Magdalena M. Baran

Węgierskie dożynki, czyli… winobranie

Idzie wrzesień. Dogasają już ostanie wakacyjne ogniska, dzieciakom spieszno do szkoły, studenci dopinają ostatnie plany. Przez ostanie dwa miesiące mnóstwo razy wyśpiewywano jak to „całą nockę tokaj piłem”, podrygiwano w rytm czardaszowych przyśpiewek, a nawet łamano sobie język nad powiedzeniem o dwóch bratankach. „Nie ma wina nad węgrzyna!” wykrzykiwały pokolenia przed nami, powtarzamy to niczym echo, wciąż z pewną nieufnością podchodząc jednak do trunków produkowanych przez naszych wyszehradzkich sąsiadów. Tokaj, a owszem, znany od XIV wieku, chwalony przez samego Króla Słońce, ale po co mu tyle cyferek i gwiazdek? Wino… Gatunek, może dwa, streszczający się zwykle w słynnej przez dziesięciolecia Byczej Krwi czy szczepach znanych ze stołów i piwnic całej Europy. Przecież lepiej pochwalić się własnymi tradycjami winiarskimi, w niezbyt sprzyjającym klimacie odtwarzając istniejące niegdyś w Małopolsce czy na Podkarpaciu winnice. Tymczasem tuż za wyszehradzkim płotem rozpościerają się setki hektarów winnic, których produkty w niczym nie ustępują włoskim, hiszpańskim czy nawet francuskim. Jesienią Węgry pachną dojrzewającymi winogronami, połyskują odcieniami złotawych Rizlingszilváni, Szürkebarát czy Tramini i krwistoczerwonych Merlotów i Zweigeltów. Rozbrzmiewają też muzyką i śmiechem wszystkich tych, którzy na licznych festiwalach i spotkaniach postanowili dzielić z Węgrami radość z kolejnego udanego winobrania, a także nadzieję na dobre wina kolejnego roku.

Gdy u nas czas dożynek i gdzieniegdzie wciąż słychać rozsławioną przez serial „Alternatywy 4” pieśń „Plon, niesiemy plon”, Węgrzy rozpoczynają trwający do początku października okres winiarskich festiwali. Okazji ku nim jest pod dostatkiem. Świat wina stanowi tu bowiem swoistą osnowę kultury. Warto wspomnieć, że kraj ten może pochwalić się nie tylko legislacją w kwestiach wina (która została tu wprowadzona już w 1893 roku), ale przede wszystkim aż 21 regionami winiarskimi. Wśród nich znany Eger (gdzie wina dojrzewają zazwyczaj w drążonych korytarzach-piwnicach), Sopron czy Tokaj-hegy, zasłyszane gdzieś może Somló albo Villány, ale i znacznie mniej u nas rozpoznawane Badacsony, Hajós-Baja czy Mátra. By poznać, choć w minimalnym zakresie, różnorodność węgierskich trunków, wystarczy przemierzyć obszar wokół Balatonu, gdzie aż roi się od winnic oraz mniejszych czy większych piwniczek. Wina nie są tu jednak jednorodne – dzięki dużemu zróżnicowaniu terenu w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów możemy natrafić na wina o bardzo różnym charakterze i smaku. W poszukiwaniu dobrego trunku warto jednak przemierzyć nawet i całe Węgry. Najłatwiej bywa w okresie winiarskich festiwali. Najwcześniejszy to rozbrzmiewające dźwiękiem fanfar i śmiechem ulicznych parad Święto Wina w Egerze. Dalszą podróż winiarskim szlakiem znacznie ułatwia rozpoczynający się w najbliższy weekend w Budapeszcie Międzynarodowy Festiwal Wina i Szampana (4–14 września). To właśnie tu, na dziedzińcu zamku w Budzie węgierscy winiarze chwalić się będą tym, co mają najlepszego. Bilet wstępu to… po prostu kieliszek, pozwalający na czerpanie z dziedzictwa tej winiarskiej kultury, na odkrywanie nowych pomysłów, połączeń, smaków. Jeszcze przed jego zakończeniem na amatorów czeka Winobranie w Sopron (8–11 września), później słynny już (znajomi jeżdżą nań od lat) Festiwal Wina w Tokaju (30 września – 2 października) czy wreszcie Festiwal Wina i Tańca w Mor (1–3 października). Na koniec Festiwal Czerwonego Wina w Villány (7–9 października), gdzie z pewnością spotkać będzie można wykwintne trunki z piwnicy Josefa Bocka.

Tu, na Węgrzech, wino oznacza nieodłączny element kultury. Nie upijanie się do upadłego, ale właśnie kulturę nie tylko samego spożywania trunku, ale przede wszystkim tworzenia i smakowania czegoś, co dawać ma radość, co ma zapraszać gości do zasiadania przy wspólnym stole, do śpiewów, płaczów, snucia legend i opowieści, które trwać będą dłużej niż smak czy zapach jakiegokolwiek wina.

* Magdalena M. Baran, publicystka „Kultury Liberalnej”, koordynator projektów Instytutu Obywatelskiego. Przygotowuje rozprawę doktorska z filozofii polityki.

 

„Kultura Liberalna” nr 138 (35/2011) z 30 sierpnia 2011 r.