CZWARTEK [Chiny] SAREK: 18. Zjazd KPCh – jaki sens ma komunistyczna zmiana warty
Katarzyna Sarek
18. Zjazd KPCh – jaki sens ma komunistyczna zmiana warty
Dziś w Pekinie rozpoczął się 18. Zjazd KPCh, podczas którego zostanie wyłoniona piąta generacja przywódców Chińskiej Republiki Ludowej. Skład dziewięcioosobowego Komitetu Stałego Biura Politycznego Komitetu Centralnego – garstki ludzi, którzy kolegialnie rządzą Chinami został prawdopodobnie ustalony dużo wcześniej w wyniku zakulisowych targów i frakcyjnych negocjacji. Mimo że ta zmiana warty jest już kolejną w historii, tym razem po raz pierwszy kandydaci nie są wyznaczeni i namaszczeni przez Deng Xiaopinga. Do głosu i władzy dochodzi nowe pokolenie.
Przekazywanie władzy było achillesową piętą wszystkich systemów komunistycznych. Żaden z przywódców ZSRR nie objął władzy w planowany sposób i, poza Chruszczowem i Gorbaczowem, żaden z niej nie zrezygnował, preferując opcję dzierżenia stanowiska aż do ostatniego tchu (chyba zakładając, że rezygnacja mogłaby spowodować przedwczesny zgon). W Chinach przez wiele dekad było podobnie, walki partyjne na szczycie były zaciekłe, a intrygi pozbawiały stanowisk pewnych kandydatów. Mao Zedong namaszczał swoich następców, na czym nota bene wychodzili oni jak Zabłocki na mydle, ale nie uczynił nic, aby sformalizować sam system sukcesji. Dopiero po jego śmierci i faktycznym objęciu władzy w państwie przez Deng Xiaopinga (formalnie będącego jedynie numerem trzy w hierarchii państwowej) w 1978 roku, zaczęto dyskutować nad systemem przekazywania władzy gwarantującym stabilność państwa i unikanie chaosu towarzyszącego niekontrolowanej sukcesji. Deng opierając się na sile własnego autorytetu wysuwał swoich kandydatów na najwyższe stanowiska państwowe, ale pełen sukces odniósł dopiero przy trzecim protegowanym, Jiang Zeminie. Udało się z trzech powodów: w chwili śmierci Denga (luty 1997) Jiang piastował stanowisko już osiem lat, w ciągu których zbudował swoją siatkę wpływów i sojuszy; Deng umarł jako ostatni z pokolenia najstarszych przywódców rewolucyjnych; wśród kadr partyjnych okrzepł i przyjął się zinstytucjonalizowany, stabilny system przekazywania władzy.
Po burzliwych czasach Mao, który swoją polityką zdestabilizował cały kraj, a walcząc o utrzymanie pozycji bezwzględnie eliminował politycznych przeciwników dziesiątkując szeregi partii. Partyjna wierchuszka z Dengiem na czele chciała zabezpieczyć siebie oraz państwo przed zamętem związanym z bezpardonową walką o władzę. Na początku lat 80. ubiegłego wieku zmieniono konstytucję państwa i konstytucję partyjną, zapisując w nich wyraźnie, iż zabronione jest piastowanie czołowych stanowisk dłużej niż przez dwie pięcioletnie kadencje. Zaznaczono również, że dożywotnie sprawowanie urzędów jest zakazane, a zły stan zdrowia oznaczać musi rezygnację z funkcji. Na początku lat 90. wprowadzono wewnętrzną regulację partyjną, w myśl której kandydaci na dwudziestu czterech członków Biura Politycznego KC nie mogą mieć skończonego 70. roku życia. Dzięki temu politbiuro przestało być zdominowane przez sędziwych seniorów i zagwarantowano stały dopływ młodej krwi (względnie młodej, bowiem nowi członkowie oscylują zazwyczaj w okolicach sześćdziesiątki). Ten system miał zapewnić spokojną i bezkonfliktową sukcesję władzy, uchronić kraj przed destabilizacją i chaosem.
Tak skonstruowany system przejmowania przywództwa sprawił, że władza nie trafia do rąk wybitnej i dominującej jednostki, lecz jest sprawowana kolegialnie i pluralistycznie. Emerytowani przywódcy – Deng Xiaoping, Li Peng, Zhu Rongji, Jiang Zemin – teoretycznie tracili wpływ na rządzenie państwem, ale bynajmniej nie oznaczało to hodowania gołębi i bawienia się z wnuczkami, ale pracę w nowej roli: mentorów i doradców, zakulisowo wspierających swoich protegowanych. Dlatego chińscy politycy nie grzeszą charyzmą, nie są wybitnymi indywidualnościami (a może tylko skrzętnie to ukrywają), nie prowadzi się kampanii wyborczych ani publicznych dyskusji politycznych, bo i tak wszystkie ważne decyzje zapadają za zamkniętymi drzwiami.
Podczas gdy Jiang Zemin, a także Hu Jintao zostali wyznaczeni przez Denga, generacja przywódców z tegorocznej zmianynie będzie mogła się poszczycić i podeprzeć autorytetem twórcy 30-letniego chińskiego cudu gospodarczego. Nie wiadomo czy dalej będą wprowadzać założenia polityki Denga, czyli ekonomiczny pragmatyzm, współpracę z zagranicą i dominację KPCh, czy też uznają, że nowe czasy wymagają nowych koncepcji i strategicznych zmian. Na dodatek piąta generacja przywódców będzie musiała stawić czoła narastającym problemom gospodarczym i społecznym, zdecydować czy i jak reformować system polityczny i na nowo zdefiniować rolę swojego kraju w świecie. Rok 2012 może być kluczowy dla nadchodzących dekad – nowi rządzący staną przed o wiele poważniejszymi wyzwaniami niż schodząca ze sceny ekipa Hu i Wena. Muszą zdecydować czy kontynuować obecną politykę odsuwając na później bolesne społecznie zmiany, czy podjąć śmiałe reformy, które w efekcie mogą zagrozić przywództwu partii, czy też uznać za priorytet przewodnią rolę KPCh i temu podporządkować gospodarkę państwa. Wczytując się w biografie kandydatów typowanych na nowych członków areopagu, najbardziej realna wydaje się opcja pierwsza – róbmy to co do tej pory, przecież idzie nam całkiem nieźle.
* Katarzyna Sarek, doktorantka w Zakładzie Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczka, publicystka, współprowadzi blog www.skosnymokiem.wordpress.com.
Kultura Liberalna nr 200 (45/2012) z 6 listopada 2012 r.