Kamil Kamiński

Dwa ciała króla

Zrozumienie fenomenu żałoby narodowej po tragicznej śmierci prezydenta Kaczyńskiego wymaga przekroczenia języka opisu rzeczywistości, którego używa współczesna politologia. Nastrój ostatnich dni jest doskonałym przykładem, że znacznie lepiej naturę polityki rozumieli średniowieczni scholarze i legiści niż dzisiejsi przedstawiciele nauk politycznych. Średniowieczna koncepcja dwóch ciał króla, której znakomity, niemiecki historyk żydowskiego pochodzenia, Ernst Kantorowicz, poświecił książkę pod tym samym tytułem – pozwala uchwycić prawdę o przyczynie zachowań narodu, opłakującego swojego prezydenta.

Mająca swe korzenie w teologii chrześcijańskiej doktryna dwóch ciał króla, zakładała, że król miał nie tylko ciało śmiertelne, lecz również drugie – o naturze politycznej. Średniowieczni teologowie często próbowali opisać ówczesne społeczeństwa, porównując je do ciała, którego głową jest król. Królowie jako pomazańcy Boży mieli posiadać nadnaturalne zdolności. Francuscy władcy, jak wierzono, mogli leczyć skrofuły. Wiara w boskie pochodzenie władzy była tak silna, że cesarz Henryk IV, znajdując się nawet pod klątwą papieża Grzegorza VII, gdy podróżował po Półwyspie Apenińskim, spotykał się z niemal mistyczną reakcją ludu na swój widok.

Prezydent Kaczyński leciał oddać hołd tym, którzy zapłacili cenę najwyższą dla obrony wspólnoty, cenę życia. Tragizm wypadku przerwał swoistą krucjatę do polskiej ziemi świętej. Przypomina zatem losy jednego z największych średniowiecznych władców Fryderyka Barbarossy, który tragicznie utonął w rzece Salef podczas trzeciej krucjaty w drodze do Jerozolimy.

Konsternacja, jaką u niektórych komentatorów politycznych wywołał widok powszechnej żałoby narodowej, ujawnia, że świat czasu całodobowych telewizji zapomniał wiele z dziedzictwa, które pozostawiła średniowieczna filozofia polityki. Ludzie, czekający godzinami na Krakowskim Przedmieściu, by móc wyrazić żal po śmierci Prezydenta przez wpis do księgi kondolencyjnej, niewiele różnią się od mieszczan Paryża, którzy przed katedrami opłakiwali śmierć Ludwika IX Świętego – w oczekiwaniu na msze za duszę swojego władcy.

Śmierć króla była w pewnym sensie mistyczną śmiercią wspólnoty. W tym kontekście należy patrzeć na tłumy przed prezydencką trumną. Możliwe, że to również klucz do zrozumienia decyzji opiekuna grobów królewskich abp. Dziwisza o pogrzebie Prezydenta na Wawelu.

* Kamil Kamiński, poeta.

„Kultura Liberalna” nr 67 (17/2010) z 20 kwietnia 2010 r.