0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Słysząc > Wspomnienie po Davidzie...

Wspomnienie po Davidzie S. Ware

Artur Szarecki

David S. Ware należał do grona najwybitniejszych muzyków freejazzowych przełomu XX i XXI wieku. Jako muzyk posiadał własne, natychmiastowo rozpoznawalne brzmienie, które szlifował na przestrzeni niemal czterdziestu lat profesjonalnej kariery.

Po instrument sięgnął po raz pierwszy w wieku dziewięciu lat. Choć początkowo chciał zostać perkusistą, to za namową ojca – miłośnika jazzu – wybrał saksofon, najpierw altowy, później barytonowy, by ostatecznie pozostać przy tenorze. Grał w wielu orkiestrach szkolnych i jeszcze jako nastolatek dostał się pod opiekę Sonny’ego Rollinsa, u którego intensywnie praktykował w latach sześćdziesiątych. W kolejnej dekadzie występował z samym Cecilem Taylorem, z którym nagrał fantastyczną płytę „Dark to Themselves”, a następnie udzielał się w grupie Andrew Cyrille’a oraz we własnym trio z Peterem Kowaldem i Louisem Moholo.

Przełomowy okazał się rok 1989, kiedy to Ware powołał do życia swój słynny kwartet, w którym znaleźli się: perkusista Marc Edwards, basista William Parker i pianista Matthew Shipp. Ten pierwszy wkrótce odszedł, a w jego miejsce pojawił się Whit Dickey, potem Susie Ibarra, wreszcie Guillermo E. Brown. (Choć okazjonalnie na pozycji perkusisty występował też Hamid Drake, co zostało uwiecznione na niesamowitym, trzypłytowym wydawnictwie „Live In The World”).

W formule tej Ware odnalazł swe brzmienie: potężne i surowe, z czasem jednak ukazujące też bardziej liryczne i melodyjne oblicze. Mimo że jego muzyka nawiązywała wprost do uduchowionych poszukiwań Johna Coltrane’a – sam Ware nigdy nie krył się z fascynacjami hinduizmem i medytacją – często osiągając podobny poziom intensywności i żarliwości, to sposób gry i aranżacji utworów był już niewątpliwie jego własny. Ware całkowicie poświęcił się grupie, konsekwentnie odmawiając gry u boku innych muzyków, dzięki czemu między członkami kwartetu wytworzyła się swoista symbioza, którą najlepiej słychać w nagraniach koncertowych: bardzo długie, swobodne improwizacje każdego z muzyków spajane są wspólną wizją muzyki, która nosi niezaprzeczalne piętno osobowości lidera.

Zarówno w swym początkowym, najbardziej bezkompromisowym okresie, jak i tym późniejszym, dojrzalszym i bardziej melodyjnym, dokonania The David S. Ware Quartet na trwałe zapisały się w historii jazzu. Obłędne „The Flight of I”, gdzie dzięki technice oddechu okrężnego saksofon przez niemal sześć minut wierci dziurę w mózgu słuchacza, a także niezapomniane tematy „Mikuro’s Blues” czy „Ganesh Sound”, to już niewątpliwie elementy jazzowego kanonu.

W 2007 roku Ware oficjalnie zakończył działalność kwartetu, by szukać możliwości twórczej realizacji w nieco innych konfiguracjach. Jego stałym towarzyszem podróży pozostał jednak William Parker. Wspólnie nagrywali m.in. z gitarzystą Joe Morrisem i perkusistą Warrenem Smithem. Z tego okresu pochodzą też dwa solowe albumy Ware’a, nagrane wkrótce po tym, jak muzyk przeszedł operację przeszczepu nerki. Przez pewien czas wydawało się, że Ware w pełni powrócił do zdrowia; tym bardziej, że wkrótce ponownie skrzyknął się z dawnymi przyjaciółmi oraz weteranami sceny jazzowej – więc, jak zawsze, z Williamem Parkerem, z legendarnym perkusistą Muhammadem Ali czy pianistą Cooperem-Moore’em, z którym jeszcze na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych założył swój pierwszy zespół – Apogee – by nagrać jeden z najlepszych albumów w karierze – „Planetary Unknown”. Niestety, po zakończeniu trasy promującej płytę nastąpiło znaczne pogorszenie stanu zdrowia muzyka.

David S. Ware odszedł w wieku 62 lat, będąc u szczytu możliwości twórczych, czego świadectwem pozostanie jego ostatnie nagranie, powstałe podczas występu na festiwalu w Saalfelden w sierpniu ubiegłego roku.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(43/2012)
30 października 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj