Łukasz Pawłowski
Zwycięskie porażki Imperium
Spośród książek z zakresu nauk humanistycznych nie ma chyba łatwiejszych do skrytykowania niż historyczne. A to choćby dlatego, że bogactwo materiału, jakim dysponują dziś potencjalni autorzy, przytłacza nawet w przypadku szczegółowego i wąskiego zakreślenia tematu. A cóż dopiero, gdy wybrany przedmiot to ostatnie 100 lat przebogatej historii jednego z najbardziej wpływowych i, moim zdaniem, najbardziej interesujących krajów europejskich – Wielkiej Brytanii! Nawet jeśli całość dzieła to ponad tysiąc gęsto zapisanych stron formatu A5, nietrudno wykazać pominięcia, narzekać na skróty lub pobieżne potraktowanie danego tematu czy zwrócić uwagę na bogate w informacje materiały, które nie zostały w pełni wykorzystane. Zawsze znajdzie się jakiś wydarzenie, postać, epizod, wymiar życia społecznego itp., o którym autor nie wspomniał lub któremu nie przypisał należytego znaczenia. Zakres możliwej krytyki pozostaje tym samym właściwie nieskończony nawet w wypadku, gdy książka historyczna, którą krytykujemy, miała być w zamyśle książką popularnonaukową.
Dwa tomy korespondenta politycznego BBC, Andrew Marra, zatytułowane „The Making of Modern Britain” oraz „A History of Modern Britain”, a także seriale telewizyjne pod tymi samymi tytułami, równie łatwo poddają się tego rodzaju zarzutom. Niektórzy krytycy zwracali uwagę, że Marr zbyt rzadko sięga do oryginalnych dokumentów, takich jak listy, pamiętniki itp., polegając raczej na gotowych opracowaniach określonych tematów. Innych uderzyła niewielka ilość miejsca poświęconego telewizji jako odzwierciedleniu mentalności społeczeństwa. Szczególną uwagę zwracano tu na ciągnące się dekadami seriale obyczajowe (najstarszy, „Coronation Street”, emitowany jest od 1960 roku!), które na ten temat mogą powiedzieć więcej niż niejedno opracowanie socjologiczne. Gdy chodzi o poważniejsze zagadnienia, ja sam byłem zaskoczony relatywnie krótkim omówieniem procesu odłączania się Indii od Korony.
Wkrótce potem zdałem sobie jednak sprawę, że Marr musiał napisać historię na poziomie na tyle przystępnym, by nie zniechęcała przeciętnego odbiorcy, a jednocześnie na tyle interesującą, by nie znalazły się tam wyłącznie powtórzenia tych samych faktów, które słyszeliśmy wielokrotnie w szkole czy w programach telewizyjnych albo czytaliśmy w artykułach prasowych. Aby podtrzymywać ciekawość czytelnika, Marr stosuje więc cały szereg technik literackich. Pisze językiem niekiedy żartobliwym, ale przede wszystkim przekonującym i zdecydowanym. Niekiedy ucieka się również do popularnej dziś historii kontrfaktycznej i pokazuje, jak pewne drobiazgi mogły radykalnie odmienić bieg epokowych wydarzeń. Poza tym, dla ubarwienia narracji, opowieści o wielkich wydarzeniach politycznych i militarnych przeplata bardzo często z (niestety, niekiedy bardzo luźno z nimi związanymi) historyjkami o brytyjskiej muzyce, filmie, literaturze, życiu towarzyskim czy technice. Jeszcze w innych miejscach Marr wykorzystuje los pojedynczych ludzi lub rodzin jako metaforę ogólnonarodowych czy nawet ogólnoświatowych tendencji, tak jak wówczas, kiedy dla oddania głównych linii podziałów ideologicznych Europy lat trzydziestych opisuje losy córek arystokratycznej rodziny Mitfordów. Jedna z nich, Unity, zafascynowana faszyzmem, marzyła o spotkaniu i znajomości z Hitlerem (co w końcu jej się udało). Druga, Jessica, była zdeklarowaną komunistką; zaś trzecia, Deborah, postanowiła zostać… księżną i również dopięła swego. By swoje intencje uczynić jeszcze wyraźniejszymi, Marr przywołuje autentyczną scenę z dzieciństwa, kiedy 17-letnia Unity i 14-letnia Jessica Mitford w pokoju wypełnionym w połowie symbolami faszystowskimi, a w połowie komunistycznymi, toczyły ze sobą regularną bitwę. A gdy opadły już z sił, wspólnie debatowały nad tym, jak postąpiłyby w sytuacji, gdyby jedna z nich miała w imię ideologii zabić drugą.
Takich zapadających w pamięć scen, interesujących metafor i pobocznych ścieżek odbiegających od znanych wersji historii jest w obu książkach Marra bardzo wiele, co sprawia, że czyta się je bardzo płynnie i przyjemnie. Bez wątpienia brytyjskiemu dziennikarzowi udało się napisać historię popularną, ale niestety nie oznacza to, że pozbawioną wad.
Wymieńmy kilka z nich. Po pierwsze, w książce szkockiego dziennikarza znajdziemy bardzo niewiele faktów, których nie moglibyśmy znaleźć gdzie indziej, opracowanych bardziej szczegółowo. Po drugie, bardzo zdecydowany, nieznoszący sprzeciwu ton narracji sprawia, że ta książka nie tyle rozważa historię, co wykłada jej określoną wersję. Andrew Marr, który jako dziennikarz BBC z powodzeniem stara się być obiektywny, mówiąc o historii nie potrafi ukryć swoich lewicowych sympatii, co najlepiej widać w opisie ruchów robotniczych początku wieku czy później – w prezentacji sylwetki Margaret Thatcher. Po trzecie, i to moim zdaniem najpoważniejszy z zarzutów, mimo poważnej krytyki wielu polityków i decyzji, mimo wspominania o haniebnych kartach brytyjskiej historii (takich jak wojna burska), Marr koniec końców przedstawia nam historię pisaną w konkretnym celu – „ ku pokrzepieniu brytyjskich serc”. Ostatnie sto lat to dla Wielkiej Brytanii czas nieustannych kryzysów, rozpadu imperium, spadku globalnego znaczenia, problemów ekonomicznych, kłopotów z imigracją, itd. Jednak wszystkie te klęski, zdaje się mówić Marr, Wielka Brytania ostatecznie uczyniła swoim zwycięstwem. Paradoks? Ależ skąd, podobnie było pod Dunkierką…
Książka:
Andrew Marr, A History of Modern Britain, Wydawnictwo Macmillan, 2007;
Andrew Marr, Making of Modern Britain, Wydawnictwo Macmillan, 2009.
* Łukasz Pawłowski, doktorant w Instytucie Socjologii UW, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 84 (34/2010) z 17 sierpnia 2010 r.