„W połowie ogniwa nie wiedziałem, co pisać dalej – odpowiedział – zadzwoniłem więc do kolegi z drugiego końcu Londynu z prośbą, by mi coś podpowiedział. A on zaproponował właśnie fugę. Ja na to odrzekłem, że właściwie nie wiem, jak się fugę pisze, on zaś zasugerował, żebym skonsultował się z Grove Musical Dictionary, bo tam jest na ten temat kilka ciekawych stroniczek. Zagłębiłem się więc w Grove’a i napisałem fugę”.
William Walton pozostaje kompozytorem mało znanym, a wśród twardogłowych zwolenników żelaznego repertuaru symfonicznego reputację Anglika poważnie obciąża romans z muzyką filmową, którego najpiękniejszą kartę stanowi współpraca z Laurence’em Olivierem przy jego realizacjach szekspirowskich – Henryku V, Hamlecie i Ryszardzie III.
Symfonia Waltona należy do dzieł granych arcyrzadko, więc niezwykle ucieszyła mnie możliwość posłuchania go i to w wykonaniu orkiestry najwyższej klasy, Berliner Philharmoniker pod batutą Semyona Bychkova. O ile brzmienie zespołu – zaskakująco jak na Berlińczyków jasne – nie rozczarowało w najmniejszym stopniu, o tyle utwór nie tylko finalną fugą, ale także tym, co ją poprzedzało, potwierdził słuszność decyzji Wilhelma Furtwänglera, by berlińskim prawykonaniem dzieła w roku 1936 nie dyrygować.
Koncert:
24 września 2011
Berliner Philharmoniker
Dyr. Semyon Bychkov
William Walton Symfonia nr 1 b-moll
Koncert dostępny na: www.digital-concert-hall.com