Łukasz Jasina

Galicyjskie reminiscencje

Jarosław Hrycak jest jednym z niewielu ukraińskich historyków z Ukrainy, którzy zdobyli uznanie w historycznym świecie. Innym zjawiskiem są bowiem naukowcy tacy jak Ihor Szewczenko czy Roman Szporluk – związani na stałe z uniwersytetami amerykańskimi. Polska wyprzedza zresztą rzeczony świat, gdyż u nas doceniono również innych badaczy – chociażby nieżyjącego Jarosława Isajewicza czy Natalię Jakowenko.

Początkiem popularnej obecności Hrycaka na polskim rynku wydawniczym była publikacja jego „Historii Ukrainy 1772–1999” w Lublinie w 2000 roku. Przed dwoma laty pojawił się przewodnik „Krytyki Politycznej” po Ukrainie składający się zasadniczo z wywiadu-rzeki z Hrycakiem. Jarosław Hrycak funkcjonuje więc na kilku polach. Z jednej strony jest wykładowcą lwowskich uczelni: Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego i Uniwersytetu im. Iwana Franki, a także członkiem zespołów wielu czasopism naukowych. Z drugiej, osobistością intelektualną – komentatorem spraw niegdysiejszych i współczesnych w ukraińskich i nieukraińskich dziennikach i tygodnikach oraz uczestnikiem wielu międzynarodowych inicjatyw.

Jarosława Hrycaka należy uznać za pozytywny przykład współczesnej Ukrainy. To intelektualista bywały na Zachodzie, ale mocno osadzony w rzeczywistości krajowej. To historyk nielękający się współczesności. Polskie wydanie jest skróconą wersją ukraińskiego wydania „Prorok u swojij witczyzni. Franko ta joho spilnota (1856–1886)”, które ukazało się nakładem kijowskiej „Krytyki” w roku 2006. O ile zmiana tytułu nie dziwi, o tyle skróty tak. Po uważnej lekturze obu wydań należy stwierdzić, że mają one chyba charakter stylistyczny. Polakowi rozmiłowanemu w historii Ukrainy nasuwa się tu jednak uwaga. Wydanie polskie książki winno być maksymalnie rozszerzone. Na Ukrainie, gdzie znajomość biografii Franki jest ważnym elementem formacji intelektualisty, zajmowanie się fragmentami jego biografii pogłębia tylko narodową dyskusję. W Polsce o France wiemy na tyle mało, że może warto się w końcu pokusić o jego pełniejszą biografię.

Bohaterem książki Hrycaka jest Iwan Franko. Jak każdy narodowy wieszcz stał się on już elementem popularnego mitu, który niejednokrotnie ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jednak najbardziej uniwersalnym elementem dzieła Hrycaka nie jest sama biografia Franki. Hrycak opisuje bowiem, czym naprawdę była Galicja – miejsce, w którym urodził się Franko, gdzie się wychował i żył. Galicja, jaką poznajemy dzięki Hrycakowi, to miejsce biedne i smutne, miejsce, z którego ucieka każda inteligentna jednostka. (Może i dobrze, bo nie mielibyśmy Karola Marksa i Zygmunta Freuda, gdyby nie ucieczka ich przodków). Galicja nie jest tylko polem polsko-ukraińskiego konfliktu (jak w wielu historycznych dziełkach wykonanych przez polskich i ukraińskich sług res gestae) czy też zderzenia Żydzi kontra reszta świata (co z kolei wyczytujemy w wielu syntezach i monografiach życia galicyjskiej społeczności żydowskiej). Galicja to kraj, w którym zdolnych niszczy bieda, a nawet najzdolniejsza jednostka ma słabą siłę przebicia. Oglądając zabytki Krakowa, Przemyśla czy Lwowa, a także czytając genialną prozę Szulca, pamiętajmy, na jak straszliwej glebie wyrosły.

Niejednoznaczna biografia Franki – odnoszącego się chociażby z wielkim szacunkiem do kultury polskiej – dać może wiele czytelnikowi. Dać może w każdym razie więcej niż jej dziwaczna wersja reprezentowana przez paskudny pomnik i nagrobek poety we Lwowie. Franko realny jest ciekawszy od Franki mitycznego. Podobnie jest zresztą z Szewczenką, Mickiewiczem czy Słowackim. Biografia Franki jest elementem szerszej serii. Wydanie w jej ramach książek poświęconych Adamowi Ciołkoszowi, Iwanowi France czy Kazimierzowi Kelles-Krauzowi wydaje się zestawieniem przypadkowym – zwłaszcza w kontekście budowania tożsamości. Jak piszą twórcy w edytorialu: „Polska i Europa potrzebują nowych opowieści o sobie samych i relacjach z Innymi”. Książka Hrycaka, choć warsztatowo niemal nienaganna i dowodząca tego, że autor jest jednym z większych historyków naszego regionu, nie jest „nową opowieścią”. Jest tylko próbą postnowoczesnego opowiedzenia o bohaterze narodowym – nie do końca w aspekcie „obalania mitów” udaną. Jest również dziełem wybitnym stylistycznie – od dawna nie czytałem książki tak wielkiej rozmiarami, a przy tym tak dobrze napisanej.

Bez większego wahania pochwalić należy pracę tłumaczy. Poza drobnymi wpadkami w rodzaju przymusowej „ukrainizacji” czy nazwiska znanego harvardzkiego profesora George’a Grabowicza, który stał się tu „Hryhorijem Hrabowiczem” (w poprzedniej publikacji „KP” o Ukrainie, wspomnianym już „Przewodniku…”, nawet rektor lwowskiego UKU o. Borys Gudziak stał się „Hudziakiem”), jest to książka przetłumaczona ciekawie, z jednoczesnym oddaniem stylu autora i inicjatywą własną przekładających.

Książka:

Jarosław Hrycak, „Prorok we własnym kraju. Iwan Franko i jego Ukraina (1856–1886)”, przeł. Anna Korzeniowska-Bihun i Anna Wylegała, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010.

 * Łukasz Jasina, członek zespołu „Kultury Liberalnej”.

 [email protected]

„Kultura Liberalna” nr 135 (32/2011) z 9 sierpnia 2011 r.