Katarzyna Kazimierowska

 Naga prawda o traktowaniu kobiet

 Dwa wydarzenia zwróciły w piątek uwagę internetowych czytelników. Pierwsze, okładka magazynu „Closer” krzycząca, że w środku są nagie fotki Kate Middleton i druga – już bardziej lokalna – że ruszył IV Kongres Kobiet. Nie muszę mówić, że to pierwsze zdecydowanie bardziej przyciągnęło publikę, ale druga wiadomość daje nadzieję na zmianę – by u nas nie pojawiały się okładkowe sensacje, jak ta z „Closer”.

Miałam pisać o prezencie, jaki tuż przed Kongresem Kobiet zrobił nam niewiastom Donald Tusk, a mianowicie o tym, że rząd ogłosił ratyfikację europejskiej Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i pomocy domowej. To prawdziwe szczęście, że wreszcie przyjmiemy nie tylko prawo, ale – oby – i praktykę w przeciwdziałaniu przemocy. Na pierwszy ogień idą gwałty: premier zapowiedział, że będą ścigane z urzędu. Mam nadzieję, że potem policja weźmie się za samozwańczych damskich bokserów, zwłaszcza wobec jednoznacznych statystyk mówiących, że aż 95 proc. pozwów dotyczących przemocy w rodzinie jest oddalanych, a jeśli już uda się postawić oprawcę przed sądem, to zwykle dostaje on wyrok w zawieszeniu. Pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz powiedziała podczas Kongresu wyraźnie: „Przemoc ma płeć. Kobiety stają się ofiarami przemocy, bo są kobietami”. Od siebie dodaję: słowa ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina o świętości tradycyjnej polskiej rodziny nie zmienią tego faktu, a najgorsze, na co się możemy zgodzić, to zezwalać na przemoc za zamkniętymi drzwiami domów naszych, naszych znajomych czy sąsiadów.

Wracając do wspomnianej na początku Kate Middleton i jej zdjęć topless, zrobionych przez podglądacza – publikowanie takich zdjęć to też jest przemoc. Przemoc psychiczna, na którą pozwalają sobie zarówno podglądacze, paparazzi i redakcje gazet, które publikują zdjęcia mniejszych i większych celebrytek, pod hasłem: „widać jej sutek”, „przyszła bez majtek”, „wypadł jej biust”, „pokazała cellulit” czy „opalała się topless”. Czy widzieliście kiedyś rozkładówkę z jakimkolwiek facetem i podpisem: „wypadł mu penis”? Dlaczego tak chętnie kupujemy tabloidy ze zdjęciami obnażonych kobiet? Dlaczego tak ekscytujemy się półnagą księżną Kate? Bo skoro jest dla nas taka wspaniała, czysta i niedotykalna, to przynajmniej nacieszymy się jej „wpadką”? Robienie takich zdjęć i ich publikacja według mnie jest formą przemocy wobec kobiet, a takie zachowanie mediów mówi nam: kobiety to tylko ciało, które zawsze można obnażyć, pokazać i ośmieszyć. Umniejszyć ich wartość i odrzeć z godności. I takiej przemocy wobec kobiet także powinniśmy zakazać.

Casus informacji, która pojawiła się na kilka dni przed Kongresem Kobiet, że jednak słynna konwencja została podpisana przez premiera, to też przykład na to, jak się szafuje i rozgrywa kobiecymi ciałami, kobiecym życiem i prawami. To nie jest powód do dumy, że rząd „zdecydował się” przyjąć konwencję. Rząd nie powinien „się” decydować, tylko w poszanowaniu ludzkiego życia i zdrowia ją po prostu przyjąć. To jakieś wielkie nieporozumienie, że kwestie ochrony życia są czymś, nad czym można się zastanawiać i co można postanawiać. To tylko dowód, jak jeszcze daleko kobietom do traktowania ich jako równych mężczyznom. I to jest powód do buntu. To głośne „dość” wykrzyczane na Kongresie, to dopiero początek. Przed nami bunt, bo tylko strajkiem i głośną niezgodą, możemy uzyskać to, co nam się – również jako ludziom, arcybiskupie Skworcu – należy.

* Katarzyna Kazimierowska, sekretarz redakcji kwartalnika „Cwiszn”, redaktorka RPN, stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

 „Kultura Liberalna” nr 193 (38/2012) z 18 września 2012 r.