Rafał Wonicki
Tomasz Stańko, „Desperado! Autobiografia”
Marketingowcy wiedzą, że książka na lato powinna być gruba, by można ją było czytać przez całe wakacje i interesująca, żeby po dwóch dniach na Teneryfie (wersja lux) lub na Mazurach (wersja compact) nie rzucić jej w kąt, zżymając się na niepotrzebny zakup lub oskarżając znajomego, któremu uwierzyliśmy i zabraliśmy w podróż dodatkowy ciężar.
Jeśli jesteśmy miłośnikami jazzu, to w wypadku autobiografii Tomasza Stańki żadna z tych rzeczy nas nie spotka. Jeśli na dodatek chcielibyśmy poznać od kuchni życie jazzmana w trasie i poza sceną, przypomnieć sobie czasy siermiężnego PRL-u lat 60. i 70., cichego bohatera książki albo zderzyć się z intelektualno-emocjonalną podbudową muzyki Stańki, to zdecydowanie warto po tę pozycję sięgnąć.
Książka napisana jest w formie wywiadu, w którym Stańko freestyle’owo, czasami autoironicznie, a czasami nostalgicznie opowiada o swoich muzycznych i intelektualnych inspiracjach, kolejnych płytach, współpracy z wieloma znanymi jazzmanami i wielu perypetiach życiowych oraz sukcesach i porażkach zawodowych. Wątek bycia ciągle na topie oraz rola narkotyków jako środka znieczulającego, ale pomagającego w utrzymywaniu się na granicy dwóch światów jest w zasadzie, oprócz potężnej dawki wiedzy muzycznej, Leitmotivem tej improwizowanej i polifonicznej narracji. Wątek ten, na pierwszy rzut oka nihilistyczny, jest dla Stańki optymistyczno-hedonistyczną wersją pracy nad sobą, samodoskonalenia i stoickiego godzenia się człowieka jako Istnienia Poszczególnego (idea zaczerpnięta z filozofii Witkacego) z wszechświatem przez uświadamianie sobie Pascalowskiej nicości wobec ogromu uniwersum.
Wszystko to przeplatane jest tragikomicznymi historyjkami o relacjach z córką, rozpadzie kolejnych związków, największej miłości – muzyce czy w końcu problemie wypadania zębów jako zgryzocie jazzmana grającego na trąbce. Mimo wszystko czytamy jednak o bohaterze-zwycięzcy, który walcząc sam na sam ze swoim trudnym charakterem, potrafi stawić czoło przeciwnościom i przekuć je na sukcesy tak zawodowe, jak i osobiste. Autodestrukcyjny styl życia ulega powoli pozytywnej przemianie w styl stoicki, czasami wręcz ascetyczny, zaś dotychczasowe kochanki stają się przyjaciółkami i muzami. Dodatkowo otrzymujemy chyba najbardziej osobiste omówienie polskiego i zachodniego jazzu oraz jego twórców od kuchni. Stańko grał w końcu z największymi: z Komedą, Trzaskowskim, Możdżerem, Harperem. Opowiada o tej współpracy, o tym, jak rozumie ich muzykę i swoją twórczość, porównując swój styl do stylu pisarskiego Joyce’a czy Williama S. Burroughsa. Jednym słowem, tak jak w improwizowanym jam session każdy znajdzie w książce coś dla siebie.
Książka:
Tomasz Stańko, „Desperado! Autobiografia”, Wydawnictwo Literackie, 2010
* Rafał Wonicki, doktor filozofii.
„Kultura Liberalna” nr 86 (36/2010) z 31 sierpnia 2010 r.