Józef Pinior
Ostoja liberalizmu
Nie sposób tworzyć demokracji bez liberalnego rdzenia tego systemu w postaci obiektywnych, niezależnych i profesjonalnych mediów. W ostatnich latach mamy do czynienia z postępującym kryzysem tradycyjnej, papierowej gazety związanym ze spadkiem czytelnictwa prasy i z jej tabloidyzacją. Na całym świecie oszczędzanie na utrzymywaniu korespondentów zagranicznych, zmniejszanie formatu gazet i – co za tym idzie – objętości artykułów oraz nieuchronne cięcia wydatków kosztem pogłębionych analiz dziennikarskich prowadzą do obniżenia jakości wiedzy o wydarzeniach na świecie. Z drugiej strony ostatnie dwie dekady to fantastyczne przyspieszenie obiegu informacji oraz łatwości dostępu do nich związane z rewolucjami technologicznymi, pojawienie się debaty publicznej w przestrzeni wirtualnej, nowe media i serwisy społecznościowe w internecie. Owo „zguglowanie” umysłów pozwala nam w innych warunkach cywilizacyjnych – nie rezygnując z myślenia książkowego – zasmakować w przedsokratejskim świecie z czasów bez książki. Smutek i ekscytacja.
Tym problemom poświęca się wiele miejsca, często zapoznając, że u źródeł liberalizmu znajdują się: profesjonalny redaktor, niezależny dziennikarz, wreszcie właściciel niewahający się zaryzykować majątkiem rodziny dla wyższych idei. On lub ona. Łapię się na tym, że od dwóch miesięcy zaczynam dzień od anglojęzycznego kanału telewizyjnego Al-Dżazira oraz anglojęzycznej strony internetowej „Haarec”. Nie jestem specjalistą od Bliskiego Wschodu, nie znam też lokalnych języków i nie podróżuję po tych krajach, ale staram się czytać książki oraz relacje dotyczące historii, polityki i kultury regionu. Al-Dżazira podbija widza korespondentami znającymi język arabski, pasją dziennikarzy, wiarą – podobną do wiary CNN sprzed trzydziestu laty – w swoją misję, w ukazanie prawdy o filmowanym świecie. Za Al-Dżazirą stoją ogromne pieniądze emira Kataru umożliwiające utrzymywanie biur w Londynie i Waszyngtonie, zatrudnianie najlepszych anglojęzycznych dziennikarzy i dysponowanie najnowocześniejszym sprzętem. Tam jest jakaś polityka, strategia obecności w cywilizacji globalnej i wpływu na świat. Z przyczyn oczywistych trudno ocenić wersję arabskojęzyczną stacji, na ile jest ona tożsama z kanałem anglojęzycznym. Jakkolwiek by było, kanał angielski stoi na gruncie liberalnym, odnosi się wrażenie, że stacja nie manipuluje, że jej nie zawsze pokrywające się z głównym nurtem mediów zachodnich spojrzenie, niekiedy łagodnie kwestionujące stanowisko amerykańskie, jest autentyczne i w rezultacie uzupełnia nasze pojmowanie tego, co się dzieje w tych krajach.
„Haarec” imponuje. Poważna, profesjonalna gazeta, idąca pod prąd głównego nurtu opinii publicznej. Przez swoich właścicieli, rodzinę Schockenów, sięgająca tradycji klasycznej, liberalnej burżuazji środkowoeuropejskiej z początku dwudziestego stulecia. Salman Schocken kupił „Haarec” w roku 1935. Hannah Arendt, która była zatrudniona w wydawnictwie Schockena w Nowym Jorku w latach 1946-1948, opisuje go w liście do Karla Jaspersa jako „żydowskiego Bismarcka”. Dzisiaj „Haarec” walczy o przetrwanie, Amos Schocken, wnuk Salmana wpuszcza do firmy obcy kapitał, zapożycza się, ale nie zmienia linii programowej pisma i nie odstępuje od żelaznej zasady niezależności. Wiemy z własnego doświadczenia, jak trudno rozmijać się z dominującymi uczuciami narodowymi. Tym bardziej, kiedy dotyczy to społeczeństwa, któremu warunki geopolityczne nie gwarantują pokojowych granic i bezpiecznej przyszłości. David Remnick, w świetnej analizie gazety zamieszczonej w „The New Yorker”1, przywołuje słowa Goldy Meir, która miała powiedzieć o „Haarec”, że jedynym rządem, który uznawała gazeta, był brytyjski mandat nad Palestyną sprzed powstania Izraela. Ta gorzka anegdota mówi wiele zarówno o gazecie, jak i o demokracji izraelskiej.
1 David Remnick, „The Dissenters. Israel’s embattled liberal voice”, New Yorker, 28 lutego 2011. http://www.newyorker.com/reporting/2011/02/28/110228fa_fact_remnick
* Józef Pinior, polityk, prawnik, filozof. W PRL działacz „Solidarności”, aresztowany w 1983 roku i skazany na cztery lata więzienia. Od 1987 roku uczestniczył w próbach reaktywowania PPS. Od 2004 do 2009 poseł do Parlamentu Europejskiego.
„Kultura Liberalna” nr 114 (11/2011) z 15 marca 2011 r.