Karolina Wigura

Religijna moc destylacji? O „Układzie okresowym” Primo Leviego 

Trudno być pisarzem jednego tematu. Szczególnie, gdy temat ten to wstyd, jak w przypadku Primo Leviego. Najlepiej znane książki tego autora – „Czy to jest człowiek”, „Pogrążeni i ocaleni”, „Rozejm” – mówią przede wszystkim o obozach śmierci. I zmianach, jakie doświadczenie zła powoduje w duszach nie tylko żydowskich ofiar, ale także niemieckich strażników i przypadkowych żołnierzy, którzy wyzwalali obozy pod koniec II wojny światowej. W „Rozejmie” Levi wspomina pierwsze spotkanie więźniów obozu w Auschwitz z żołnierzami radzieckimi. Dopiero w tamtej chwili, tłumaczy, więźniowie zdali sobie sprawę z tego, co stało się z nimi podczas pobytu w obozie. Poznają to, nie patrząc na siebie nawzajem – to przecież robili już wcześniej – ale widząc reakcję Rosjan:

Nie witali się ani nie uśmiechali: zdawali się nie tylko zdjęci litością, ale i porażeni, na ich twarzach widać było także zakłopotanie, które zamykało im usta. […] Był to ten sam wstyd, który i my dobrze znaliśmy, ten, który nas ogarniał po selekcjach i za każdym razem, gdy zdarzało się nam brać udział w scenach jawnej zniewagi lub na nie patrzeć. […] Wstyd taki ogarnia uczciwych ludzi na widok przewinienia popełnionego przez innych, a potem ich dręczy, ponieważ nie mogą pogodzić się z tym, że owa wina pojawiła się już nieodwracalnie na świecie.

Temu i podobnym tekstom Leviego nie była potrzebna szybko tocząca się akcja. Nie musiały być konstruowane zgodnie z klasyczną zasadą, że opowiadanie składa się z następujących po sobie zawiązania akcji i stopniowego jej rozwijania aż do punktu kulminacyjnego. Opisywana przez niego rzeczywistość miała ciężar tak wielki, że czytający wprowadzany był w stan najwyższego skupienia.

Tymczasem do rąk czytelników trafił niedawno „Układ okresowy”, książka Leviego dotąd nieprzełożona na język polski. To zbiór pół opowiadań, pół esejów o temperaturze i dynamice zupełnie innych niż te, do których przywykł jego polski czytelnik. Pomysł jest prosty: nazwy kolejnych pierwiastków, tak ważne dla Leviego, z zawodu chemika, pełnią funkcję przewodników po jego świecie. Na przykład w opowiadaniu „Argon” czytamy, że w powietrzu występują tak zwane gazy obojętne (lub szlachetne), których nazwy wywodzą się ze starożytnej greki i oznaczają na przykład „nowy”, „ukryty”, „obcy”. Są to gazy, tłumaczy Levi, tak zadowolone ze swojej kondycji, że nie biorą udziału w żadnej reakcji chemicznej i właśnie z tego powodu przez stulecia nie zdawano sobie sprawy z ich istnienia. Argon, „bezczynny”, utrzymuje się w powietrzu w stężeniu jednego procenta (zatem jest go kilkadziesiąt razy więcej niż dwutlenku węgla, bez którego nie byłoby życia na Ziemi). Nieliczne informacje, jakie posiadam o moich przodkach – pisze Levi – czynią ich podobnymi właśnie do owych pierwiastków. Później następuje wiele stron poświęconych tym osobom. Autor „Rozejmu” z upodobaniem wymienia ich imiona, będące efektem skomplikowanej mieszanki języka hebrajskiego i piemonckiego: Barbamôisín (wuj Mojżesz, „o którym opowiada się, jakoby kazał pewnemu szarlatanowi usunąć sobie dwa dolne siekacze, żeby wygodniej trzymać w ustach cybuch fajki”), Magnafôrina (ciotka Zefora, „z hebrajskiego Cipora, co oznacza samicę ptaka”) i wiele innych.

Jak radzi sobie Primo Levi bez swojego wielkiego tematu? Pierwszą reakcją może być rozczarowanie. „Układ okresowy” nie ma tej temperatury, co książki wcześniej przetłumaczone na język polski. Akapity, opowiadające o przedwojennych Włoszech, o dzieciństwie, o pierwszej miłości, pracy, ciągną się całymi stronami, w jednostajnym rytmie przelewanych powoli na papier słów. Nawet jeśli chwilami pojawia się element akcji, Levi szybko porzuca go na rzecz kilkunastu zdań opisu, rodzinnej anegdoty, listy imion. Przywołany powyżej, bardzo skrócony opis zestawienia chemicznych i plotkarskich ciekawostek daje o tym wyobrażenie. Temat II wojny światowej i pobytu w Bunie wraca co prawda na kilka chwil w opowiadaniach „Fosfor”, „Złoto” czy „Cer”, jednak opowieści w nich zawarte są bądź powtórzeniami, bądź uzupełnieniami względem poprzednich książek pisarza.

Miłośnik Leviego może jednak znaleźć w „Układzie okresowym” elementy fascynujące. Autor „Pogrążonych i ocalonych” zawsze przykładał wielką wagę do jakości językowej swojej prozy. Opublikowana niedawno książka robi jednak wrażenie, jakby pisana była w wielkiej mierze dla przyjemności budowania pięknych i niepowtarzalnych zdań (słowa uznania należą się tłumaczowi).

To jednak nie wszystko. „Układ okresowy”, jak się wydaje, w zamierzeniu miał być książką „normalną”, opisującą bogactwo przeżyć Leviego, a nie tylko jedno, zwykle ciążące na jego twórczości. Czy jednak autorowi „Pogrążonych i ocalonych” się udało? W opowiadaniu „Potas” znajdujemy opowieść o destylacji. Jest napisana wyszukanym językiem:

Destylacja jest piękna. Przede wszystkim dlatego, że jest to praca powolna, filozoficzna i cicha, która daje zajęcie, ale także czas na rozmyślanie o innych sprawach […] A także i dlatego, że niesie w sobie przemianę: od cieczy do pary (niewidocznej) i od pary z powrotem do cieczy. W tym podwójnym marszu do góry i w dół dochodzi się do czystości, stanu dwuznacznego i fascynującego […] ma się świadomość odtwarzania uświęconego przez wieki rytuału, aktu niemalże religijnego.

Niedługo po tym fragmencie, w opowiadaniu niezwiązanym wcale z wojenną przeszłością Leviego, znajdujemy jednak ostrzeżenie: nie istnieją reakcje chemiczne bez produktów ubocznych. Kto myślałby inaczej, popełnia ten sam niebezpieczny błąd myślenia, co architekci systemów totalitarnych w XX wieku.

To przykład tego, w jaki sposób i do tej książki, być może na przekór zamierzeniom, przedostają się oznaki uwięzienia autora w przeszłości. Uwięzienie, które polega na tym, że Levi nie przebacza: nie tylko swoim osobistym oprawcom, bo jego nieprzebaczenie dotyczy w pierwszym rzędzie jego samego i odczuwanego przezeń wstydu. Zniewaga jest nieuleczalna, a Erynie nie tylko dręczą prześladowcę (jeżeli w ogóle go dręczą), ale kontynuują jego dzieło i nie chcą zostawić w spokoju prześladowanego, pisał Levi w „Rozejmie”. Destylowanie może być piękne, ale gdy dotyczy pamięci, okazuje się fiaskiem.

Książki:

Primo Levi, „Czy to jest człowiek”, przeł. Halszka Wiśniowska, Książka i Wiedza, Warszawa 1996.
Tegoż, „Pogrążeni i ocaleni”, przeł. Stanisław Kasprzysiak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007.
Tegoż, „Rozejm”, przeł. Krzysztof Żaboklicki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.
Tegoż, „Układ okresowy”, przeł. Zofia Koprowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011.

* Karolina Wigura, doktor socjologii, dziennikarka. Członkini redakcji „Kultury Liberalnej” i adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W czerwcu br. opublikowała książkę „Wina narodów. Przebaczenie jako strategia prowadzenia polityki”.

 „Kultura Liberalna” nr 158 (3/2012) z 17 stycznia 2012 r.