O warunkach, w których rządzi koalicja 15 października, napisano już wiele, bo jest to fenomen w historii III RP. Jeszcze nigdy wcześniej ekipa przejmująca stery w państwie nie miała tak utrudnionego zadania przez poprzedników, jak teraz. Nigdy wcześniej nie przejęła też państwa, które trzeba było zawrócić z drogi niekonstytucyjnej zmiany ustrojowej.

Często porównuje się tę sytuację do przełomu w 1989 roku, jednak, jak pisali Karolina Wigura i Jarosław Kuisz, wtedy rządzący mieli łatwiej, bo populiści byli w odwrocie. Teraz nie są. Rok rządu Tuska to rok sprawowania władzy w warunkach postpopulizmu, o czym pisaliśmy tu przy okazji rocznicy wyborów 15 października.

Ten rok to także utrudnienie spowodowane sednem demokracji, czyli rządami koalicyjnymi trzech ugrupowań. Skutkiem był brak oczekiwanych zmian w niektórych sprawach. Dodając do tego niewspółpracującego z parlamentem prezydenta, otrzymujemy listę poważnych powodów, dla których praca rządu nie odbywała się w normalnych warunkach. Jeśli ten rząd rozczarowuje, to ma argumenty na swoją obronę.

Społeczeństwo obywatelskie nadal jest nieważne

Jednak nie wszystkie rozczarowania da się tłumaczyć tymi utrudnieniami. Od dawna słychać głosy zawodu wyborców koalicji rządzącej w związku z decyzjami nowej władzy wobec uchodźców i imigrantów przy granicy z Białorusią. Rząd Tuska i większość parlamentarna w okrucieństwie wobec ludzi na granicy nie ustępują PiS-owi, a czasami nawet przebijają poprzedników – przykładem jest ustawa, która pozwala strzelać do osób pokonujących płot.

Ostatnio na głośną krytykę wystawiona została wycinka setek tysięcy drzew przy granicy z Białorusią nad Bugiem, przeprowadzona po to, by zbudować tam zaporę elektroniczną. Znany przyrodnik i dziennikarz Adam Wajrak nazwał to działanie barbarzyństwem, w dodatku nieskutecznym. Bez wzmacniającego wysoki brzeg rzeki systemu korzeniowego słupki, które mają tam stanąć, będą jego zdaniem, osuwać się do wody. A białoruscy pogranicznicy będą wyraźnie widzieć, gdzie są polscy strażnicy i będą kierować migrantów w inne miejsca.

Rozczarowań jest więcej. Praca legislacyjna Sejmu z większością PiS-u charakteryzowała się między innymi brakiem konsultacji społecznych. Rząd nie pytał o zdanie specjalistów, środowisk, którzy znali się na tym, czego dotyczyły projekty regulacji, albo których te regulacje miały dotyczyć. Nowy rząd miał to zmienić. Tak się nie stało. Albo przynajmniej nie całkiem i to w ważnych sprawach.

Strategia bez planu

Jedną z nich jest strategia migracyjna, nad którą pracuje wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Duszczyk. Znany specjalista opracował wstępne założenia, a premier je ogłosił, jednak rząd nie skonsultował ich z organizacjami zajmującymi się migrantami. Wysłuchanie publiczne w tej sprawie odbyło się po, a nie przed ogłoszeniem założeń strategii.

W dodatku zawarte w niej rozwiązania, jak na przykład zawieszenie prawa do azylu, wywołały oburzenie i protest organizacji i środowisk zajmujących się prawami człowieka, uchodźcami. Fundacja Kultura Liberalna również podpisała się pod apelem tych organizacji o rozwagę w planach obrony granic.

Lekceważący stosunek rządu Tuska do organizacji społecznych przejawia się też w tym, jak są traktowane. Nie chodzi tylko o konsultacje w sprawie projektów ustaw, ale w ogóle o korzystanie z zaplecza intelektualnego i specjalistycznego organizacji pozarządowych. Niektóre z nich, zaangażowane w obronę praworządności w czasie rządów PiS-u, teraz czują się odstawione na bok.

Te i inne, które przetrwały osiem chudych lat, broniąc standardów demokratycznych, teraz nie odczuwają jakościowej zmiany. Przykładem może być opisywany szeroko w mediach monumentalny bałagan przy przyznawaniu pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Organizacje, które zdobyły granty, nie otrzymały na czas pieniędzy, jednak grant musiały zrealizować w terminie. A to prowadziło je na skraj upadku finansowego.

Nie było i wciąż nie ma jasnych kryteriów i warunków przyznawania tych grantów. Osoby, które mają o nich informować, nie wiedzą, jak odpowiadać na pytania grantobiorców, ginie korespondencja w sprawie decyzji przedstawicieli Ministerstwa Kultury na temat przyznania albo odmowy finansowania. Niektóre organizacje przestraszone tym chaosem rezygnują z przyznanych pieniędzy. Dla części po ośmiu latach chudych przyszedł kolejny, jeszcze chudszy rok. Darczyńcy, którzy dotychczas finansowali organizacje, wycofywali się z tego w przekonaniu, że po zmianie władzy nie będą one już dłużej potrzebowały ich wsparcia.

Ale…

Mimo tych społecznych rozczarowań, oceniając rok rządu Tuska, warto cofnąć się wyobraźnią do dni, w których go jeszcze nie było. Bez porównania z poprzednimi dwoma, a nawet trzema, bo był przecież jeszcze dwutygodniowy rząd PiS-u, który nie zdobył parlamentarnej większości, ocena rządu Tuska będzie niepełna.

Bo bez porównania nie uwzględnimy najważniejszych spraw, czyli tego, że ten rząd, mimo wad, przestrzega zasad liberalnej demokracji i praworządności. A jak je naruszy, stosuje się do wyroków sądów, jak na przykład w sprawie immunitetu byłego posła Marcina Romanowskiego. Kiedy minister sprawiedliwości Adam Bodnar ma wątpliwości, czy może zastosować jakieś rozwiązanie przywracające praworządność, pyta o zdanie Komisję Wenecką i stosuje się do jej zaleceń.

Rząd Tuska rozczarowuje także dlatego, że musi odpowiedzieć na duże oczekiwania wyborców, którzy doprowadzili do politycznej zmiany w Polsce.

Jednak ten rząd i parlamentarna większość afery we własnych szeregach rozlicza, pieniędzy instytucji państwowych nie traktuje jak partyjnych i nie próbuje podporządkować politycznej większości niezależnych sądów. Można i powinno się oczekiwać więcej, jednak nie można zapominać o tym, co się zmieniło.