Joanna Klimczyk
Pochwała udręki
Książka Pamuka jest irytująca niemal pod każdym względem. Zacznijmy od objętości. 750 stron wystarcza, by zamęczyć czytelnika, zważywszy, że fabuła jest mało skomplikowana, a konsekwencje nielicznych zwrotów „akcji” – jeśli w ogóle można w odniesieniu do opowieści snutej przez narratora użyć tego słowa – łatwe do przewidzenia.
Lata 70. XX wieku. Trzydziestoletni mężczyzna, syn zamożnego przedsiębiorcy, nieco zblazowany lekkoduch, zakochuje się w prawie o połowę od siebie młodszej dziewczynie. Natrafia na nią w ekskluzywnym butiku, gdy pragnie zrobić narzeczonej niespodziankę, kupując markową torebkę. Obiekt zauroczenia jest ekspedientką, a przy okazji jego ubogą krewną, której wspomnienia słabo tlą się w jego pamięci, nie wywołując żadnych drgnień serca. Uczucie, które go spotyka, jak łatwo zgadnąć, okazuje się obezwładniające, szaleńcze i – jak na zauroczenie przystało – fatalne w skutkach. Bohater jest święcie przekonany, że to miłość od pierwszego wejrzenia, choć zachowujący zdrowy dystans czytelnik ową nagłą erupcję uczucia nazwie raczej, bardziej w zgodzie z faktami, erotycznym odurzeniem. Bohaterowie szybko stają się kochankami, w związku jednak z góry przeczuwanym nieszczęściem niespełnienia, zachłannie wykorzystują czterdzieści cztery spotkania do miłosnej ekstazy.
Banał i kiczowatość tej historii byłaby zrozumiałym powodem ciśnięcia książki Pamuka w kąt i zastąpienia jej o wiele krótszym harlequinem, gdyby nie fakt, że owa love story bez happy endu rozgrywa się w Turcji, a nie w Europie. W tej części świata, w tym czasie seks przedmałżeński, w dodatku nie zwieńczony ślubem, to coś więcej niż wyraz nowoczesnych poglądów na życie – to dla kobiety dobrowolne wykluczenie się z poważnego matrymonialnego rynku, zarezerwowanego dla dziewic. Seks jest więc tu zwiastunem nieuchronnej tragedii, której źródła tkwią w konserwatywnych regułach społecznych, strachu przed kompromitacją i ostracyzmem nawet w socjecie ostentacyjnie, acz niezbyt przekonująco, manifestującej otwartość na nowinki z Zachodu. Mimo miłości do kuzynki bohater nie zrywa zaręczyn, które z pompą odbywają się w symbolu luksusu – w hotelu Hilton, gdzie przed stambulską elitą z umiarkowanym powodzeniem odgrywa rolę szczęśliwego wybranka. Zerwanie następuje dopiero wtedy, gdy narzeczona bohatera i tak nie jest w stanie uwierzyć, pomimo rozlicznych starań wspomaganych solidną dawką alkoholu, że do ślubu dojdzie. I właśnie w tym momencie, kiedy znikają przeszkody w ziszczeniu się marzeń bohatera, a w umyśle nieco już umęczonego czytelnika pojawia się naiwna nadzieja, że teraz fabuła nabierze tempa, akcja powieści Pamuka definitywnie się kończy. A zaczynają się katusze. Dla samego bohatera i czytelnika. Kochanka znika, a bohater zamiast jakoś uporać się z porzuceniem, wybiera masochistyczną przyjemność nurzania się w przeszłości krótkotrwałego związku. Zamiast szukać okazji wydobycia się z rozpaczy, celowo się w nią wpędza, przesiadując godzinami w kamienicy, miejscu wspólnych schadzek, której nazwa „Zmiłowanie” ma tu szczególny wydźwięk. Blednące wraz z upływem czasu wspomnienia kochanki starannie odświeża przez abberacyjną adorację przedmiotów, z którymi się zetknęła. I tak filiżanka, z której piła herbatę, czy niedopałek papierosa są dla niego najcenniejszymi obiektami prywatnego kultu i zarazem pierwszymi nabytkami do przyszłego muzeum jej pamięci.
Delektowanie się wspomnieniami, perwersyjna rozkosz odszukiwania śladów tego, co minione w nadziei na przywrócenie dawnego szczęścia, okazują się tu sposobem okiełzania czasu, a przynajmniej jego częściowego oswojenia. Zgromadzone pamiątki trzymane w dłoni dają złudzenie zatrzymania czasu i przywłaszczenia fragmentu przeszłości. Tym sposobem to, co minione, staje się teraźniejsze i zarazem wieczne, ponieważ ciągła atencja do przedmiotów nie pozwala im stać się tym, czym są naprawdę – świadectwami zrealizowanej historii.
Męczący do granic wytrzymałości zapis stanu ducha bohatera, z lubością pogrążającego się w trudnej do zrozumienia udręce rozpamiętywania przeszłych uniesień, kryje jednak w sobie dyskretny urok prawdziwości. Prawdziwości chwytanej po mistrzowsku przez Pamuka rejestrującego proces, który można by nazwać duszeniem się w czasie. Natrafiając na ślad ukochanej, wydanej w międzyczasie za mąż za adoratora z dzieciństwa, bohater podejmuje decyzję aktywnego wpływania na odmianę losu. Odtąd, przez kolejnych osiem lat, będzie codziennym gościem w domu ukochanej, niewidocznym, choć nieodłącznym elementem jej otoczenia, niecierpliwie, choć z rosnącym zwątpieniem wypatrującym dopełnienia się szczęścia.
Choć, jak powiedziałam na początku, prawie wszystko w tej książce irytuje: sama historia, stan umysłu bohatera, jego egzaltacja i naiwne widzenie kobiecej seksualności, warto zdobyć się na trud jej przeczytania z powodów antropologiczno – socjologicznych. Wyznania bohatera są tłem wspaniałego studium obyczajowości tureckiego społeczeństwa, zwłaszcza jego elity z II połowy XX wieku, fascynującym obrazem jego ambicji i kompleksów. Z kolei muzeum przedmiotów, z którymi zetknęła się jego ukochana, to pretekst do ukazania specyfiki czasu i miejsca, w którym żyła – przeobrażającego się Stambułu.
Książka:
Orhan Pamuk, Muzeum niewinności, przeł. Anna Akbike Sulimowicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010.
* Joanna Klimczyk, doktor filozofii.
„Kultura Liberalna” nr 72 (22/2010) z 25 maja 2010 r.