Katarzyna Kazimierowska

Rząd bierze się za gwałt 

Najważniejszym dniem zeszłego tygodnia był wtorek. We wtorek bowiem na swoim profilu na Facebooku Pełnomocniczka do spraw Równego Traktowania Kobiet i Mężczyzn ogłosiła, że Rada Ministrów uzgodniła swoje stanowisko w sprawie zmian w Kodeksie Karnym w paragrafach dotyczących trybu ścigania za gwałt.

O jakich zmianach mówimy? Po pierwsze, rząd zarekomendował, by zmienić tryb ścigania sprawców gwałtu na ściganie z urzędu, i to bez żadnych wyłączeń. Rada postanowiła zasugerować posłom włączenie do projektu zmiany Kodeksu Karnego także przepisy o ochronie ofiar gwałtów. Ma to zostać zrealizowane poprzez wprowadzenie specjalnego trybu przesłuchań: ofiara gwałtu przesłuchiwana będzie tylko raz., a jej przesłuchanie zostanie nagrane i w takiej formie wykorzystane podczas rozprawy. Jeśli podczas rozprawy sądowej konieczne będzie jej dopytanie – stanie się to jedynie online, tak, by nie miała ona żadnego kontaktu ze sprawcą. Także na prośbę ofiary, podczas przesłuchań obecny będzie przy niej psycholog tej samej płci. To więcej niż oferował minister sprawiedliwości (sic!) Jarosław Gowin. Chciał on, by tryb ścigania z urzędu wprowadzony był jedynie w przypadku gwałtu zbiorowego oraz tego ze szczególnym okrucieństwem. Nie mam pojęcia, czy pan minister zamierzał pochylać się nad każdym przypadkiem gwałtu, i decydować, czy był okrutny czy też nie, ale trochę trudno sobie wyobrazić, że gwałt – akt seksualny przed którym kobieta się broni, i na który nie wyraża zgody – nie miał w sobie nic z okrucieństwa. Na szczęście miłosierna dla niespełnionych seksualnie przestępców oferta pana ministra nie spotkała się z przyjęciem.

Ten powyższy suchy opis może wreszcie zmienić los ofiar gwałtu, które dziś, jeśli zdecydują się powściągnąć wstyd i złożyć zeznania przeciwko gwałcicielowi, muszą jeszcze podpisać dodatkowy wniosek, że naprawdę chcą by policja ścigała ich oprawców. Jeśli tego nie podpiszą, policja nie kiwnie palcem. A wniosek to dodatkowy element, który ma skonfrontować ofiarę gwałtu raz jeszcze z wiszącym nad nią pytaniem: czy NA PEWNO chce obciążyć drugą osobę oskarżeniem i czy NA PEWNO nie jest sama sobie winna.

Brzmi to absurdalnie prawda? A jednak to prawda. I brzmi trochę jak wypowiedź obrońcy grupy gwałcicieli z Indii, którzy dokonali zbiorowego gwałtu na zmarłej niedawno 23-letniej studentce. W obronie swoich klientów adwokat powiedział, że zmarła studentka sama była sobie winna, ponieważ nigdy nie słyszał, by szanowana kobieta padła ofiarą gwałtu . Choć ta wypowiedź jest szczytem szowinizmu i mizoginizmu, nawet w Polsce nadal ma swoich fanów. Dowodem na to jest szczera do bólu wypowiedź naszego rodaka, który w reakcji na aresztowanie go przez portugalską policję z powodu bicia i gwałcenia własnej żony odpowiedział, że nie wiedział, że w Portugalii nie wolno tego robić, bo w Polsce takie postępowanie wobec małżonki występuje na porządku dziennym. Wspaniała wiadomość, prawda? Pomijając pobudki, jakimi kierował się oskarżony, sam fakt, że to powiedział, w zestawieniu z oporami ministra sprawiedliwości przeciwko podpisaniu europejskiej Konwencji Przeciwdziałania Przemocy Wobec Kobiet, daje dość jednoznaczny obraz relacji damsko-męskich panujących w naszym kraju.

Dlatego liczę, że zmiany w Kodeksie Karnym nastąpią szybko. Że parlament nie odłoży rekomendacji rządu na półkę, pokazując tym samym w jakim poważaniu ma dobro i godność kobiet, które władze polskie regularnie namawiają do zostania matkami i rodzenia kolejnych obywateli – którzy na pewno powiększą nasz PKB – a nie potrafią zadbać o ich podstawowe bezpieczeństwo, ani ukarać tych, którzy temu bezpieczeństwu zagrażają. Czekam na zwycięski w tej sprawie facebookowa wpis pani pełnomocniczki ds. równego traktowania.

* Katarzyna Kazimierowska, redaktorka portalu Zwierciadlo.pl i rp.pl, współpracuje z kwartalnikiem „Cwiszn”, absolwentka podyplomowych Gender Studies. Stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 210 (3/2013) z 15 stycznia 2013 r.