Biografistyka jest podobno tą dziedziną historii, za którą biorą się ludzie żądni poklasku. Tak przynajmniej twierdzą profesjonalni historycy zajmujący się wydawaniem opracowań skrywanych w archiwach źródeł. Bardziej dociekliwi autorzy biografii są znienawidzeni również przez wszelkiego rodzaju twórców mitów. W końcu czy spiżowo-brązowa postać z pomnika mogła odczuwać głód, zdradzać żonę i upijać się do nieprzytomności? Czy bohater bez skazy i zmazy może przeżywać moralne rozterki?
Wszelkiego rodzaju biografie cieszą się w naszym kraju popularnością – w księgarniach zalega ich sporo. Coraz częściej opowiadają o ludziach, takich jak Ryszard Kapuściński czy Ryszard Kukliński, którzy jeszcze niedawno sami rozpalali emocje. Dziś – choć nie ma ich już z nami – dzięki wydawanym biografiom mogą to robić ponownie.
Pisarstwa Marii Nurowskiej się nie szanuje: nie widzimy jej w gronie nominowanych do nagrody Nike czy nagradzanych prezydenckimi medalami. Uważa się ją zazwyczaj za kogoś w rodzaju polskiej Danielle Steel – pisarkę bardzo chętnie czytaną, jednak nie najwyższych lotów. Niewyczerpanym źródłem inspiracji jest dla niej najnowsza historia, niejednokrotnie wzbogacana motywami autobiograficznymi. Postrzeganie dorobku Nurowskiej tylko poprzez chybioną adaptację „Panien i wdów” (1991) Janusza Zaorskiego (choć po dwóch dekadach film ocenia się już łagodniej, zwłaszcza w zestawieniu z tym, co przyszło po nim) jest sporym nadużyciem. Możliwe, że jedyna znana nam adaptacja filmowa powieści pisarki – emitowana swego czasu w niedzielne wieczory – utrwaliła tylko sentymentalny obraz twórczyni opowiadającej o dworkach i romansach.
Tym razem bohaterem jej książki stał się pułkownik Ryszard Kukliński. Przeprowadzone z nim rozmowy Nurowska poddała rozlicznym zabiegom literackim, dodając także swój autorski komentarz. „Mój przyjaciel zdrajca” stał się dzięki temu czymś pośrednim pomiędzy wywiadem-rzeką, memuarami a rozbudowanym reportażem.
Bohaterem opowieści stał się jednak Kukliński prywatny. Przed kilkoma laty w telewizji emitowano dokument „Gry wojenne” pokazujący Kuklińskiego wyłącznie w bogatym międzynarodowym kontekście. Autor filmu niczym Kissinger (w swojej historii dyplomacji) uczynił z nieżyjącego pułkownika jedynie przyczynek do przedstawienia zmagań Wschód-Zachód. Kukliński Nurowskiej to zwykły człowiek pełen lęków. To Kukliński romansujący i wahający się. Poznajemy przestraszonego nastolatka, który trafia do Ludowego Wojska Polskiego i mimo wewnętrznych oporów dostosowuje się do panującej w nim atmosfery. Widzimy jego zaniedbywaną rodzinę, ewolucję charakteru doprowadzającą go do podjęcia niezwykle trudnej decyzji – zdrady dotychczasowych współpracowników i wartości.
Kukliński z telewizyjnego dokumentu był tytanem międzynarodowej polityki – kimś na kształt Aleksandra Macedońskiego, Żukowa i Metternicha w jednym. Kukliński opisany przez zaprzyjaźnioną z nim polską pop-pisarkę to militarny intelektualista ze skłonnościami do hamletyzowania. Ludzkiego wymiaru dodaje mu to, że był kimś na kształt „czterdziestoletniego playboya” – łamiącego serca maszynistek i sekretarek z MON czy dziewcząt z dacz moskiewskich kagiebistów.
Bohaterką książki jest również żona pułkownika Kuklińskiego. To jeden z aspektów bohaterskiej historii, w którym wciąż nie następuje równouprawnienie – podobne do tego z lokali wyborczych, telewizji czy wielu miejsc pracy. Wciąż nie piszemy wystarczająco wiele o żonach, które poświęciły się dla dobra swoich mężów dokonujących wiekopomnych czynów. Pułkownikowa w wyniku szpiegowskiej działalności męża straciła wszystko – synów, dotychczasowe życie – nie otrzymując zbyt wiele w zamian.
Kukliński był całkowicie normalną, swojską wersją Jamesa Bonda. Jego życie, które wniosło tak wiele do annałów, było życiem przerażająco normalnym. Uwodzenie nie składało się z picia szampana w pięciogwiazdkowych hotelach, a zdobywanie informacji nie polegało na używaniu najnowocześniejszego sprzętu. Kukliński wahał się, stracił wszystko poza swoiście pojętym honorem. Prawdopodobnie na zawsze pozostanie postacią kontrowersyjną Ale szpiedzy tacy jak on są prawdziwi i na pewno ciekawsi.
Książka:
Maria Nurowska, „Mój przyjaciel zdrajca”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011.