Szanowni Państwo,

w ciągu ostatnich 10 lat środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego zmieniło się w sposób nieodwracalny. Zamachy z 11 września 2001 roku, operacje wojskowe na Bliskim Wschodzie, przyspieszony rozwój technologiczny i informatyczny, wzrost nowych wielkich mocarstw, takich, jak Chiny czy Indie – to tylko niektóre z elementów tego procesu. Czy Sojusz Północnoatlantycki zupełnie się zestarzał i niepokojąco trzeszczy w szwach? A może potrzebujemy tylko nowej jego koncepcji? I czego po swoim członkostwie w NATO może i powinna oczekiwać Polska?

Już w kwietniu tzw. Grupa Mędrców, pracujących pod przewodnictwem Madeleine Albright – Polskę reprezentuje tam Adam Daniel Rotfeld – przedstawi sekretarzowi generalnemu NATO Andersowi Rasmussenowi swoją diagnozę obecnych wyzwań i koniecznych reform Sojuszu. Zanim to się jednak stanie, już w najbliższy czwartek, 11 marca, podczas Warszawskiego Forum Transatlantyckiego na UW zostanie zaprezentowana Polska Nowa Koncepcja Strategiczna NATO 2010, przygotowana przez Romana Kuźniara wraz ze współpracownikami z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW (http://www.pl.ism.uw.edu.pl/) oraz Instytutu Studiów Strategicznych z Krakowa (http://www.iss.krakow.pl/)

Wzajemne oddziaływanie tych dwóch dokumentów może być wielce owocne. Tym bardziej zachęcamy Państwa do lektury dzisiejszych tekstów w Temacie Tygodnia, którego koncepcję opracowali wspólnie Roman Kuźniar i Karolina Wigura.

Adam Daniel Rotfeld pisze o kontekście polskim i środkowoeuropejskim w strategii NATO. Roman Kuźniar przedstawia główne zręby Polskiej Nowej Koncepcji Strategicznej NATO 2010. Następnie, z punktu widzenia wyzwań paramilitarnych oraz wojskowych analizują ją Kamila Pronińska oraz Bolesław Balcerowicz.

Zapraszamy do lektury oraz dzielenia się komentarzami! Zapraszamy także do udziału w Warszawskim Forum Transatlantyckim – więcej informacji tutaj: (http://www.sea-ngo.org/wtf/)

Redakcja

Adam Daniel Rotfeld

Nowa koncepcja strategiczna NATO: perspektywa środkowoeuropejska

Sojusz wczoraj i dziś

Interesy strategiczne i oczekiwania państw Europy Środkowo-Wschodniej wobec nowej koncepcji strategicznej NATO są takie same, jak wszystkich innych państw członkowskich. Wszystkich członków NATO motywuje to samo pragnienie znalezienia optymalnych form ochrony ich bezpieczeństwa, niezależności i integralności terytorialnej.

Jest to konstatacja na pozór oczywista i banalna. Tak jednak nie jest. W tej sprawie, jak w wielu innych, między państwami Sojuszu występują w praktyce istotne różnice. Są one zrozumiałe i naturalne, ponieważ kraje NATO mają różne doświadczenia historyczne i różne położenie geopolityczne.

Nie było takich różnic między państwami wchodzącymi w skład NATO w okresie zimnej wojny, w czasie podziału na Wschód i Zachód. Sojusz powstał, kiedy strategia stalinowskiego Związku Radzieckiego opierała się na założeniu, że wojna między światem kapitalistycznym a „obozem socjalistycznym” jest nieunikniona. Od blisko 20 lat nie ma już jednak Związku Radzieckiego, rozwiązany został Układ Warszawski, a NATO po zakończeniu zimnej wojny powiększyło się o 12 nowych członków. Sojusz wielokrotnie deklarował, że Rosja nie jest postrzegana jako potencjalny przeciwnik. W ostatnich 20 latach zmieniło się radykalnie środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego. Nastąpił proces przyspieszonej globalizacji (której towarzyszy fragmentacja w wielu regionach świata); wyłaniają się nowe potęgi (Chiny, Indie, Brazylia); obserwujemy wzrost asertywności Rosji (która postuluje rewizję dotychczasowego porządku bezpieczeństwa); technologie informacyjne zmieniają charakter międzynarodowego systemu (są transnarodowe i wymykają się kontroli państw).

Po zakończeniu zimnej wojny proces bezpieczeństwa ustabilizował sytuację na obszarze transatlantyckim. Zapewnił przez transformację wewnętrzną NATO i jego rozszerzenie nie tylko poczucie bezpieczeństwa starym i nowym członkom Sojuszu, ale również oddziaływał korzystnie na rozwiązywanie sytuacji potencjalnie konfliktowych, zwłaszcza na peryferiach, w regionach bezpośrednio przylegających do państw należących do NATO. Rozszerzenie Sojuszu spełniło oczekiwania nowych państw zainteresowanych usuwaniem linii podziału. Jakkolwiek w sensie psychologicznym w percepcji bezpieczeństwa zarówno społeczeństwa, jak i niektórych polityków podziały nadal się utrzymują. Znacznie głębsze jest poczucie bezpieczeństwa takich państw, jak Francja i Niemcy niż państw bałtyckich. Jest to naturalne i zrozumiałe. Jednym z zadań Nowej Koncepcji Strategicznej jest niwelowanie i usuwanie tych różnic.

W opracowaniu Nowej Koncepcji Strategicznej należy zatem przyjąć następujące założenia. Po pierwsze, NATO powinno kontynuować instytucjonalne sposoby zapewniania bezpieczeństwa w Europie i Ameryce Północnej (Stanach Zjednoczonych i Kanadzie) w obliczu ewentualnej agresji.

Po drugie, Sojusz i kultura państw członkowskich stanowią silne motywacje, by dbać o ustrój demokratyczny i zachowanie pokoju.

Po trzecie, Sojusz stanowi istotne forum konsultacji transatlantyckich w sprawach dotyczących żywotnych interesów państw.

Po czwarte, NATO zapewnia mechanizm efektywnej współpracy z różnymi rządami, instytucjami i organizacjami, którego celem jest powiększanie wzajemnego zainteresowania bezpieczeństwem oraz promowania takich wartości, jak bezpieczeństwo, demokracja i rządy prawa.

Niestabilność, niepewność, nieprzewidywalność

Najważniejsze zagrożenia dla światowego systemu bezpieczeństwa łączą się dziś z trzema czynnikami: niestabilnością, niepewnością i nieprzewidywalnością. Są to różnorodne i złożone zagrożenia. Ich źródła maja charakter nietradycyjny: ekstremizm, ataki cybernetyczne, globalna proliferacja broni nuklearnych i wszelkiego rodzaju innych zaawansowanych technologicznie rodzajów broni. W sensie geograficznym bardzo trudno jest przewidzieć miejsce wystąpienia potencjalnego zagrożenia. Często identyfikuje się je, na przykład, z ambicjami nuklearnymi Iranu, z niepokojami na Bliskim Wschodzie czy w Azji środkowej i południowej. Wspomina się również w tym kontekście Półwysep Koreański.

W Europie pokój i stabilność są podważane przez akty politycznego szantażu oraz zamrożone konflikty lokalne. NATO z całą pewnością nie jest remedium i jedyną odpowiedzią na każdy problem bezpieczeństwa, zwłaszcza w sytuacjach, w których zastosowanie rozwiązań militarnych nie jest możliwe. Dlatego partnerstwo Sojuszu z innymi krajami, instytucjami i organizacjami jest niezbędne, by skutecznie przeciwdziałać, łagodzić i odpowiadać na zagrożenia dla bezpieczeństwa. Szczególną rolę mogłoby tu odegrać wypracowanie nowego rodzaju relacji między NATO a Unią Europejską. Nie należy również lekceważyć znaczenia instytucji takich, jak Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, a także Rada Europy. Sojusz jest w istocie legitymizacją obecności polityczno-wojskowej Stanów Zjednoczonych na kontynencie europejskim, co stanowi o jego skuteczności i gwarancjach bezpieczeństwa dla wszystkich państw tego regionu.

Rosja: nowy początek

W wypadku Rosji potrzebna jest wspólna strategia w ramach Sojuszu. Zgodnie z dokumentami takimi jak Akt Stanowiący (1997) czy Rzymska Deklaracja (2002), nie ma żadnej sprzeczności między przyjmowaniem nowych państw członkowskich do NATO a angażowaniem się we współpracę z Rosją.

Nowy początek w kooperacji z Rosją może jednak przynieść sukces tylko wtedy, gdy będzie odwzajemniony. Innymi słowy, Rosja musi zaakceptować w praktyce dwie fundamentalne zasady, które dotąd akceptowała jedynie w sposób deklaratywny.

Po pierwsze, każde niepodległe państwo ma niezbywalne prawo do tego, by „należeć lub nie należeć do organizacji międzynarodowych, być lub nie być stroną dwu- lub wielostronnych traktatów, w tym traktatów sojuszniczych; mają również prawo do neutralności” (zasada pierwsza Aktu Końcowego KBWE).

Po drugie, suwerenna równość państw implikuje respektowanie wynikających z suwerenności praw.

Dla naszych rozważań kluczowe jest uświadomienie sobie, co jest istotą strategii Rosji wobec Europy. Jeden z rosyjskich ekspertów, Jurij Sołozobow, opublikował ostatnio interesujący esej w miesięczniku „Politiczeskij Klass” (numer 9 z września 2009), w którym udziela odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób można byłoby dokonać przełomu w trudnych relacjach rosyjsko-polskich. Strategia Rosji wobec Europy, w jego ujęciu, nosi prostą nazwę: „finlandyzacja”. Rosyjski analityk pisze: „Maksymalny program dla Rosji to finlandyzacja całej Europy, ale zaczynać trzeba od reorganizacji przestrzeni Wielkiego Limitrofu”* (s. 43-44). Autor ma na myśli takie kraje sąsiadujące w Europie z Rosją, jak Finlandia i Polska, i przede wszystkim Ukraina; w Azji Środkowej – Kazachstan, a także Turcja i Iran. „Finlandyzacja – dodaje Sołozubow – to wzajemnie korzystna pragmatyczna współpraca i stosunki oparte na poprawności – bez pouczania o sprawach demokracji i praw człowieka” (p.43).

Z tej perspektywy rosyjskie propozycje traktatów o bezpieczeństwie europejskim (z 29 listopada 2009) i stosunkach między NATO a Rosją (z 4 grudnia 2009) są bardziej czytelne. Zawierają one postulat różnicowania państw Sojuszu na dwie kategorie: „starych” członków, którzy należeli do „16” NATO i „nowych”, którzy powiększyli Sojusz do „28”.

Takie podejście kłóci się jednak z zasadą niepodzielności bezpieczeństwa i z zasadą suwerennej równości państw. W Europie nie ma miejsca i nie będzie powrotu do XIX-wiecznej koncepcji Koncertu Mocarstw z czasów Metternicha ani do stref wpływów czy też stref uprzywilejowanych interesów. Rację ma Ron Asmus, kiedy w kontekście wojny w Gruzji pisze: „To było zderzenie między światem Zachodu z XXI wieku, który uważał zbliżanie się demokratyzacji do granic Rosji za krok pozytywny na drodze do większej stabilności międzynarodowej oraz Rosji, która powróciła do zwyczajów i myślenia XIX-wiecznego mocarstwa i uznała takie kroki za zagrożenie” („A Little War That Shook the World”. Palgrave Macmillan 2010, 254 pp.).

Jednak podkreślam z całą siłą: NATO potrzebuje Rosji, a Rosja potrzebuje NATO. Jak powiedziała Hillary Clinton w lutym tego roku, „Pośród wyzwań dla bezpieczeństwa Rosji, NATO nie ma. Pragniemy współpracy NATO-Rosja, która przyniesie konkretne rezultaty i zbliży do siebie NATO oraz Rosję”.

Nie ulega zatem wątpliwości: jest to wykonalne, może stać się rzeczywistością i będzie w przyszłości realne. Kiedy? Im szybciej, tym lepiej. Kiedy Grupa Ekspertów NATO odwiedziła Moskwę w lutym, naszym celem było przeprowadzenie konsultacji z rosyjskimi partnerami i przemyślenie wzajemnego postrzegania oraz nowych dróg przyszłego zaangażowania. Miejmy nadzieję, że tym razem okazja nie zostanie stracona.

* Limitrof (z łac. limitrophus – pograniczny) – pograniczne prowincje Imperium Rzymskiego, które zobowiązane były utrzymywać wojska Imperium znajdujące się na ich terytorium. Pojęcie to jest szeroko wykorzystywane przez rosyjskich politologów, zwłaszcza w odniesieniu do byłych radzieckich republik.

** Adam Daniel Rotfeld, doktor nauk prawnych i profesor nauk humanistycznych, dyplomata. Członek Grupy Ekspertów NATO, przygotowującej Nową Strategię dla NATO. Przeszłości dyrektor Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI, 1989 – 2002), sekretarz stanu i minister spraw zagranicznych (2005). Współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, członek Komisji Doradczej ds. Rozbrojenia przy ONZ.

* * *

Roman Kuźniar

NATO po sześćdziesiątce: emerytura czy rewitalizacja?

W kwietniu ubiegłego roku na swym strasburskim szczycie Sojusz Atlantycki świętował 60. rocznicę istnienia. Przy tej okazji powstały pytania o przyszłość Sojuszu w kontekście zbliżania się do wieku emerytalnego. Jeśli takie pytania i wątpliwości w ogóle powstały, to nie tyle ze względu na wiek NATO, ile na problemy, z jakimi przyszło się zmagać Paktowi w poprzedzającej dekadzie. To właśnie one sprawiły, że można o nim powiedzieć, iż jest Sojuszem po przejściach – niektórzy zaczęli nawet wątpić, czy nadal jest Sojuszem z przyszłością.

Owe przejścia to przede wszystkim polityka George’a W. Busha. Chciał on uczynić z NATO powolny instrument swej strategii bezpieczeństwa, a właściwie – arbitralnie podejmowanych ekspedycji militarnych. Za czasów Busha Waszyngton chciał traktować Sojusz Północnoatlantycki jako „skrzynkę z narzędziami” (tool box), z której Amerykanie wyjmowaliby to, co w danym momencie uznaliby za przydatne. Przykłady to niezbyt udana pod względem przebiegu i konsekwencji wojna o Kosowo, niewielkie osiągnięcia Sojuszu w Afganistanie, niemoc NATO w obliczu wojny na Kaukazie w 2008 roku (tam Rosja wzięła wzór z wojny o Kosowo).

Po odejściu Busha nie jest zresztą o wiele lepiej. Barack Obama ma na głowie inne sprawy niż kultywowanie więzi transatlantyckich, a Sojusz w Afganistanie jest przez obecną administrację traktowany tak samo instrumentalnie, jak przez poprzednią. W Strasburgu zgodzono się jednak na rozpoczęcie prac nad nową koncepcją strategiczną Sojuszu. Ta obowiązująca obecnie została przyjęta w 1999 roku – można powiedzieć, że w innej epoce. Prace nad nową strategią dały okazję dla podjęcia poważnego namysłu nad redefinicją międzynarodowej tożsamości NATO oraz nad warunkami jej wiarygodności. Od dobrych kilku miesięcy trwa w krajach Sojuszu poważna debata o jego przyszłości, o tym, czy i komu oraz w jakiej postaci Sojusz jest potrzebny.

Dlatego zaproponowałem moim współpracownikom z Zakładu Studiów Strategicznych Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW wypracowanie naszej własnej odpowiedzi na te pytania. Do pracy zaprosiliśmy zaprzyjaźniony Instytut Studiów Strategicznych z Krakowa. Naszej wspólnej odpowiedzi postanowiliśmy nadać formę autorskiego projektu nowej koncepcji strategicznej NATO, sformułowanego z polskiej perspektywy. Inne ośrodki czy grupy refleksyjne w krajach NATO piszą swoje raporty, założenia, rekomendacje. My poszliśmy na całość, czyli napisaliśmy nową, kompletną strategię Sojuszu. Do tej debaty włączyliśmy także wielu innych ekspertów i analityków, ale przede wszystkim naszych studentów. Zorganizowaliśmy pięć otwartych konferencji warsztatowych poświęconych różnym zagadnieniom strategii. Debata przeszła nasze oczekiwania: świetne panele, referaty, dużo nowych idei. No i nie zawiedli studenci – zawsze obecni, czujni, krytyczni i aktywni w dyskusjach.

Dzisiaj możemy powiedzieć: „habemus strategiam”. Naszą strategię zaprezentujemy na konferencji atlantyckiej na Uniwersytecie Warszawskim 11 marca, a dzień później przekażemy sekretarzowi generalnemu NATO Andersowi Rasmussenowi, który już w ubiegłym roku zainteresował się naszym przedsięwzięciem. 11 marca nasza propozycja znajdzie się na stronie internetowej ISM UW.

Opracowana przez nas strategia to tekst, który wyraża nasz polski, choć pozarządowy, pogląd na tożsamość i wiarygodność NATO. Postrzegamy Sojusz Atlantycki jako platformę bezpieczeństwa Zachodu, związek państw podzielających te same wartości oraz strategiczną więź łączącą Europę i USA. Podstawowym zadaniem Sojuszu jest, naszym zdaniem, obrona państw członkowskich przed agresją lub innymi atakami z zewnątrz na ich bezpieczeństwo. Ponadto Sojusz ma stabilizować sytuację bezpieczeństwa w swoim otoczeniu, może też wnosić wkład w bezpieczeństwo międzynarodowe, ale zgodnie z celami i zasadami ONZ i nie naruszając uprawnień Rady Bezpieczeństwa w tej sferze. Jesteśmy za Sojuszem integralnym, niebędącym instrumentem realizacji partykularnych, globalnych interesów któregokolwiek z państw członkowskich (czytaj: USA).

Wiarygodność Sojuszu nie leży naszym zdaniem w demonstrowaniu hiperaktywności i siłowych próbach rozwiązywania problemów bezpieczeństwa wszystkich i wszędzie. Zamiast wykazywać takie „ADHD”, Sojusz może zachować swoją wiarygodność dzięki sile spokoju, do czego konieczny jest oczywiście odpowiedni potencjał militarny. Nie chcemy, aby Sojusz uczestniczył jako strona w wojnach domowych w różnych częściach świata (vide Afganistan) ani próbował narzucać innym krajom określoną przezeń formę rządów czy ludzi, których tam możemy osadzić. Takich wojen Sojuszowi toczyć nie wolno, zwłaszcza jeśli miałoby to pociągać duże straty cywilne. NATO może być natomiast użyteczne w stawianiu czoła pozamilitarnym zagrożeniom dla bezpieczeństwa państw członkowskich, na przykład bezpieczeństwa energetycznego lub wobec zmasowanych ataków cybernetycznych. Jednak jego sedno tkwi w klauzuli sojuszniczej, czyli w słynnym art. 5., któremu należy zapewniać wiarygodność przez rozbudowę infrastruktury obronnej, wspólne ćwiczenia i plany operacyjne na wypadek zagrożeń zewnętrznych. Sojusz nie powinien wykazywać ambicji globalnych ani zachowywać się konfrontacyjnie wobec państw z innych regionów świata.

Sojusz Atlantycki jest nadal potężny. To inni mają więcej powodów, aby się nas obawiać niż odwrotnie. Większym zagrożeniem mogą być dla nas podziały wewnętrzne. Dlatego trzeba respektować możliwości i ambicje UE w sferze bezpieczeństwa (są one wielką wartością dodaną). Zaszkodzić nam też może podejmowanie takich działań na świecie, które mogłyby sprawiać wrażenie dążenia do jakiejś hegemonii. Po kryzysie 2008 roku mogłoby to skutecznie obrócić przeciw nam resztę świata, która ma coraz więcej do powiedzenia. Strategiczny rozsądek i umiar mogą okazać się dobrym przykładem dla innych.

* Roman Kuźniar, politolog, dyplomata, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

* * *

Kamila Pronińska

Akcje humanitarne NATO? Sojusz Północnoatlantycki a zagrożenia pozamilitarne

Środowisko bezpieczeństwa państw NATO ulega dynamicznym zmianom. Od czasu przyjęcia ostatniej koncepcji strategicznej Sojuszu w 1999 roku świat doświadczył wielkiego krachu na rynkach finansowych. Do tego doszły ogromne wahania cen surowców, zwłaszcza energetycznych, a także przerywanie ich dostaw, w wyniku celowych działań państw lub konfliktów zbrojnych w regionach produkcji. Również katastrofy naturalne pochłonęły w ostatnich latach więcej istnień ludzkich niż niejeden toczący się współcześnie konflikt zbrojny. Susze, brak dostępu do wody pitnej i ziemi uprawnej doprowadziły jednocześnie do dramatycznych kryzysów humanitarnych, w tym największego z nich w Darfurze/Czadzie, a także konfliktów zbrojnych i nowych fal migracji.

Wydarzenia tylko pierwszej dekady XXI wieku poddały zatem silnej weryfikacji dotychczasowy sposób myślenia o bezpieczeństwie takich organizacji jak NATO. Zagrożenia o charakterze pozamilitarnym: ekonomicznym, energetycznym i ekologicznym, znalazły się w centrum uwagi – przez dłuższy czas nie wiadomo było jednak, kto i jak ma na nie odpowiadać. Brakowało gotowych scenariuszy rozwoju wypadków, odpowiedzi, procedur działania. Państwa nie były w stanie samodzielnie zapanować nad nowymi zagrożeniami, a organizacje międzynarodowe nie były na wiele z tych problemów przygotowane.

W jakiej mierze NATO może i na ile powinno zajmować się owymi pozamilitarnymi zagrożeniami, które wpływają na bezpieczeństwo obszaru euroatlantyckiego? Wielu ekspertów wskazuje, że jest to przede wszystkim sojusz polityczno-wojskowy, którego głównym zadaniem jest odstraszanie i obrona członków na wypadek agresji zbrojnej. Jego głównym narzędziem jest siła zbrojna, a ta nie jest żadnym, albo prawie żadnym, rozwiązaniem wobec zagrożeń energetycznych, ekonomicznych, ekologicznych czy demograficznych. Wyrażane są również obawy, że włączanie zagadnień pozamilitarnych w orbitę zainteresowania Sojuszu doprowadzi do zbytniego wykroczenia poza NATO’s core, (czyli kluczowego artykułu 5.) i rozmycia jego podstawowych funkcji.

Przy opracowywaniu nowej strategii Sojuszu nie można jednak przejść obojętnie obok pozamilitarnych zagrożeń bezpieczeństwa. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ich transnarodowy charakter, długofalowość następstw i różnorodność geostrategicznych implikacji. Takie właśnie podejście, zwane comprehensive approach, charakteryzuje polski projekt Nowej Koncepcji Strategicznej NATO 2010.

Zgodnie z naszym myśleniem, dla NATO najistotniejsze znaczenie ma długofalowość następstw zagrożeń pozamilitarnych, a zwłaszcza ich wpływ na sektor bezpieczeństwa militarnego. Zagrożenia te mogą być źródłem konfliktów zbrojnych (zwłaszcza surowcowych i takich, których źródłem jest deficyt ekologiczny). Możliwe, że będą one (jak zmiany klimatyczne czy problemy surowcowe) wpływały na wzrost geostrategicznego znaczenia nowych obszarów, takich jak Arktyka, i tym samym na wzrost wojskowego zaangażowania państw w tych regionach. Prawdopodobną ich konsekwencją będzie zmiana układu sił w świecie, a także osłabienie możliwości finansowych, operacyjnych i spowolnienie rozwoju sektora wojskowego państw NATO. W końcu, zjawiska pozamilitarne (takie jak dysproporcje rozwojowe, fale migracji, rozkład struktur polityczno-gospodarczych państw i kształtowanie się środowiska państw upadłych, państw-bankrutów) mogą wpływać na intensyfikację nietradycyjnych, tzw. asymetrycznych zagrożeń bezpieczeństwa, jak terroryzm czy przestępczość zorganizowana. Ujmując to w całość – wiele zagrożeń pozamilitarnych będzie miało ogromny wpływ na liczne obszary działalności NATO (w tym operacje out of area) i efektywność organizacji.

Można sobie zatem wyobrazić szeroki potencjalny pakiet usług NATO w sferze pozamilitarnych zagrożeń bezpieczeństwa. Byłyby to wykorzystanie potencjału militarnego, wywiadowczego, analitycznego, formuły konsultacji, struktur partnerskich, etc. Należy jednak pamiętać, że Sojusz ma swoje ograniczenia zarówno jeśli chodzi o funkcje, jak i zdolności (potencjał i możliwości finansowe). Jednocześnie różnorodność interesów państw członkowskich stwarza problemy w określeniu, które zagrożenia w największym stopniu stanowią przedmiot wspólnego zainteresowania i wobec których należy działać wspólnie w ramach NATO (a co za tym idzie – wspólnie finansować).

Autorzy polskiej Nowej Koncepcji Strategicznej NATO 2010 mieli świadomość tych ograniczeń. Dlatego zwrócili uwagę na znaczenie zagrożeń pozamilitarnych dla obszaru euroatlantyckiego i ich wpływ na bezpieczeństwo militarne. Jednocześnie określili bardzo selektywną i komplementarną, względem państw członkowskich i innych organizacji, rolę NATO w tej sferze. Do najpoważniejszych zagrożeń pozamilitarnych projektu zaliczone zostały problemy energetyczne (wyczerpywanie się złóż surowców energetycznych, rosnąca rywalizacja o dostęp do nich oraz zakłócenia w swobodnym przepływie dostaw), problemy gospodarki światowej (zwiększone ryzyko kryzysów gospodarczych), zmiany demograficzne w świecie oraz następstwa niekorzystnych zmian klimatycznych.

Uznano także potrzebę większego zaangażowania NATO w sferze bezpieczeństwa energetycznego. NATO miałoby wspierać państwa członkowskie w zapewnieniu bezpiecznych dostaw surowców energetycznych i doskonaleniu mechanizmów zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego jako forum konsultacji oraz wymiany informacji i doświadczeń. Sojusz powinien również rozwijać zdolności zapewnienia fizycznego bezpieczeństwa infrastruktury energetycznej i szlaków transportu. W ten sposób można by zapobiegać zakłóceniom dostaw powstających w wyniku konfliktów zbrojnych, blokad morskich, aktów terroryzmu czy piractwa, jeśli miałyby one poważne konsekwencje dla stabilności państw członkowskich.

Nowatorskim pomysłem projektu jest zastosowanie w sytuacji długotrwałego ograniczenia lub przerwania dostaw surowców energetycznych formuły artykułu „4 i pół”. Sojusznicy mieliby za zadanie podjąć solidarną akcję w celu zneutralizowania skutków takich wydarzeń, a dodatkowo, jeśli istniałoby przypuszczenie, że są one rezultatem celowego działania innego państwa, kraje członkowskie przeprowadzałyby konsultacje w celu ustalenia dalszych działań, w tym posunięć wobec ewentualnego sprawcy. Jest to formuła w pełni kompromisowa. Uwzględnia ona potrzeby państw wrażliwych w sferze bezpieczeństwa energetycznego, ale jednocześnie jest na tyle elastyczna, że pozostawia pozostałym krajom znaczną swobodę działań – podejmują one odpowiednie decyzje na zasadzie case by case.

Polska propozycja nowej koncepcji strategicznej NATO jest zatem wyjątkowa właśnie przez szczególne podejście do problematyki pozamilitarnej. Uwzględnia potrzebę adekwatnego reagowania Sojuszu na zagrożenia ekonomiczne, energetyczne, ekologiczne, czy społeczno-kulturowe, nie zmniejszając jednocześnie zdolności organizacji do realizacji podstawowych funkcji – czyli odstraszania i zbiorowej obrony. Warto dodać, że ta część strategii była, podczas jej tworzenia, przedmiotem burzliwych debat. Dowodzi to wzrastającego znaczenia zagrożeń pozamilitarnych. Wobec nich nawet sojusz polityczno-militarny nie może być obojętny.

* Kamila Pronińska, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Autor publikacji m.in. z dziedziny bezpieczeństwa energetycznego i konfliktów międzynarodowych.

* * *

Bolesław Balcerowicz

Co z wymiarem wojskowym?

Na przełomie XX i XXI wieku NATO przekształciło się z sojuszu zajętego planowaniem „awaryjnym” w wysoce operacyjną organizację o bardzo zróżnicowanym spektrum podejmowanych działań. Od roku 1999 Sojusz przeprowadził 16 różnego typu operacji: jedną wojenną, kilka większych oraz kilka epizodycznych operacji reagowania kryzysowego, kilka ratunkowych i humanitarnych, wreszcie operacje kontroli przestrzeni powietrznej, kontroli obszarów morskich, przeciwpirackie i inne. Prawie każda z nich była działaniem ekspedycyjnym. Co za tym idzie – należy podkreślić – nie miała (z wyjątkiem Afganistanu) związku z artykułem piątym Traktatu Waszyngtońskiego.

Generalnie można powiedzieć, że w minionym dziesięcioleciu Sojusz w znacznej mierze podejmował się przedsięwzięć, o których koncepcja z 1999 roku w ogóle nie wspomina. Wyszedł ze swoimi działaniami poza obszar traktatowy, zetknął się z nowymi wyzwaniami i zagrożeniami. W praktyce doszło do zachwiania równowagi zapisanego w „Koncepcji” dualizmu zadań sił zbrojnych – odstraszania i obrony terytorium oraz operacji reagowania kryzysowego „spoza artykułu piątego”. Co więcej, analiza aktywności wojskowej Sojuszu, niezależnie od wniosków dotyczących jej skali oraz charakteru, ujawniła słabości w ocenie i prognozie zagrożeń. Pojawiła się więc – w przekonaniu autorów – potrzeba wzmocnienia zapisów tego artykułu.

Ważne stało się również pytanie o zasadność tak szerokiego angażowania wojska w tak zróżnicowane przedsięwzięcia oraz pytanie o konieczność pewnej hierarchizacji (a nawet selekcji) sytuacji wymagających działań wojskowych Sojuszu. Niektórzy eksperci wystąpili z postulatem zachowania pewnej powściągliwości czy większej strategicznej skromności. W toku analiz ujawniła się wyraźnie kwestia kompetencji sił zbrojnych wobec szeregu zagrożeń niemilitarnych, m.in. energetycznego, przestrzeni cybernetycznej, zagrożeń ekologicznych i innych. Uznano jednak, że rozziew między zapisami koncepcji strategicznej a aktywnością Sojuszu nie jest jednak aż tak wielki, by uznać za konieczną bardziej gruntowną jej zmianę. Za wystarczającą uznano nowelizację, w trybie i skali podobną do zmiany koncepcji z roku 1991. Nie zaistniała też potrzeba zmian wewnętrznej struktury części wojskowej koncepcji.

W treściach projektu polskiej strategii NATO uwzględnione zostały, obok postulatów części politycznej, praktycznie wszystkie wnioski z analizy wyzwań, zagrożeń, dotychczasowej aktywności wojskowej. Wyrażają to nowe lub zmodyfikowane zapisy; wyraża to zmiana niektórych akcentów. W zapisie odnoszącym się do misji sił zbrojnych wyraźniej określona została ich hierarchia ze wzmocnionym akcentem na misję podstawową – zagwarantowanie terytorialnej integralności, politycznej niezależności i bezpieczeństwa państw członkowskich. W wytycznych dla sił zbrojnych silniej wyeksponowano zagadnienie rozmieszczenia wojsk i instalacji w obszarach przygranicznych; gotowości i zdolności jednostek wojskowych na peryferiach, a także zdolności w zakresie obrony przed atakami w przestrzeni cybernetycznej. Wyraźnie zaznaczona została potrzeba planowania operacyjnego („ewentualnościowego”) oraz regularnego prowadzenia ćwiczeń na większą skalę. Podkreślone zostało szczególne znaczenie rozwoju efektywnego systemu obrony przeciwrakietowej.

Wiele wniosków i postulatów zrodzonych w okresie prac przygotowawczych zostało skonsumowanych przez dokonanie drobnych na ogół zabiegów stylistycznych, osłabienie bądź wzmocnienie poszczególnych zapisów dotychczasowej koncepcji. Tekst części wojskowej został odchudzony o ponad 20 proc. Stało się to za sprawą przyjęcia bardziej właściwego tu języka – stroniącego od dyplomatycznej wieloznaczności języka zadań, przekładalnego na język operacji.

* Bolesław Balcerowicz, generał dywizji w stanie spoczynku, profesor nauk wojskowych, wykładowca w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Ponad 40 lat w wojsku – w „linii” – od dowódcy plutonu do dowódcy dywizji. Ostatnio rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej.

** Autorzy koncepcji numeru: Roman Kuźniar i Karolina Wigura

*** Autor fotografii: Rafał Kucharczuk

„Kultura Liberalna” nr 60 (10/2010) z 9 marca 2010 r.