Wojciech Kacperski
Bulwar niezachodzącego wstydu
Gdyby ułożyć listę pytań, na które nie istnieje poważna odpowiedź, to niewątpliwie obok „Czy Bóg istnieje?” należałoby umieścić: „Dlaczego nadwiślane bulwary w Warszawie ciągle nie zostały zagospodarowane?”. To pytanie powraca każdego roku, gdy tylko nadchodzą cieplejsze dni i ktoś w końcu rzuca: „A może pójdziemy nad Wisłę?”. Wówczas dziwimy się, jak byśmy zapomnieli, że takie miejsce istnieje i przypominamy sobie, że rzeczywiście można tam pójść, usiąść – że Wisła nieustannie płynie i jest naprawdę ładnie. Idziemy tam i uzmysławiamy sobie, że nie jesteśmy jedynymi, którzy wpadli na ten pomysł i postanowili odwiedzić dawno zapomnianą rzekę. Odnoszę wrażenie, że z roku na rok zainteresowanie brzegiem Wisły rośnie. Warszawa zaczęła się wreszcie odwracać do Wisły – powstały przy niej sezonowe kluby, które wieczorami zapełniają się spragnionymi nadwiślańskich wrażeń ludźmi, tuż przy brzegu zacumowało Centrum Kopernika, które nieprzerwanie cieszy się wielką popularnością i ma swój niekwestionowany wkład w „przypominanie”, że Warszawa leży nad Wisłą.
Niby zatem dzieje się dobrze – w czym więc problem? Kilka dni temu stołeczne media obiegła wiadomość, że nadwiślańskie bulwary zostaną „zmodernizowane” najwcześniej pod koniec wakacji [1]. Wiadomość ta jest o tyle niepokojąca, że dotychczas Ratusz przekładał datę owej inwestycji już dwukrotnie. Czy można zatem podejrzewać, że podany termin również nie jest ostateczny? Zdrowy sceptycyzm podpowiadałby, że tak.
Rzeczą oczywistą jest, iż należy się cieszyć z tego, że w ogóle cokolwiek się tam dzieje. Że miasto w końcu, po upływie nawet nie lat, ale całych wieków odwracania się od Wisły (przypomnijmy, że już Bolesław Prus pisał o tym, że Warszawa jest „odwrócona do Wisły plecami”), zmienia swój do niej stosunek; że zaplanowało gruntowną przebudowę dużej części bulwarów (odcinek od Tamki do ulicy Boleść, czyli aż pod Starówkę); że nawet jeśli będą opóźnienia, to w końcu inwestycja ta zostanie sfinalizowana. Jednak uważam, że w tych wszystkich pozytywach zapomnieliśmy o jednym – że te nadwiślane bulwary przydałyby się miastu wizerunkowo równie mocno w trakcie nadchodzącego EURO, co stadiony i murawa drużynom piłkarskim. Gdy bowiem przyjadą już kibice, przejdą się w jedną stronę mostem Poniatowskiego, wejdą na Stadion Narodowy i odsiedzą swoje w trakcie meczu (bez możliwości zapalenia papierosa i tylko na lekkim piwie), to po ostatnim gwizdku z pewnością będą chcieli pójść gdzieś, gdzie wyparują z nich futbolowe emocje. Jaka lokalizacja ich wówczas przyciągnie? Strefa Kibica pod Pałacem Kultury? Być może, ale jeśli już się tam zaczną wybierać, to z pewnością będą musieli przekroczyć Wisłę, a wtedy ich plany mogą ulec zmianie. Bo czy nie lepiej jest usiąść sobie nad wodą, w cieniu drzew niż w gorącym i tętniącym nocnym życiem centrum miasta? Co jednak ukaże się ich oczom, gdy tam przyjdą? Niezagospodarowany, brudny bulwar. Tak czy siak, będzie już pewnie późno i potłuczone butelki pewnie nie będą się tak rzucać w oczy, jednak chyba każdy potrafi sobie wyobrazić, jak miło można byłoby spędzić tam czas, gdyby miasto zainteresowało się tym terenem wcześniej. To dziwne i niepokojące, że nikt nie pomyślał o tym, że właśnie brzeg Wisły będzie tym miejscem, które przyciągnie turystów – tak jakby naprawdę wszyscy w Ratuszu zapomnieli o tym, jak bardzo popularne i interesujące jest to miejsce. Latem Warszawę odwiedza wielu zagranicznych turystów. Gdy podróżuje się z nimi po mieście, zawsze prędzej czy później pada pytanie o to, co dzieje się „nad rzeką”. Gdy tam przybywają, nie mogą się nadziwić, że „tu nic nie ma”.
Jakie wspomnienie zachowają z Warszawy tegoroczni turyści? Że mamy bardzo ładny stadion, prowadzący do niego pięknie wyczyszczony most, interesujące miasteczko futbolowe w centrum miasta – czyli, że radzimy sobie od tej reprezentacyjnej strony. Jednak podwórko wciąż zdaje się wstydliwie zapomniane, a to przecież ono świadczy o nas najlepiej.
Przypisy:
[1] http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,remont-bulwarow-najwczesniej-we-wrzesniu,47135.html
* Wojciech Kacperski (1986), student filozofii i socjologii UW. Miejski przewodnik po Warszawie. Stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.
„Kultura Liberalna” nr 177 (22/2012) z 29 maja 2012 r.