Jarosław Kuisz
Lato. Sezon wyrzucania Romów
W kierunku Wschodu – tego stereotypowo biednego Wschodu – poleciały samoloty z Romami humanitarnie wyproszonymi z bogatej Francji.
Coraz częściej to właśnie latem francuskie służby mundurowe mają okazję wykazać się przed mass mediami. W ciepłe dni 2010 roku rozpoczęto na masową skalę akcję rozprawiania się z rozbijanymi to tu, to tam cygańskimi obozami. Sprawa niebłaha. Liczbę Romów nad Sekwaną szacuje się na 15 tysięcy osób, zaś w Europie na 10-12 milionów (to największa mniejszość etniczna na Starym Kontynencie).
Nazbyt chyba napinano ówcześnie medialne muskuły, więc wybuchł europejski skandalik. V Republika szybko obiecała poprawę, a nawet zmieniła garść przepisów. Teraz wyrzucanie ma odbywać się w jedwabnych rękawiczkach. Na pewno bez demonstrowania przed kamerami stanowczości czy niepotrzebnej dumy. Dziś wypada raczej okazać żal, troskę o stan zdrowia wypraszanych gości, a także dać na drogę kilka euro finansowej zachęty.
Nic zatem dziwnego, że, skoro przyszły wakacje, to w zupełnie nowym duchu zlikwidowano ostatnio kilka romskich obozów na przedmieściach dużych miast. Lyon, Lille czy Paryż zapewne odetchnęły z ulgą. Warto zatem przypomnieć, iż obecnie akcjom patronuje już nie prawicowy, lecz lewicowy minister spraw wewnętrznych – młody, zdrowy i dynamiczny – Manuel Valls.
Krytycy orzekli, że polityka Partii Socjalistycznej (partii François Hollande’a) przypomina poczynania poprzedników z UMP (partii Nicolasa Sarkozy’ego) jak „dwie krople wody”. Istotnie, nowy prezydent jest tu trochę na bakier ze swoimi obietnicami z czasu kampanii wyborczej. Obrońcy praw człowieka z Human Rights Watch biją na alarm, ale ryzyko rozczarowania mas wyborców przez polityków lewicy chyba nie jest zbyt duże. Z przeprowadzonego właśnie przez L’Institut Ifop sondażu wynika, że 80 proc. Francuzów popiera likwidację romskich obozów. Oznacza to sojusz ponad podziałem na zwolenników Hollande’a i Sarkozy’ego, a nawet – szerzej – ponad podziałem na lewicę i prawicę. Na szczęście w piątek 10 sierpnia Komisja Europejska zagroziła… nadzorowaniem przebiegu wypadków we Francji.
Jeśli uczymy się na błędach, to na pewno na błędach ekipy poprzedniego prezydenta. Minister Valls pokornie wyjaśnił, iż tylko stoi na straży obowiązującego prawa. Zagrożenie sanitarne stało się bowiem zbyt poważne. Godność wypraszanych Romów będzie jednak należycie respektowana. Co prawda, „Le Monde” przypomina politykom, że na Heksagonie świat się nie kończy. Gazeta nawołuje do podjęcia problemu na poziomie całej UE. Jednak za sedno sprawy uznaje głównie dyskryminację Romów w krajach, z których wyruszyli oni w swoją podróż. O innych motywacjach narodu nomadów mowy tu nie ma.
Najbardziej rozczarowana całą sprawą jest… skrajna prawica. Marine Le Pen zdegustowana oznajmiła, że, istotnie, Sarkozy i Hollande realizują program Frontu Narodowego, który do takich akcji zachęcał od dawna, ale działania prowadzone przed kamerami problemu nie rozwiązują i trzeba po prostu zamknąć granice.
Dokąd dziś można odesłać Romów? 240 osób właśnie trafiło do Bukaresztu. Byle dalej, byle poza strefę Schengen, do której Rumunia i Bułgaria zresztą planowały wejść za… miesiąc.
Czy uchodźcy sobie poradzą? Prawdopodobnie tak – wrócą do Francji. Przypuszczalnie nawet dokładnie tam, skąd ich deportowano. W głowach obywateli starej UE strefa Schengen w dotychczasowym kształcie wydaje się rozkładać na części pierwsze. Wędrówki Romów przypominają, że polityka imigracyjna państw Unii Europejskiej przypomina dziś błędne koło.
* Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 188 (33/2012) z 14 sierpnia 2012 r.