Katarzyna Kazimierowska

Co mnie kręci na wiosnę

W sezonie wiosennym rozglądamy się wokół szukając street artu, przyglądamy się kondycji polskiego komiksu, śledzimy nowe trendy w modzie i odrabiamy zaległości w serialowym życiu naszych nowych idoli.

Nie oglądałam „Plotkary”, kultowego serialu nastolatków, ale 30-latków podobno też. Czy powinnam nadrobić braki? Wychowana na „Miasteczku Twin Peaks”, wyedukowana na „Seksie w wielkim mieście”, zafascynowana światem rodziny Soprano i grabarzy z „Sześć stóp pod ziemią” uznałam, że twórcy serialowej ułudy nic nie mają mi już do powiedzenia. A tu proszę, świat poszedł do przodu: dziś żyje życiem rozpustnika z „Californication”, pana doktora House’a i luksusową codziennością pięknych kobiet z „The L Word”. Tymczasem, niechcący, w życie polskich nastolatków weszła „The Gossip Girl”, czyli znane nam z lat 90. „Beverly Hills 90210” w wersji z XXI wieku. Co więcej, okazało się, że życie luksusowych dziewczyn śledzą również moje rówieśniczki! Banalne? No nie wiem, Janek Komasa, twórca „Sali samobójców” , mimo trzydziestki na karku, nadal fascynuje się światem nastolatków. W tekście o „Plotkarze”, światem nastolatków i pięknie opakowanej ułudy sprzedawanej przez ten serial fascynuje się też Joanna Ostrowska. W końcu, czy nie kręci nas tekst: „Kim jestem? To sekret, którego nigdy nie wyjawię… xoxo – Gossip Girl”. Sztampa z portali randkowych przeniosła się do telewizji, kiedy wróci do prawdziwego życia? A może to seriale wyznaczają nam bon ton postępowania w walce o egzemplarze alfa? Przeczytajcie tekst Asi.

Szymon Holcman (założyciel kultowego wydawnictwa Kultura gniewu) twierdzi, że nie ma rynku na komiksy w Polsce. Polacy nie dość, że nie czytają, to jeszcze nie zostali wyedukowani, by sięgać po kulturę obrazkową, ale tę mądrze pokazaną i inteligentnie opowiadającą o życiu. Jakub Jankowski zastanawia się, czy komiks zachowa swoją siłę oddziaływania w wersji cyfrowej, ale zaznacza, że „co do przyszłości komiksu istnieje tylko jedno poważne ograniczenie: niezrozumienie treści poprzez wybiórcze czytanie, co może doprowadzić nas do urzeczywistnienia wizji świata, w którym zadaniem strażaków jest palenie książek. Byliśmy tego bliscy w aferze o komiks o Chopinie”.

Wiosna zachęca do spacerów, wychodzimy na ulice i oglądamy budynki wymazane napisami, mającymi za zadanie wytrącić nas, mieszkańców warszawskiego matrixu, z równowagi, lub ozdobione różnie odbieraną uliczną wersją sztuki. Jak ma się warszawski (i nie tylko) street art? Czy docenilibyśmy „malunki nabudynkowe” bardziej, gdyby ich autorem był Banksy? Oto co w tym temacie proponuje Aleksandra Niżyńska, autorka wydanej właśnie książki „Street art jako alternatywna forma debaty publicznej w przestrzeni miejskiej”: „Streetartowa aukcja, podczas której mieszkańcy mogliby >>licytować<< murale, jakie znajdą się na ścianach ich bloków albo taka, na której świadomi estetyki własnego miasta mecenasi sztuki, naprawdę licytowaliby dzieła street artu służące ubarwieniu miejskiej przestrzeni, byłaby sama w sobie genialną akcją streetartową. W formie proponowanej aktualnie w Warszawie jest zwykłą transakcją kupna-sprzedaży”.

Wreszcie to, co bije z okładek większości pism kobiecych: modowy sezon wiosna/lato 2011! Choć eksperci już łamią sobie głowy nad trendami, które dopiero będą obowiązywać w kolejnych latach i kończą biblię mody roku 2012, a może nawet 2016, polecam spojrzenie na modę z zupełnie nietypowej, raczej śmiertelnej strony. Pamiętacie kreację Lady Gagi ubranej tylko i aż w mięso? Pamiętacie straszną bajkę o czerwonych pantofelkach? Obie historie są przerażające. Ale Patrycja Cembrzyńska w swoim tekście pokazuje, jak moda zatacza znamienne koło: od przerażającego monstrum, które niszczy nasze życie, po diabła w sukience od Prady, który mówi nam: musisz cierpieć, jeśli chcesz być piękna. Moda jako monstrum, którego wszyscy pożądamy, czy nam się to podoba czy nie.

A co was kręci tej wiosny? Liczę na liczne komentarze, w końcu, skoro życie wraca na ulice, warto założyć modne fatałaszki, rozejrzeć się wokół, licząc nowe malunki na ścianach budynków, sięgnąć po gorący komiks o Chopinie i skomentować ostatni odcinek „Plotkary”. Głęboko lub płytko, z wyczuciem lub bez, ale – do cholery! – się chce żyć, gdy wreszcie świeci słońce!

* Katarzyna Kazimierowska, sekretarz redakcji kwartalnika „Cwiszn”, redaktorka RPN. Stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 115 (12/2011) z 22 marca 2011 r.