Maria Spiss
En été
Upał. Pod lipą, na drewnianym stole nagrzewają się pustoszejące butelki po chilijskim winie. Nie chce się mówić, ciężko jest oddychać. Za plecami parterowy dom – wszystkie okna, drzwi otwarte. Drewniane podłogi stękają od skwaru. Drobny, zgrabny chłopak w czerwonych majtkach przemierza ogród, polewając się wodą ze studni, doprowadzoną długim, gumowym wężem. Krople potu i wody gromadzą się na jego plecach. Starszy mężczyzna siedzi przy stole. Sięga po wino, pije zachłannie. On również jest tylko w bieliźnie; jego ciało jest żylaste, opalone; klatka piersiowa zapadła, obwisła. Obserwuje chłopca, gdy ten od czasu do czasu polewa się lodowatą wodą. Patrzy długo, jak za czymś utraconym. Wzrokiem odmierza partie chłopięcego ciała, próbując je zapamiętać.
Pod wieczór biegną w dół ogrodu, nad Marnę, raniąc stopy o sterczące z trawy osty. Zatrzymują się tuż nad wodą. Mężczyzna mówi, że dawniej urządzali tu wyścigi, kto pierwszy dopłynie na przeciwległy brzeg. Chłopak milczy. Rzeka jest brudna i zdaje się stać w miejscu, jakby nie potrafiła się zdecydować, w którą stronę płynąć.
Kiedy się ściemnia, nad rzeką zaczyna pracować pompa, wyrzucając wodę na wysuszone pola. Ciągle zapowiadane są susze.
* Maria Spiss, reżyserka teatralna.
„Kultura Liberalna” nr 83 (33/2010) z 10 sierpnia 2010 r.