Marta Bucholc

Śmierć jest możliwa. Stefana Chwina „Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni”


Pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie, kiedy kilka lat temu przeczytałam w jakimś artykule o Sarah Kane, jakie były okoliczności jej śmierci. Kane przebywała wówczas, w roku 1999, w szpitalu psychiatrycznym, gdzie nie miała rzecz jasna dostępu do żadnych narzędzi, których mogłaby użyć w kolejnej próbie samobójczej. Więc powiesiła się w toalecie na sznurówkach wyciągniętych z trampek. Żadne wyjaśnienie w postaci choroby psychicznej, drogi życiowej i historii choroby nie rozbroiło nigdy zgrozy niepojętego bricolage’u tego samobójstwa. Stan duszy człowieka, który trampki i zamek w drzwiach traktuje jako narzędzia i znaki śmierci, zasługuje na odrobinę powagi.

Niepoważne traktowanie samobójstwa jest standardem naszej zmedykalizowanej kultury. Nie ona jednak ponosi całą odpowiedzialność za to, że śmierć samobójczą ogołocono z sensów w imię redukcjonistycznej logiki dobrostanu rodem z definicji WHO. Równie wielka wina obciąża przedstawicieli nauk społecznych na czele z Emilem Durkheimem. Wyjaśnienie samobójstwa w kategoriach typu więzi społecznej, stopnia zaawansowania podziału pracy, wydolności normotwórczej organizacji, pozycji jednostki i jej osadzenia w konfiguracji ról społecznych było genialnym ruchem metodologicznym, fantastycznym pomysłem, błyskotliwą interpretacją. Sam Durkheim miał jednak, jak się zdaje, wrażenie, że to, co opisuje, to nie jest samobójstwo – to zaledwie jakiś fakt społeczny ilustrowany za pomocą tabel, cyfr i krzywych. Tabele, krzywe i cyfry nie są samobójstwem, podobnie jak nie jest nim wynik analizy chemicznej czy testu psychologicznego.

Samobójstwo potraktowane poważnie składa się z dwóch elementów: stanu duszy (nie umysłu i nie ciała) człowieka, który je popełnia, oraz fizycznej manifestacji tego stanu – formy objawowej samobójstwa. To, co ginie w tabelach, cyfrach, opisach historycznych, neurologicznych i psychologicznych, można uchwycić tylko wtedy, gdy samobójstwo potraktujemy jako fakt kulturowy, czyli ekspresję duchowości człowieka, przyjmując zarazem do wiadomości radykalizm jego związku z ciałem. Ten biologiczny radykalizm stanowi o tajemnicy samobójstwa, ale jej nie wyczerpuje. Zgłębienie kulturowego, historycznego znaczenia formy objawowej samobójstwa – wyboru piecyka gazowego, sznura, pistoletu czy imadła – pozwala zbliżyć się do tajemnicy jego znaczenia duchowego, kulturowego i ahistorycznego.

Stefan Chwin potraktował samobójstwo poważnie w obu jego wymiarach: fizycznym i kulturowym. Być może z tego powodu jest to książka trudna w lekturze. Powaga wymagała uwzględnienia indywidualnego charakteru śmierci i jej unikatowości. Dlatego rozważania Chwina mają tak wielu bohaterów. Niektórzy z nich powracają często (Witkacy, Kosiński, Stachura, Mishima, Kiriłłow), z innymi spotykamy się tylko raz. Opisując drobiazgowo rytuały poprzedzające akt samobójczy, jego antycypacje, przebieg, intertekstualności i metafory, w które jest uwikłane, Chwin stara się uchwycić kulturową siatkę znaczeń nabudowanych wokół samobójstwa, szanując jego egzystencjalny radykalizm.

Takie podejście może się oczywiście wydać nietrafne, z pewnością zaś nie jest jedynym możliwym. Co więcej, drobiazgowość opisu i obfitość szczegółów zawsze narażają autora na zarzut pominięcia lub uproszczenia czegoś istotnego. Książka opiera się na przebogatym materiale źródłowym i literackim (samobójstwa literackie stanowią znaczną część analizowanych w niej przypadków), trudno jednak nie zauważyć, że – przepraszam za wydźwięk tych słów – pewnych kluczowych, zwłaszcza współczesnych, samobójców wyraźnie w rozważaniach Chwina brakuje. Być może to kwestia pewnego polonocentryzmu wywodów autora (który mam skądinąd za ich wielką zaletę). Dobór informacji, które przekazuje nam Chwin na temat swoich bohaterów, jest bardzo swobodny – dowiadujemy się o tym, co jest zdaniem Autora istotne dla zrozumienia, kulturowego znaczenia śmierci określonej osoby, nie zawsze jednak odnosimy wrażenie, że rzeczywiście otrzymaliśmy rzeczywiście najważniejsze dane. Niekiedy odnosi się również wrażenie, że Autor próbuje wyrazić coś, co uznaje za niezmiernie trudne do uchwycenia, stąd wielka liczba cudzysłowów, słów używanych w nietypowych supozycjach, wyróżnień graficznych i innowacji terminologicznych, których stosowanie wydaje się czasem niekoniecznym komplikowaniem prostego, idiograficznego zamysłu.

To, co najcenniejsze, broni się jednak w tej książce znakomicie. Zderzenie radykalizmu fenomenu śmierci ciała biologicznego z symbolicznymi projekcjami śmierci ciała kulturowego pozwala zbliżyć się do tajemnicy samobójstwa. Rzeczywistość symboliczna składa się ze znaków śmierci, tak jak rzeczywistość materialna składa się z narzędzi, za pomocą których śmierć jest dostępna, zawsze i każdemu. Śmierć jest możliwa.

Książka:

Stefan Chwin, „Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni”, Wydawnictwo Tytuł, 2010.

* Marta Bucholc, doktor socjologii, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 61 (11/2010) z 16 marca 2010 r.