Paweł Marczewski
Europa zjednoczonych tuneli. O “Metropii” Tarika Saleha
Wizja przyszłości odmalowana w animowanym filmie „Metropia” Tarika Saleha fascynuje przez pierwsze piętnaście minut, może pół godziny. Wizualnie nieco przypomina sugestywne teledyski grupy Tool lub niektóre prace Chrisa Cunnighama, szczególnie pamiętny klip do Come to Daddy Apheksa Twina. Pełno tu brudu i rdzy, z kanałów ściekowych unosi się para, a w wyniszczony krajobraz nieustannie siecze deszcz. Krótko mówiąc – efektowna sztampa. Troszkę brakuje odrobiny szaleństwa, jakiegoś pęknięcia, przez które wsączyłby się prawdziwy niepokój, jak w momencie, kiedy w przywołanym teledysku Cunninghama terroryzująca blokowisko grupa dzieci okazuje się mieć tę samą, porośniętą kilkudniowym zarostem, twarz Apheksa Twina. Nawet gdyby pracujący pod kierunkiem Saleha animatorzy puścili wodze fantazji, nie zmieniłoby to faktu, że wizualna strona filmu może utrzymać uwagę widza tylko przez kilkanaście minut. Bez ciekawego scenariusza, intrygujących postaci, zaskakującej, antyutopijnej wizji przyszłości „Metropia” pozostałaby zaledwie średnio udanym teledyskiem.
I niestety tym właśnie pozostała, bo scenariusz, podobnie jak wizja plastyczna, wciąga przez pierwsze kilka do kilkunastu minut, by potem osiąść na fabularnej i koncepcyjnej mieliźnie. Początek jest obiecujący – po kryzysie energetycznym wywołanym wyczerpaniem się złóż ropy Europa schodzi pod ziemię. Włodarze kontynentu postanawiają ograniczyć zużycie paliw poprzez rozbudowę podziemnego transportu kolejowego. Powstaje monstrualna sieć tuneli łączących ze sobą najważniejsze miasta. Pomysł jest ciekawy i przewrotny – czyż nie słyszymy od lat o konieczności przeniesienia się z dróg na tory? Spełnienie się snu części ekologów zostaje w „Metropii” ukazane jako krok w kierunku społeczeństwa stłamszonego, zepchniętego pod ziemię, poddanego nieustannej kontroli.
Oczywiście Saleh jest jak najdalszy od obrony stanowiska, że zużywające hektolitry paliwa terenowe samochody sunące po amerykańskich drogach są ostatnim bastionem wolności. Symbolem swobody staje się u niego rower, na którym niekiedy mozolnie pedałuje główny bohater. Ściąga to zresztą na niego nieprzyjemności w pracy, gdyż poruszanie się jakimkolwiek środkiem transportu poza zarządzanym przez ponadnarodową korporację metrem jest uznawane za wykroczenie. Niestety Saleh nie wyzyskuje wszystkich możliwości, jakie daje mu wyjściowy pomysł. Nie wydaje się być do końca świadomy jego przewrotności i skupia się po prostu na opowiedzeniu jeszcze jednej historii o spisku mającym na celu zawładnięcie światem.
„Metropii” brakuje również ciekawych postaci. W antyutopiach obnażanie mrocznej strony każdego marzenia o świecie doskonałym odbywa się zazwyczaj przez ukazanie perypetii bohatera doskonale przeciętnego. Jednocześnie jednak ów everyman musi być w swej przeciętności intrygujący. Papierowe przekonania powinny iść u niego w parze z wewnętrzną szczerością. Winston Smith z „Roku 1984” przypominał zdolnego do autoanalizy Kandyda, tymczasem Roger, bohater „Metropii”, jest doskonałym człowiekiem bez właściwości. Czyniąc go główną postacią swojego filmu, Saleh nie do końca świadomie wyświadczył przysługę nadzorującej paneuropejskie metro megakorporacji.
Film:
„Metropia”
Reż. Tarik Saleh
Dania, Norwegia, Szwecja 2009
Dystr. Gutek Film.
* Paweł Marczewski – historyk idei, socjolog, eseista. Doktorant w Instytucie Socjologii UW. Członek redakcji “Przeglądu Politycznego” oraz redakcji “Kultury Liberalnej”. Dziennikarz “Europy – miesięcznika idei”.
„Kultura Liberalna” nr 77 (27/2010) z 29 czerwca 2010 r.