Katarzyna Kazimierowska

Girl Power

„Girls just wanna have fun” – to motyw muzyczny i zarazem motto festiwalu Warszawa Jest Kobietą, który patronuje poniedziałkowym felietonom. Dziś bardziej niż kiedykolwiek to hasło ma znaczenie, bo przed nami szansa na realizację naprawdę niezwykłej inicjatywy – Międzynarodowego Dnia Dziewczyny.

Na taki pomysł wpadła kanadyjska organizacja Plan Canada, która – wspierana przez 11 rodzimych organizacji – zainicjowała starania o zdobycie poparcia dla swojej idei u kanadyjskiego rządu. Działania przyniosły zamierzony skutek: 24 marca tego roku kanadyjski rząd przyjął oficjalną deklarację, że od tej pory Kanada podejmie się starań, by przekonać ONZ do proklamowania 22 września Międzynarodowym Dniem Dziewczyny.

A teraz uwaga: nie chodzi o to, że małoletnie pozazdrościły dorosłym Dnia Kobiet czy Dnia Matki i uznały, że im też się należy. Idea International Day of the Girl ma raczej na celu zwrócenie uwagi na problemy niepełnoletnich i dzieci, które organizacje często wrzucają do jednego worka z problemów związanymi z kobietami w ogóle. Głód, handel żywym towarem, prostytucja, narkomania czy praca ponad siły mają już na szczęście płeć – do tej pory nie miały jednak wieku, bo albo mówimy o kobietach, albo o niepełnoletnich w ogóle. Kanada uznała, że z tych dwóch grup należy wyodrębnić dziewczynki, jako przyszłe żywicielki rodzin i potencjalne nieletnie matki w krajach Trzeciego Świata oraz jako najczęstsze ofiary handlu żywym towarem.

Plan Canada nazwała swoją inicjatywę „Bo Jestem Dziewczyną” (Because I’m a Girl), co z jednej strony dla nas może brzmieć dumnie, ale z drugiej często jest powodem, dla którego tak łatwo jest nieletnie wykorzystywać. I dlatego wiele mówiące słowa: „bo jestem dziewczyną”, zwracają uwagę na prawa dziewcząt, na zagrożenia i przemoc, jakie stają się ich udziałem oraz na ich potrzeby. Dzisiejsze dziewczęta to jutrzejsze samotne niedożywione matki, wykorzystywane seksualnie pracownice fabryk, chore młodociane prostytutki, które cechuje przede wszystkim jedno: totalna bezbronność.

Dlatego trzymam kciuki za udaną inicjatywę i chętnie przyłączę się do warszawskiego czy też polskiego ruchu na rzecz stworzenia Dnia Dziewczyny w Polsce. A w Indiach Narodowy Dzień Dziewczyny obchodzą już trzeci rok. My też możemy. Może zamiast tak oczywistych celebracji Dnia Kobiet, powstanie inicjatywa, która i u nas zacznie głośno łamać tabu, od seksualności i niechcianych ciąż młodocianych, po nieletnie pracownice sezonowe i dziewczynki na ulicy. I nie chodzi o feminizm, tylko o codzienność. W końcu jesteśmy dziewczynami!

Katarzyna Kazimierowska, redaktorka kwartalnika „Cwiszn” i rp.pl. Stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

 „Kultura Liberalna” nr 150 (47/2011) z 22 listopada 2011 r.