Działalności pierwszego klubu komediowego w Polsce nie oddzielam od wcześniejszej w tym miejscu Klubokawiarni Chłodna25, tworzyła go bowiem ta sama ekipa, choć miejsce miało już nieco inny charakter. A mimo to, w ciągu ostatnich dni funkcjonowania Chłodnej można było wyczuć, że następuje jakaś zmiana, porównywalna do tych, jakie zachodziły wcześniej, gdy zamykały się chociażby takie lokale, jak „Le Madame”. W zeszłym roku pisałem o „drugim przejściu kawiarnianym” . Myślę, że to zakończenie domyka je i od tej chwili możemy mówić o nowej erze w działalności kawiarni obywatelskich w Warszawie.

Gdy jesienią zeszłego roku klubokawiarnia Chłodna25 przekształciła się w Klub Komediowy, wydawało się, że zaczyna się kolejny etap. Potrzeba było jednak zamknąć lokal na warszawskiej Woli, żeby uświadomić sobie, iż ten kolejny etap naprawdę się zaczął. Warszawa nie jest już tym samym miastem, jakim była kiedyś, dawno temu, kiedy pierwsze kawiarnie obywatelskie nieśmiało otwierały swoje przestrzenie. Przeżyła już rewolucję polegającą na przekazywaniu całych kamienic na niezależną, miejską działalność kulturalną (jak pamiętne 5-10-15 w wakacje 2010 roku), walkę o skłoty (Elbę i Syrenę), konkurs na „Lokal na Kulturę” (zaczęty przez „Nowy Wspaniały Świat”), a także rozkwit nowych kawiarni obywatelskich w odległych od Śródmieścia dzielnicach. Można powiedzieć, że to, co zrealizowała w Warszawie Chłodna25 – czyli ideę kawiarni na rogu, w której można nie tylko pić kawę, ale także uczestniczyć w życiu kulturalnym oraz, co najważniejsze, spędzać czas nie w domu, ale w przestrzeni miejskiej – dokonuje się teraz na planie całej Warszawy. Nie tylko zresztą Warszawy – gdy przyjeżdżam do innych miast w Polsce, widzę podobne kawiarnie. To już fenomen ogólnokrajowy i można się tylko zastanawiać, z czym jest związany.

Mam pewną odpowiedź na to pytanie. Rozkwit kawiarni w Polsce wynika stąd, że Polacy wreszcie zaakceptowali miejsca, w których żyją i chcą się z nimi identyfikować. Dostrzegli, że nie są to jakieś ogólne idee, czy symbole, tylko bardzo konkretne odniesienia, że są to przestrzenie pozbawione ideologii, a jeśli nawet mają jakiś profil polityczny, to nastawiony raczej na „włączanie” niż na „wyłączanie”. Żyjemy dziś w czasach, w których trudno jest walczyć o abstrakcyjne idee, gdyż nasza codzienność została do tego stopnia wchłonięta przez świat wirtualny, że potrzebujemy pewnego osadzenia w konkrecie. Ponadto przekonaliśmy się, że przestrzeń, w której żyjemy, bardzo silnie wpływa na to, jacy my sami jesteśmy i dlatego warto dbać o to, żeby była dobra. To kolejny stopień zespolenia z najbliższą okolicą. Następnym etapem jest zauważenie, że to gdzie żyjemy, tworzy naszą tożsamość. To najważniejsza część owej relacji do najbliższego otoczenia, decydująca o tym, że stajemy się w pełni obywatelami.

Gdy zamykano lokal na Chłodnej25 ktoś powiedział mi, że to koniec całej przygody Warszawy z kawiarniami. Myślę, że to dopiero początek. Będzie ich coraz więcej, w coraz większej liczbie miast i będą coraz bliżej naszej okolicy. Będziemy w nich spędzać coraz więcej czasu, potem będą to robić nasze dzieci, a w końcu ich miejsca zajmą nasze wnuki. Miejsca te będą się zmieniać, niektóre upadną, niektóre przekształcą się w większe biznesy i stracą przyczepność z okolicą, z której wyrosły (to też się czasem zdarza), ale tych prawdziwych nie zabraknie. A wszystko dzięki komuś, kto kiedyś doszedł do wniosku, że fajnie by było stworzyć przestrzeń, w której ludzie mogliby miło spędzić trochę czasu poza domem. Dzięki Chłodno, pokazałaś nam, że możemy się wreszcie cieszyć z tego miejsca, w którym się znajdujemy. Z naszej dzielnicy, miasta i kraju. To ważna lekcja.