Muszę jeszcze dodać, że przez pięć lat pracowałem jako didżej (względnie DJ) w warszawskim, nieistniejącym już Radiu Klasyka 103.7 FM, które faktycznie konkurencję wobec RMF Classic stanowiło (format ten sam i taki sam sposób zapewnienia sobie bytu, czyli wpływy z reklam). Pamiętam jak gorliwie broniłem stanowiska, że głęboki sens ma oferowanie słuchaczom stałej wartości, tzn. skonstruowanie playlisty w taki sposób, by bez względu na to, kiedy włączą radio, usłyszeli to, co lubią. W uproszczeniu schemat kwadransa (15 minut stanowi cegiełkę, z której buduje się radiową ścianę dźwięku) wygląda tak:

Hit (np. Mozart, Eine kleine Nachtmusik, cz.I)
Jingiel (tzw. ID stacji, musi być podana nazwa, częstotliwość)
Soft (np. Albinoni, Adagio)
Filmowa (np. Morricone, Misja)
Wejście DJ (zapowiedź )
Promos (dłuższy jingiel, promujący walory stacji lub konkretne wydarzenie na jej antenie)

I tak niemal całą dobę. W dalszym ciągu uważam, że taki format ma sens i jest potrzebny, pod tym jednak warunkiem, że jest jedną z możliwości, a nie wyznacznikiem estetycznych i intelektualnych horyzontów słuchacza. W dużym uproszczeniu można zatem powiedzieć, że stacja sformatowana, taka jak RMF Classic, jest zbiorem intelektualnie i estetycznie zamkniętym (pewnie niezbyt szczelnie), podczas gdy Dwójka stanowi zbiór otwarty.

Pierwszą audycję w Programie II Polskiego Radia prowadziłem w święto narodowe 11 listopada 2005 roku. Do dziś pamiętam zimny pot na plecach w chwili, gdy uświadomiłem sobie, że mówię między utworami dłużej niż 30 sekund. Twarde reguły formatu komercyjnego na to nie zezwalają.

Pamiętam mocne bicie serca, gdy w którymś z nadawanych utworów zazgrzytały dysonanse. Twarde reguły formatu komercyjnego na to nie zezwalają.

Pamiętam zdziwienie, gdy okazało się, że zwiastun audycji filozoficznej trwa prawie minutę, a autor spokojnie wyjaśnia w nim, o czym będzie mowa. Twarde reguły formatu komercyjnego na to nie zezwalają.

Przykładów tego, na co nie zezwalają twarde reguły formatu komercyjnego można znaleźć znacznie więcej.

Nie znaczy to, że format komercyjny jest zły. Ma jednak inną funkcję niż radio publiczne. Jego zadaniem jest towarzyszyć. Zadanie radia publicznego, zwłaszcza Dwójki, jest znacznie bardziej ambitne. Bogactwo i różnorodność jej oferty jest dla mnie symbolem żywotności pluralistycznego społeczeństwa obywatelskiego, które umie świadomie wybierać – świadomie, bo zna to, czego nie wybiera. Redukowanie oferty muzycznej w eterze do repertuaru, który wzbudza behawioralny zachwyt „tym co się zna”, oznacza w dłuższej perspektywie niezdolność do samodzielnej oceny. Być może tzw. decydentów sprawa Dwójki obchodzi mało, bo sądzą, że rzecz dotyczy tylko muzyki. Tyle że decydenci się mylą. Rzecz dotyczy nie tylko muzyki. Dotyczy umiejętności samodzielnego myślenia.

Mam głęboką nadzieję, że Dwójka nie straci swojego charakteru. Czy powinna się zmienić i stać się bardziej nowoczesna? Z pewnością tak, ale nie przez redukcję oferty programowej. Powinna tę ofertę lepiej propagować, np. za pomocą podcastów, które z takim powodzeniem wprowadziło wiele stacji na świecie.

Na zakończenie odniesienie do spraw bieżących. Otóż jestem przekonany, że ci, którzy kochają Dwójkę szczerze, z pewnością ze zrozumieniem zechcą porozmawiać z tymi, którzy kochają Ją inaczej. Mają bowiem wpojony szacunek dla odmienności poglądów. Szacunek wpojony przez Program II Polskiego Radia.