Józef Pinior

Czy zmierzch inteligencji?

Jarosław Iwaszkiewicz w „Dziennikach” opisuje rozmowę z Jeanem-Paulem Sartre’em w listopadzie w 1959 w Paryżu, w mieszkaniu Sartre’a przy placu Saint-Germain-des-Près o polityce, literaturze polskiej, sytuacji międzynarodowej. Przy innej okazji Iwaszkiewicz odnotowuje w „Dziennikach” swój kompleks niższości wobec Sartre’a, pomieszanie polskiego poczucia prowincjonalizmu, niższego statusu materialnego z sytuacją intelektualno-artystyczną czy raczej emocjonalną samego autora zapisków. Wtedy jednak, na jesieni pod koniec lat 50. ubiegłego wieku Jarosław Iwaszkiewicz rozmawia z Sartre’em jak równy z równym*. To spotkanie ukazuje obrazowo paradoks tamtej epoki: Polska po 1945 roku była podbita, niesuwerenna i niedemokratyczna, ale jednak interesująca, twórcza, promieniująca na zewnątrz literaturą, filmami szkoły polskiej, socjologią i filozofią oraz oryginalną polityką destalinizacji. W tamtym czasie ukoronowaniem tego zainteresowania polskim socjalizmem był lutowo-marcowy numer „Les Temps modernes” z 1957 roku poświęcony w całości polityce i literaturze polskiej.

Z Polski wychodziły nowe idee, nowe formy aktywności politycznej i awangardowy teatr. Manifesty demokratycznego socjalizmu, rady robotnicze, ciekawa prasa, radio i telewizja, żywy ruch studencki, próby liberalizacji Partii. Potem polski katolicyzm, strajki robotnicze, nowe społeczeństwo obywatelskie i wreszcie Solidarność ze swoim programem Samorządnej Rzeczypospolitej, dzisiaj zapoznanym, traktowanym jako utopijny, właściwie wstydliwie odrzuconym przez samą Solidarność na początku lat 90. Tymczasem program Samorządnej Rzeczypospolitej, łączący plan, samorząd i rynek, był jedną z najbardziej oryginalnych koncepcji ustrojowych w skali światowej. Pamiętam moje zaskoczenie w sierpniu w 1989 roku w Brazylii, w czasie pierwszej kampanii prezydenckiej Luli, kiedy w trakcie spotkania z robotnikami w fabryce na obrzeżach São Paulo zorientowałem się, że w gazetce ściennej na jednym z wydziałów powieszono artykuły przedstawiające polskie dyskusje z tygodni poprzedzających powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego!

To, rzecz jasna, sentymentalne ujęcie PRL, niemniej jednak zetknięcie z globalnym kapitalizmem obnażyło brutalnie peryferyjność Polski, brak innowacyjności, słabość polskich uniwersytetów, klientelizm i ospałość warstw intelektualnych. Być może Polska znajdując się po 1945 roku w kręgu cywilizacji rosyjskiej, posiadała atuty, jak choćby fundament łaciński kultury polskiej, które pozwalały jej odgrywać wyróżnioną rolę w tamtej sytuacji geopolitycznej. Być może wreszcie Polska jest ważniejsza z perspektywy Rosji niż Europy Zachodniej i należało budować kapitalizm opierając się na rynku rosyjskim, który historycznie oferował lepsze możliwości dla rozwoju burżuazji niż ustabilizowany rynek zachodni. Cokolwiek jest tego przyczyną, Polska kapitalistyczna nie promieniuje nowymi ideami, świetnymi uczelniami, ciekawym życiem intelektualnym, projektami nowych form polityczności. W 2004 roku Polska weszła do Unii Europejskiej bez własnych projektów ustrojowych, z surrealistycznym hasłem „Nicea albo śmierć” i z nieudolną próbą polityki nacjonalistycznej zakończonej tragedią katastrofy smoleńskiej. Właściwie polityka europejska nie rozwinęła się w Polsce na poziomie polityki obywatelskiej, utożsamiającej się z projektem federacyjnym i skupionej na reformowaniu systemu politycznego Europy.

Prezydencja Polski w Unii Europejskiej tworzy szansę dla młodej inteligencji na podjęcie na nowo wysiłku oświeceniowego, na wyartykułowanie polityki, która szukałaby nowych form wyrazu dla europejskiej demokracji i europejskiej gospodarki, zaspokajając jednocześnie polskie aspiracje społeczne i polityczne. Zdaję sobie sprawę, jak to wszystko niemodnie brzmi w dzisiejszej sytuacji polskiej. Ostatnie badania socjologiczne nie pozostawiają złudzeń co do roszczeniowości i bezradności młodego pokolenia. Wystarczy popatrzeć na uwiąd kultury studenckiej, na idiotyzm imprez towarzyszących co roku juwenaliom, na pustoszenie kraju przez kolejne odpływy ludzi najbardziej energicznych na rynek europejski. Jednak nie ma obecnie innej warstwy w polskim społeczeństwie, która mogłaby podjąć wysiłek modernizacyjny, tworzyć nowe firmy i nowe miejsca pracy, poszukiwać emancypacji w aktywności obywatelskiej oraz dokonać intelektualnego wysiłku na rzecz nowej polityki.

* Jarosław Iwaszkiewicz, „Dzienniki 1956-1963”, Czytelnik, Warszawa 2010, s. 341-343.

** Józef Pinior, polityk, prawnik, filozof. W PRL działacz Solidarności, aresztowany w 1983 roku i skazany na cztery lata więzienia. Od 1987 roku uczestniczył w próbach reaktywowania PPS. Od 2004 do 2009 poseł do Parlamentu Europejskiego.

„Kultura Liberalna” nr 128 (25/2011) z 21 czerwca 2011 r.