Łukasz Jasina
Przedwyborczy chaos w Rosji
Luty to miesiąc którego nazwa brzmi podobnie w wielu językach słowiańskich. To zasadniczo ostatni miesiąc zimy – wymęczeni mieszkańcy obszarów klimatycznej strefy umiarkowanej z niecierpliwością oczekują wówczas przyjścia wiosny. Luty jest jednak miesiącem zimnym, co odczuwamy zwłaszcza w roku 2012. Nawet kanał informacyjny „Russia Today” skłonny do wypominania każde porażki Amerykanów i wyciszający wpadki władz Rosji musiał skapitulować przed obiektywnymi trudnościami i przyznać że nawet w Rosji źle się dzieje.
Przez ostatnich kilka lat luty nie był jednak tak mroźny, jak od wieków bywało. Każda z trzech rozgrywanych w tym miesiącu kampanii wyborczych przed wyborami prezydenckimi w Rosji (odpowiednio w 2000, 2004 i 2008 roku) napotykała raczej na przyjazną aurę. Atmosfera przedwyborczych zmagań była równie przyjazna jak niebo nad Moskwą. Wiadomo było, kto wybory wygra, a mityngi przypominały raczej przygotowania do rosyjskiej „Maslenicy” czyli czegoś w rodzaju Ostatków. Podczas pierwszej z kampanii – dwanaście lat temu spokój zakłócały działania wojenne w Czeczenii – ale narodowa jedność z lekka je przykrywała.
„Maslenica” to także rytualne bójki (polecam ich cudowną ekranizację w jednej z sekwencji „Cyrulika Syberyjskiego” (1999) Michałkowa. Przedsmak bijatyki mieliśmy już w grudniu. Teraz – znowu wisi ona w powietrzu. Przeciwko Putinowi buntuje się wojsko – wojskowi emeryci, ale zawsze jednak ludzie niegdyś umundurowani…
Kilka lat temu do wyborczego boju prowadziła Putina piosenka „Takiego jak Putin”. Dwie nader sympatyczne panie wyśpiewały tam niegdysiejszy mit Władimira Władimirowicza. Nie ten polityczny. Ten zwyczajny – ludzki. Putin był według niego nie tylko znawcą „rosyjskiej duszy” ale i porządnym, uczciwym mężczyzną, spostsmenem nie nadużywającym alkoholu, mężczyzną podtrzymującym i godnym zaufania. Teraz z mitu pozostały jedynie strzępy a „Rusnet” od kilku dni żyje inna piosenką. Emerytowani żołnierze wojsk powietrznodesantowych – elity radzieckich i rosyjskich wojsk – ubrani w swoje charakterystyczne berety i podkoszulki rąbią Putinowi prawdę prosto w oczy.
Nie jest to pierwsza piosenka antyputinowska jaka można odnaleźć w przepastnej rosyjskiej cyberprzestrzeni. Chwilkę po ostatnich wyborach do Dumy – furorę robiłą prześmiewcza opowieść o głosującym na Putina domu wariatów. Rosyjski humor wraca do formy i osiąga najwyższy poziom zgryźliwości rodem z Zoszczenki i Jerofiejewa.
Żadna z trzech przywołanych piosenek nie byłą efektem manipulacji ale swobodnej twórczości. Ich losy są metaforą stosunku rosyjskiego społeczeństwa do jego przywódcy. Kilka lat temu był niezwykle popularny i autentycznie wspierany przez swoich rodaków. Teraz jego popularność przyblakła, a wielu myślących Rosjan uważa, że jedynie zmiana na szczytach władzy może doprowadzić do pożytecznych reform. Owszem – Putina akceptuje nadal rosyjska „milcząca większość” – co nie jest najlepsza rekomendacją, gdyż akceptowała ona do końca chociażby Breżniewa.
Mroźny luty rozpoczął się manifestacjami. Nie bierze w nich udziału wielki procent wielomilionowej ludności Rosji ale… protestujący walczą o swoje prawa nie tylko w Moskwie czy Petersburgu, lecz również w mniejszych ośrodkach – choćby Kaliningradzie.
Zmienia się również stosunek oficjalnej Rosji do protestów. Rządowe media piszą o manifestacjach z 4 lutego dość obiektywnie. Prochorow, Niemcow czy Jawliński nie są w ich retoryce deklarowani agentami Zachodu czy mącicielami. Przyszłość pokaże, na ile to autentyczna zmiana, a na ile pozory czasu kampanii wyborczej.
Na miesiąc przed wyborami widać początek zmian w Rosji. Miejmy nadzieję, że na nim się nie skończy.
* Łukasz Jasina, doktor nauk humanistycznych, członek zespołu „Kultury Liberalnej”. Mieszka w Hrubieszowie.
„Kultura Liberalna” nr 161 (6/2012) z 7 lutego 2012 r.