Paulina Zaborek
Kocie czytanie
– Mamo, mamo, sprawdzimy, jakim jesteś kotem? – zawołała moja córka, wymachując mi przed nosem jakąś książką.
– Że co? – zdziwiona uniosłam brwi i zerknęłam na okładkę. Łypały z niej na mnie żółte kocie ślepia. Kot na plakacie. Wpatrujący się w niego drugi kot. A z tyłu jeszcze jeden wypisuje na murze kocie hasło: „Koty pany”. Roześmiałam się.
– No dobrze, pokaż, co ty tu masz…
Była to książka „Oto kot” autorstwa Pauliny Wierzby, intrygująco zilustrowana przez Mariannę Sztymę. Minikompendium, zbiór ciekawostek, zeszyt zabaw tematycznie związanych z kotami? Całość wymyka się jednoznacznej klasyfikacji. Jest to w każdym razie mieszanka różnorodnej wiedzy o kocim świecie: wiadomości fachowych, potocznych obserwacji, ciekawostek i przesądów. Do tego quiz, krzyżówka, przysłowia o kotach, szukanie wyrazów…
Zachwyca przede wszystkim znakomita i oryginalna oprawa graficzna, nietypowa, bo w książkach o naszych ulubionych czworonogach dominują zazwyczaj fotografie. A tu mamy koty rodem z komiksów, które – jak na książkę o nich samych przystało – wędrują już po wyklejce. We wstępie poznajemy zaś kota-narratora, który pełni rolę przewodnika po książce i opowiada o dziejach kociego rodu i jego przedstawicielach. Prezentuje między innymi kocich rekordzistów: kota największego, najmniejszego i najstarszego, kocicę-rekordzistkę miotu (19 kociaków!), a także koty znanych pisarzy. Porusza kilka istotnych kwestii natury anatomicznej (np. po co kotu ogon?), zdradza tajniki kociej mowy ciała (czemu kot udeptuje nam kolana, zanim na nich usiądzie?) i omawia kocie rasy, ubarwiając swoje opowieści dowcipnymi komentarzami i żartami.
Ostatnia strona książki należy w całości do czytelnika. Tutaj może on puścić wodze fantazji i z zarysu kształtu stworzyć kota, o jakim nikomu się nie śniło, albo też zostać na ziemi i sporządzić po prostu wierny portret swego ukochanego Mruczka.
Przyjęta formuła jest bardzo atrakcyjna dla dziecka i zabawna dla osoby dorosłej, sprawia też, że książka nie jest zwykłym zbiorem informacji o kotach, lecz „rozmawia” z czytelnikiem i zaprasza go do działań w kocim świecie. Nie jest to więc lektura wyłącznie dla dzieci, i wcale też nie trzeba mieć kota, aby ją sobie zafundować.
Szkoda tylko, że solidna oprawa, szyte strony i znakomita szata graficzna, a więc cała wizualna strona tej publikacji nie idzie w parze z jej poziomem językowym. Niemal na każdej stronie można natrafić na niezręczności językowe, błędy stylistyczne, logiczne, interpunkcyjne. Oto kilka przykładów: „podnosi ogon do góry” (s. 30); „Pomimo, że…” (s. 31); „narząd ten służy jemu do nasłuchiwania” (s. 32). Błędy czają się nawet w tytułach: „Kotopies – ni kot ni pies” (s. 38). To redaktorskie zaniedbanie stanowi niepotrzebny zgrzyt, razi tym bardziej, że dotyczy pozycji kierowanej do młodego czytelnika. Apeluję do wydawnictwa Albus, którego poczynaniom na rynku książek dla dzieci i młodzieży z entuzjazmem kibicuję, o nieco większe baczenie na stricte językową stronę publikacji.
Książka:
Paulina Wierzba, Marianna Sztyma, „Oto kot”, Wydawnictwo Albus, Poznań 2012.
* Paulina Zaborek, redaktorka, tłumaczka, mama siedmiolatki i półroczniaka. Lubi styl vintage i muzykę francuską. Zbiera szklane przyciski do papieru.
„Kultura Liberalna” nr 215 (8/2013) z 19 lutego 2013 r.