Tomasz Sawczuk

Postpolityka w wydaniu polskim i zachodnim. O najnowszym numerze miesięcznika „Europa”

„Obóz solidarnościowy przez 15 lat dowodził własnej wyższości nad postkomunistami. Generalnej – moralnej, intelektualnej, wręcz antropologicznej. A gdy w końcu władzę wziął, dowiódł, że różnicy nie ma” (choć Jan Rokita twierdzi, że jednak jest) – o tym, jak pisze we wstępniaku Robert Krasowski, jest najnowszy numer „Europy”. Miesięcznik zaczyna się jednak od publikacji dotyczących w ogólności przejawów postpolityki w poszczególnych państwach, także na tle ich aktualnej sytuacji wewnętrznej.

Długi i ciekawy wywiad z dziennikarzem Władimirem Poznerem (rozmawia Mariusz Sielski) zawiera dwie, moim zdaniem, najważniejsze tezy. Pierwsza głosi, że, ze względu na dyskredytację ideologii po zmianie ustroju, w Rosji zapanował naturalny nihilizm ideowy. Mogłoby to stanowić lepszy grunt dla postpolityki w tym kraju niż na Zachodzie, gdyby nie to, że Rosja nie przeszła jeszcze przez fazę rzeczywistej polityki (co nieodparcie przywodzi na myśl analogię do komunizmu przed kapitalizmem). Zgodnie z drugą tezą, od Rosji nie należy wymagać dużo więcej niż od Chin, ponieważ, wbrew pozorom, nie należymy w pełni do tej samej kultury (co w przypadku Chin jest oczywiste). Nie ma to jednak stanowić usprawiedliwienia dla błędów rosyjskich przywódców, a jedynie argument za cierpliwością, jaką powinien wobec Rosji wykazywać Zachód.

Z kolei Michael Sandel w wywiadzie Łukasza Pawłowskiego krytykuje, mający jego zdaniem miejsce w szczególności przez ostatnich 30 lat, wzrost wiary w rynek jako mechanizm kontroli i kształtowania społeczeństwa. Jak stwierdza, „właśnie ta tendencja w znacznym stopniu odpowiada za wypłukanie tradycyjnych ideologii politycznych z ich dotychczasowej treści, a tym samym za wyssanie energii z ugrupowań partyjnych i w konsekwencji także z polityki demokratycznej jako takiej”. Charles Taylor, także w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim, nie uważa z kolei, że mamy do czynienia z czymś, co można by nazwać postpolityką, ale że po prostu polityka ewoluuje do nieznanych wcześniej form, zachowując swoją istotę. Jego życzeniem byłoby odbudowanie społecznej wspólnoty co do spraw uniwersalnych, co jego zdaniem można by uzyskać poprzez wzmocnienie nowoczesnej tożsamości narodowej, która nie byłaby ekskluzywna (czy to nie utopia?). Zestaw zagranicznych rozmówców uzupełniają interesujące wywiady: Pawła Marczewskiego o polityce Obamy z Williamem Galstonem oraz bardzo ciekawa rozmowa o polityce Chin ze Stefanem Halperem, przeprowadzona także przez Marczewskiego.

Po tym wszystkim przechodzimy do spraw polskich. Jan Rokita w krótkim felietonie obwinia Tuska i Kaczyńskiego o jałowość polskiej polityki w ostatnich pięciu latach. Marek Migalski w obszernym wywiadzie przeprowadzonym przez redakcję, który brzmi trochę jakby dziennikarz rozmawiał ze sobą (a może raczej jakby wyjaśniał krok po kroku linię „Dziennika” za czasów Roberta Krasowskiego), opisuje historię świetności i upadku PiS. Opis ten, w szczególności gdy dotyczy przeszłości partii, naznaczony jest swoistą wiarą w rzeczywistość, co do której nie ma pewności, że istniała. Jest to wizja stosunkowo spójna i klarowna, choć ma pewne istotne braki. Migalski nie wyjaśnia na przykład, dlaczego Jarosław Kaczyński (oprócz słabości do brata i jakiegoś dziwnego rodzaju konieczności) miewał niedostatki geniuszu, mimo że jego deskrypcja prezesa PiS i stosunków w partii przypomina tytułowego cesarza wraz z dworem z książki Kapuścińskiego. Tezy Migalskiego nadają się do szerszej polemiki, natomiast jego punkt widzenia (choć nie ma w nim niczego literalnie nowego) jest niewątpliwie wart poznania, tym bardziej, że to głos poniekąd z wewnątrz.

Wywiad z drugim inside-outsiderem, Pawłem Śpiewakiem, dotyczy z kolei Donalda Tuska, który jawi się nieraz w analizach niemal jako lustrzane odbicie swojego największego rywala – równie autorytarny, ale za to uśmiechnięty. Diagnoza Śpiewaka to jednak nie tyle zarzut (nieróbstwa, autokratyczności czy bezwzględności) pod adresem Tuska, co swoiste zrozumienie i usprawiedliwienie jego politycznego realizmu, w wielu punktach przypominające tezy Janusza Palikota z książki „Ja, Palikot”. Śpiewak, za pomocą starannej relacji ze swoich osobistych doświadczeń w PO, wyjaśnia, dlaczego nie doszło (z konieczności) do koalicji PO i PiS, dlaczego następnie Tusk postawił sobie niezbyt wielkie cele oraz w jaki sposób udaje mu się trwać na zajętej pozycji. Dodatkowo tłumaczy, dlaczego (być może niestety, bo brzmi to sceptycznie) filozofia premiera ma w obecnej sytuacji ręce i nogi. Ciekawa byłaby odpowiedź na pytanie, czy i jak należy dążyć do zmiany takiego stanu rzeczy. Mechanizmy rządów Tuska (najpierw w partii, potem w Polsce) opisuje jako świadome dostosowanie się do swojskości Polaków oraz słabości państwa, które uniemożliwiają realizację wielkich, ideowych celów. Gdy więc szeregowi członkowie PO zadowalają się okruchami władzy, pozwalającymi im zrobić coś dla ich środowisk czy okolic, Tusk skupił wokół siebie nieformalny ośrodek decyzyjny, w którym na nieoficjalnych spotkaniach rodzą się (lub nie) minimalistyczne cele rządzenia.

Opis Śpiewaka jest ciekawszy od historii opowiedzianej przez Migalskiego. Być może dlatego, że sytuację w PiS przez ostatnich pięć lat przewałkowano już na wszystkie możliwe sposoby i w zasadzie wszystko o niej wiadomo (co najwyżej zaskakuje raz po raz żelazna logika Jarosława Kaczyńskiego w podążaniu za raz przyjętymi przesłankami), zaś analizy dotyczące PO są nieraz zanadto spłycone, choćby poprzez argumenty symetrycznie przenoszone z jednej partii na drugą.

Ostatnią z dyskusji o polskich liderach politycznych jest rozmowa Roberta Krasowskiego, Jana Rokity oraz Cezarego Michalskiego. Motywem przewodnim debaty są losy starcia wewnątrz „duopolu” Kaczyńskiego i Tuska na tle pojedynku pomiędzy „Sarmatami” a „modernizatorami”, ale też swoista tęsknota (bliska i Migalskiemu) za mitycznym stanem z 2005 r., kiedy to obaj liderzy znajdowali się, cokolwiek by to miało znaczyć, po właściwej stronie swoich dialektycznych natur.

Parę twierdzeń wypada skomentować. Trudno, moim zdaniem, orzec z pewnością, z jaką czyni to Robert Krasowski, że stabilność dwubiegunowego układu Tusk – Kaczyński jest ustalona na lata. Nie przeceniałbym opisywanej przez niego symbiozy Kaczyńskiego i Tuska. Sądzę, że każdy z nich może istnieć w polityce bez drugiego i nie jest tak, że muszą równocześnie odejść na emeryturę. Z kolei, podział proponowanych przez Kaczyńskiego i Tuska relacji z Rosją na „Bar” i „Familię”, dokonany przez Rokitę, wydaje mi się nieadekwatny. Diagnozy Pawła Śpiewaka o pragmatyzmie Tuska są dla mnie również bardziej wiarygodne, niż odnoszone przez Rokitę (i Krasowskiego) do liderów obu dużych formacji tezy o zabawach groteskowych cezarów, którzy upajają się własną absolutną władzą, niczego i nikogo nie szanując. Dyskusyjny jest również, często podnoszony w debatach, indukcyjny argument, że od czasu komisji Rywina przestano w komisjach śledczych dążyć do prawdy – tak jakby komisja Rywina nie mogła być w naszych warunkach przypadkiem, szczęśliwym wyjątkiem od reguły (nawet ze względu na tematykę prac) i w ogóle miała same blaski. Wypada się jednak zgodzić, że przykładowy szacunek dla instytucji, który miał kiedyś odróżniać obóz solidarnościowy od postkomunistycznego, nie jest aktualnie żadnym czynnikiem wyróżniającym, bo do instytucji często podchodzi się albo lekceważąco, albo podejrzliwie. Rozmowa panów jest na tyle obszerna, że trudno tu odnieść się odpowiednio do wszystkich wątków.

Ostatnie kilkanaście stron numeru to fragment książki Pawła Reszki i Michała Majewskiego pt. „Daleko od Wawelu”. Tytuł mówi sam za siebie. „Europa” mówi zaś tak, jak należy: ciekawe tematy, dyskusyjne tezy, drobiazgowa analiza.

* Tomasz Sawczuk, stały współpracownik „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 99 (49/2010) z 30 listopada 2010 r.

SŁOWA KLUCZOWE:
Sawczuk, Kultura Liberalna, liberalizm, Europa, miesięcznik, Tusk, Kaczyński, PO, PiS, polityka, postpolityka, Rosja, Pozner, Śpiewak, Rokita, Migalski