Jacek Wakar

Waga lekka

Choć kalendarz na to nie wskazuje, sezon ogórkowy w pełni. Udowodnił to najpierw Jarosław Kaczyński. Wystarczyło, że w asyście usłużnych pretorian odwiedził sklep na Ochocie, popełnił z siedemnaście na oko gaf, a tabloidy, poważne gazety oraz szanowani publicyści powariowali z podekscytowania, a tematem numer jeden stały się różnice między ceną kilograma cukru w poszczególnych dzielnicach Warszawy.

Wszystko przebiło jednak „Drugie śniadanie mistrzów”. Donald Tusk w programie Marcina Mellera spotkał się z Tomaszem Lipińskim, Zbigniewem Hołdysem i Pawłem Kukizem. Pogadali, a ich dyskusja okazała się wydarzeniem na miarę przedwyborczego pojedynku. Skojarzenie to nie wydaje się całkiem bezzasadne, bo premier zdobył dzięki tej debacie kilka punktów dla Platformy, zatem bez wątpienia na tym zyskał. A czy zyskali artyści, przedstawiciele tzw. elit? Mam poważne wątpliwości.

Zwycięzcą „Drugiego śniadania mistrzów” był oczywiście Donald Tusk. Premier udowodnił, że nie boi się polemiki, że chętnie mierzy się z trudnymi sytuacjami. Tyle że sytuacja wcale nie okazała się tym razem trudna. Tusk, gdy trzeba rozluźniony, a gdy trzeba poważny, punktował jak chciał swoich adwersarzy. Czasem skrzyżował rękawice, innym razem stosował uniki, raz nawet przyznał się do własnej słabości. Wypadł świetnie, bo pokazał rzadki w polskiej polityce pierwiastek męskości. Był mężczyzną właśnie, który nie boi się okazywać zmęczenia, zdaje sobie sprawę z własnych błędów, wie, co to odpowiedzialność. Na tle rodzimej klasy politycznej Tusk jest jednym z niewielu takich, co mają wypracowany i skończony wizerunek medialny. W programie TVN 24 tę kreację Donalda Tuska można było w pełni docenić i zanalizować.

O ile jednak premier wypełnił swoje zadanie, o tyle na całej linii zawiedli jego przeciwnicy. Tomka Lipińskiego będę cenić do grobowej deski za Brygadę Kryzys i Tilt, ale tym razem wydał mi się jakiś dziwnie wyblakły, nie na miejscu. Zbigniew Hołdys, płaczący po Jacksonie i chętnie wypowiadający się na każdy dosłownie temat, wydaje mi się już od dawna postacią raczej groteskową. Widać, że pali się do roli autorytetu, tyle że do niej nie dorósł i nie dorośnie. Jego fundamentalne tyrady ze sporu z Tuskiem budziły raczej śmiech niż szacunek. Wreszcie Paweł Kukiz, który powinien na czole wypisać sobie „jestem kontrowersyjny”, bo wywoływanie tzw. kontrowersji od dłuższego czasu zdaje się być jedyną rękojmią jego publicznego istnienia. Tym razem amunicji starczyło Kukizowi na może ze dwa strzały, a i tak trafiał Panu Bogu w okno.

„Drugie śniadanie mistrzów” przyniosło mi dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że mówiąc o realnej możliwości zwycięstwa PIS w nadchodzących wyborach, Donald Tusk postanawia mobilizować swój elektorat znów poprzez strach przed Kaczyńskim, pomny zapewne sukcesu w roku 2007. Tym razem będzie o wiele trudniej, ale nie zdziwię się, jeżeli właśnie ta strategia przyniesie na koniec zamierzony skutek. Drugi natomiast wniosek mówi o tym, że naprzeciw premiera zasiedli zapewne nie ci ludzie, którzy zasiąść powinni. Jeśli bowiem po występie Lipińskiego, Hołdysa I Kukiza próbować mówić coś o polskich elitach, ocena musiałaby być druzgocąca. Płytkie, powierzchowne, tanio publicystyczne gadanie. Jednak niczego takiego robić nie warto. Dlaczego? To bardzo proste. Naprzeciw Tuska pojawili się bowiem najzwyklejsi celebryci. Tacy, co to nikogo sprzed telewizorów nie wypędzą, nikogo zbyt mądrymi słowami nie przestraszą. Tacy, których zachowanie i słowa są do bólu przewidywalne, a zatem koniec końców boleśnie nudne. Dlatego nie można na szczęście na podstawie programu Mellera wyrokować, że ludzie kultury to jedynie lubujące się w pustych słowach pięknoduchy. I nie można przyznać w ciemno Tuskowi zwycięstwa we wszystkich publicznych sporach. To nie było starcie gigantów, a jedynie pojedynek o pietruszkę w wadze piórkowej. Donald Tusk wyszedł z niego bez najmniejszych obrażeń. Tyle że nawet, gdyby położył się na ringu, przeciwnicy mieliby problem z wyprowadzeniem ciosu.

* Jacek Wakar, szef działu Kultura w „Przekroju”.

„Kultura Liberalna” nr 116 (13/2011) z 29 marca 2011 r.