur, bohaterski jak szarża ugrzęźniętej w błocie husarii.
Ostatnim akordom niedane było wybrzmieć. Salę wypełniły dzikie owacje, tupanie i krzyki. Uparcie krążyło mi po głowie pytanie, czy taki tumult wzbudziłby tym wykonaniem artysta nieznany? W końcu otworzyłem oczy. Daniel Barenboim stał wciąż na estradzie.
Koncert:
Rok Chopinowski 2010, Koncerty Urodzinowe
Recital fortepianowy Daniela Barenboima
Filharmonia Narodowa w Warszawie
28 lutego 2010 r.