Łukasz Jasina

Warto znać Rona Asmusa…

Ronald Asmus stał się elementem powszechnej wyobraźni w naszym kraju kilkanaście miesięcy temu, kiedy nieżyjący już prezydent Lech Kaczyński zapytywał ministra Radosława Sikorskiego, czy „zna Rona Asmusa”. Mit Asmusa, jakże odległy od postaci go inspirującej – skromnego i zasłużonego w czasie naszych starań o przystąpienie do NATO politologa – stał się elementem politycznej gry.

Teraz – dzięki warszawskiej „Res Publice Nowej” – ukazała się monografia Asmusa poświęcona wojnie rosyjsko-gruzińskiej, która rozegrała się latem 2008 roku. Jest to jednak dziełko mówiące nam o świecie znacznie więcej, niż z jego zakresu tematycznego mogłoby wynikać. Asmus rysuje szeroką panoramę globalnych stosunków politycznych na początku nowego stulecia. Czyni to z mieszanką zadziwienia i elokwencji, amerykańską wyrozumiałością i z europejską skłonnością do gryzącej ironii.

Wojna na Kaukazie sprzed prawie trzech lat nie jest jedynie starciem Rosji (względnie – sterowanych przez nią Abchazji i Południowej Osetii) i Gruzji oraz osobowości Putina i Saakaszwilego. Asmus nie powiela błędów domorosłych analityków i badaczy, którzy brak szerszej wiedzy o kontekście konfliktu maskowali fanfaronadą i nadużywaniem naukowej metodologii.

Asmus prezentuje tło konfliktu. Pisze wiele o bogatej historii Gruzji ukształtowanej w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat (a w szczególności podczas ponad tysiącletniej egzystencji niepodległego państwa gruzińskiego), o nieskrywanym poczuciu wyższości Gruzinów nad Rosjanami i odgrywanej przez tę nację roli w ramach radzieckiego społeczeństwa. Analitycy stosujący do relacji rosyjsko-gruzińskich schematy podobne do tych, jakie stosują chociażby do stosunków Rosji i Białorusi, winni się uczyć od Asmusa.

Jednocześnie Asmus rozumie gry toczące się na arenie międzynarodowej: problemy Rosji, istniejącą rywalizację między Putinem a Miedwiediewem, zachowanie Stanów Zjednoczonych w tej części świata i metodologię pracy schyłkowej administracji Busha.

Polska okazuje się być ważnym elementem geopolitycznej układanki A.D. 2008. Lech Kaczyński ze szczytu w Bukareszcie czy wiecu w Tbilisi jest politykiem dojrzałym i dalekowzrocznym. Chyba tylko Angela Merkel czy francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner są tam opisani podobnie. Niezbyt cieszy jednak obraz Unii Europejskiej, która nie sprawdziła się w trakcie opisywanego przez Asmusa konfliktu. Megalomania Sarkozy’ego i chaos decyzyjny okazały się niespecjalnym argumentem w zetknięciu z rosyjskim zimnym profesjonalizmem czy amerykańską mobilnością.

Książka Asmusa udowadnia nam, że mimo idealistycznych porywów ostatnich dwóch dekad, globalna polityka w dalszym ciągu jest polem rywalizacji imperiów czekających na kolejną okazję do konfrontacji i wzmocnienia swojej pozycji. Gruzja była jedynie pionkiem w tej grze – co zresztą Putin przyznał otwarcie w rozmowie z Saakaszwilim. Możliwe, że lektura książki Asmusa pomogłaby niektórym polskim politykom w zrozumieniu globalnego kontekstu, w jakim funkcjonuje nasz kraj. Szerokie horyzonty nie są jednak domeną zbyt wielu z nich.

„Mała wojna” Asmusa mimo jej nazbyt lekkiego stylu (który jednak na tle innych amerykańskich książek politologiczno-historycznych nie powinien dziwić), powinna wejść do annałów jako jeden z najciekawszych traktatów o historycznej naturze rzeczy, jakie powstały na początku naszego – ciągle enigmatycznego – stulecia.

Ron Asmus zmarł 30 kwietnia 2011 roku.

Książka:

Ronald D. Asmus, „Mała wojna, która wstrząsnęła światem. Gruzja, Rosja i przyszłość Zachodu”, przeł. Jan Tokarski, Res Publica Nowa, Warszawa 2010.

* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

[email protected]

 

„Kultura Liberalna” nr 121 (18/2011) z 3 maja 2011 r.