Jaga Famielec
Z wyobraźnią i smakiem
Pytanie za sto punktów: jak odciągnąć dziecko od telewizora, komputera bądź konsoli (niepotrzebne skreślić)? „Książką!” – zakrzyknie rzesza rodziców i jest to odpowiedź ze wszech miar godna poklasku. Jednak, kiedy rodzice ci ruszają na zakupy, czy znajdują książki, które mogą konkurować z nowoczesnymi rozrywkami? Część rodziców o wyrobionych gustach, myszkujących w internecie i obeznanych z tematem znajduje wiele ciekawych pozycji, jednak większość śmiertelników skazana jest na takie, których oglądanie boli bardziej niż skaleczenie się papierem. Nic dziwnego, że dzieci wolą spędzać czas z komputerami, skoro alternatywą jest np. zbiór tradycyjnych bajek, których strony zamieszkają brzydsi kuzyni Disnejowskiej rodziny. Oczywiście „tradycyjne bajki” to temat na osobny tekst, w którym z chęcią podzieliłabym się traumą z dzieciństwa wywołaną lekturą bajek braci Grimm.
Jeśli ktoś już się czuje urażony, bo kocha przenudne, lukrowane, różowiutkie książki upstrzone ilustracjami tak brzydkimi, że wypada wnosić, iż ich autor ma w dorobku co najwyżej kilka pomników papieża, to przepraszam i zapraszam do najbliższej księgarni. Osoby, które chcą sprezentować dziecku książkę, która da im zajęcie na długie, długie godziny, lub po prostu ci, którzy kochają piękne książki, proszę o lekturę następnych akapitów.
Jak wiadomo, każdy ma swoje piętnaście minut sławy. Ale jak dopchać się do świateł jupitera, jeśli jest się marchewką lub szklanką mąki? Otóż istnieje publikacja, w której możemy podziwiać prywatne zdjęcia z archiwum marchewki oraz unikalne ujęcia z imprezy w zupie jarzynowej. Publikacja ta to „Gratka dla małego niejadka” autorstwa Emilii Dziubak, wydana w 2011 roku przez poznańskie wydawnictwo Albus.
„Gratka” nie jest kolejną książką kucharską dla rodziców, ale tak jak obiecuje tytuł, książką skierowaną do dzieci. Jej strony zamieszkują uśmiechnięte rzodkiewki i przyodziane w melonik ziarenka pieprzu, które wciągają w pyszną zabawę, czyli gotowanie. Przepisy zapraszają do przygody ze składnikami, które na małych nóżkach, odziane w czapeczki i muszki wkraczają na scenę jak bohaterowie filmu akcji.
Nie znajdziecie tu pięknych fotografii gotowych potraw. Efekt kuchennych wysiłków różnych warzyw i owoców nie zostanie przyćmiony przez propozycje podania przygotowane z udziałem sztabu fotografów i grafików. W „Gratce” efekt końcowy to także opowieść: omlet to pierzynka dla listka szpinaku, miska zupy marchewkowej to wanna, w której jak basza rozkłada się zadowolona marchewka, a gofry to konstrukcje, przy których pracowicie krzątają się truskawki.
Wisienką na torcie są kolorowanki i łamigłówki, którymi można wypełnić, dajmy na to, chwile oczekiwania na wypieki. Jeśli któryś etap wykonania przepisu jest zbyt trudny lub męczący dla dziecka (a powiedzmy od razu – takich momentów tu raczej uniknięto), „Gratka” proponuje kilka zabaw okołokuchennych, takich jak labirynt „Wygoń robaka z kapusty” czy budowanie figurek z warzyw. Możliwe, że dziecko niechętne gotowaniu przekona się do przebywania w kuchni poprzez zabawy z nim związane. Jest to bardzo prawdopodobne – w wywiadzie dla wortalu ryms.pl Emilia Dziubak wspomina, że pod wpływem „Gratki” pewien młody czytelnik przekonał się do wcześniej znienawidzonych jabłek. A zatem apel – drodzy rodzice, zanim będzie za późno i wasze dzieci przestaną mieścić się w drzwiach, nie wypędzajcie ich z kuchni, dajcie im do zabawy kalafiora i „Gratkę”.
„Gratka dla małego niejadka” to nie tylko przepisy i zabawa. Nauki nigdy nie za wiele, dlatego też wasza pociecha przeczyta tu, dlaczego warto jeść zdrowo, czym są witaminy i dlaczego trzeba myć warzywa i owoce przed jedzeniem. Oczywiście nie mówi tego wszechwiedzący pan doktor, ale tłumaczy to osobiście marchewka – najświeższe wiadomości z pierwszej, hmm, ręki. Jest tu też część popularno-naukowa „Poznaj smakosza”, z której można dowiedzieć się, kto ostrzy zęby na kawałek chrupiącej sałaty lub dorodnego ziemniaka. Niechże choć z książki dziatwa się dowie, że istnieje coś takiego jak stonka.
Oczywiście wszystko to dałoby marny efekt, gdyby nie fantastyczna szata graficzna. Nie tylko wesołe ziemniaczki czy wymuskane ogórki cieszą oko, ale każdy element książki. Nie znajdziecie tu szczegółu, który nie byłyby przemyślany i dopasowany do reszty, tak aby otrzymać efekt doskonały. Autorka niniejszej skromnej recenzji była niejadkiem jeszcze w poprzednim stuleciu, ale zaświadcza, że spędziła długie kwadranse na delektowaniu się prezentowaną książeczką jak najwykwintniejszym daniem.
A teraz fakty. Wspaniała szata graficzna znalazła uznanie ekspertów i została zakwalifikowana do grona 100 tytułów-finalistów w kategorii nowych publikacji roku 2011 podczas 4. edycji konkursu CJ Picture Book Awards organizowanego w Korei Południowej. Wszyscy finaliści zostali zaprezentowani na wystawie książki ilustrowanej, a zatem również ilustracje Emilii Dziubak cieszyły oko zwiedzających seulską wystawę.
Książka „Gratka dla małego niejadka” brała udział w wystawie „Książka dobrze zaprojektowana, zacznijmy od dzieci” w 2010 roku w Katowicach. Projekt książki został także przedstawiony w 2011 roku na wystawie zorganizowanej w ramach Poznańskich Spotkań Targowych – Książka dla Dzieci i Młodzieży w „Salonie ilustratorów”. „Gratka” była nominowana przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek w plebiscycie „Najpiękniejsza Książka Roku 2011”.
Tak więc, posiadając „Gratkę dla małego niejadka”, macie w domu jedną ze stu najpiękniejszych ilustrowanych książek świata, pozycję uznaną w kraju i za granicą, ale przede wszystkim zabawną, ciepłą książkę dla dzieci. Nie jest to nowa, ale na pewno krzepiąca myśl, że w Polsce wydawanych jest ich coraz więcej i które mogą kształtować zmysł artystyczny najmłodszego pokolenia. A z „Gratką”, kto wie, może wyrośnie nam światowej sławy polski Jamie Oliver albo Nigella Lawson.
Książka:
Emilia Dziubak, „Gratka dla małego niejadka”, Wydawnictwo Albus, Poznań 2011.
* Jaga Famielec, anglistka, pracownik naukowy, nowohucianka, książkoholiczka, właścicielka kotów, których ilość jest liczbą pierwszą.
Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek.
„Kultura Liberalna” nr 210 (3/2013) z 15 stycznia 2013 r.