Bartek Biedrzycki

Inwazja porywaczy mam

tejnocydzikapaprotka_oklPogląd, że komiksy są dla dzieci, istnieje w Polsce od dawna i ma przed sobą długie i bogate życie. Jest to oczywiście stereotyp, obiegowa opinia popularna poza środowiskiem, które ma w tej kwestii podstawy do wypowiadania się. Oto bowiem ludzie, którzy nieco na temacie się znają, na przełomie dekad uświadomili sobie bardzo dobitnie, że akurat dla dzieci komiksów w naszym kraju nie ma. Są komiksy amerykańskie, frankofońskie, azjatyckie i polskie, fantastyczne i poważne, dla facetów i dla dziewczyn, dla dorosłych, dla nastolatków, niemal dla wszystkich. Ale dla dzieci, z jednym wyjątkiem, w zasadzie nic.

Rodzimi wydawcy postanowili tę lukę zapełnić. Nic w tym dziwnego, gdyż są to ludzie, którzy na komiksach się znają i czytają je od dziecka, a część z nich dodatkowo jest rodzicami, więc mieli doskonały wgląd zarówno w sytuację na rynku, jak i w jego potrzeby. Specjalne imprinty dla dzieci stworzyły kultura gniewu i Centrala, ale pozycje dla najmłodszych wydają także inni – na tegorocznym Festiwalu Komiksowa Warszawa wyszedł m.in. darmowy komiks dla dzieci firmowany przez Polskie Stowarzyszenie Komiksowe.

W festiwalowej ofercie znalazł się też album z Centrali zatytułowany „Tej nocy dzika paprotka”. Muszę szczerze przyznać, że jest to opowieść prawdziwie mrożąca krew w żyłach. W pewien sobotni poranek siedmioletni Tomek budzi się jak zwykle. W telewizji nie ma „Teleranka”, ale nie zwraca na to uwagi, bo programu tego nie ma od wielu, wielu lat – dłużej niż Tomek chodzi po świecie. Najstraszniejsze jest to, że gdy zagląda ze swoim psem Muminem do sypialni rodziców, okazuje się, że w nocy jakaś straszliwa dzika paprotka… Właśnie, nie wiadomo do końca co, ale zrobiła coś z Mamą. W jakiś sposób ją zastąpiła – może pożarła jak Obcy, może powaliła w pojedynku jak Predator, może zaraziła sobą jak Coś lub Pożeracze Ciał. Tego Tomek nie wie i wątpię, czy ma aż tak radykalne skojarzenia, faktem jednak jest, że na łóżku obok Taty, zamiast Mamy, spoczywa potworny kłąb pierzastych liści.

Jakby tego było mało, Tata wydaje się zupełnie nieporuszony, jest najzupełniej spokojny, interesuje go tylko śniadanie. Rezolutny siedmiolatek staje więc przed koniecznością rozwikłania zagadki, być może ocalenia rodzicielki lub nauczenia się funkcjonowania w nowej rzeczywistości. Sytuacja wkrótce okazuje się mniej potworna, niż na pierwszy rzut oka się wydawało, i wszystko kończy się dobrze, wręcz doskonale. Pozostają jedynie sensacyjne wspomnienia z niezwykłego sobotniego poranka. W końcu cały incydent z dziką paprotką to tylko zaskakujące, nowe doświadczenie, brak pewnych danych i nadrabiająca je wyobraźnia siedmiolatka.

paprotka_3

Autorką scenariusza komiksu jest Marzena Sowa, Polka na stałe mieszkająca na Zachodzie. Zdobyła tam popularność sentymentalno-wspominkową serią „Marzi” opowiadającą o losach małej dziewczynki w schyłkowym okresie PRL-u. Komiksem zatytułowanym „Dzieci i ludzie” próbowała zmierzyć się także z tematem życia w czasach stalinizmu, jednak ta historia nie była tak dobra jak pierwsza. W „Paprotce” Marzena Sowa wydaje się odzyskiwać dobrą formę scenopisarską. Udowadnia to, co pokazała już w pierwszych tomach „Marzi” – że doskonale radzi sobie z historiami o humorystycznym zabarwieniu, że potrafi wczuć się w psychikę dziecka, jego sposób myślenia, emocje. To, co poważne, umie przedstawić z jego perspektywy – jako powód do zabawy. Pokazuje, że to, co w gruncie rzeczy jest śmieszne, urasta czasami do rangi problemu. W tym albumie świetnie potrafiła nie tylko przyjąć dziecięcy sposób widzenia świata, analizowania rzeczywistości, ale także pokazać przepaść między sposobem postrzegania przez młodszych i starszych.

Autorką oprawy graficznej jest Berenika Kołomycka, profesjonalistka zajmująca się ilustracją prasową i książkową, projektowaniem na potrzeby gier, a także komiksem. Pojawiła się w antologiach „44” oraz „W sąsiednich kadrach. Polacy i Czesi o sobie w komiksie”. Większy rozgłos i uznanie przyniósł jej album „Wykolejeniec” do scenariusza legendarnego Grzegorza Janusza. W „Paprotce” postawiła na ekspresyjny, malarski styl podany w przystępnej dla niewyrobionego odbiorcy stylistyce, przypominającej elementami głośne „Persepolis” Marjane Satrapi. Duże, kolorowe, zakomponowane z dbałością o detale plansze wypełniają rysunki pozornie proste, ale wcale nie uproszczone. Farby, rezygnacja z części wymogów perspektywy i odrzucenie realizmu anatomicznego na rzecz czytelności przekazu przypominają autentyczne dziecięce rysunki. Widać w tej pracy rękę zawodowca, osoby, która dobrze wie, co robi. Dzięki niestandardowemu, dużemu formatowi albumu z jeszcze większą przyjemnością można zagłębić się w ten przepięknie namalowany chociaż groźny świat. W końcu odbiorcą komiksu ma być dziecko, istota, która – co podkreślone jest w albumie – świat postrzega zupełnie inaczej, lubi się w nim zatracić.

Brakuje w Polsce komiksu dla dzieci, brakuje takich albumów. „Kaczor Donald” przeznaczony jest dla dzieci samodzielnie już czytających; dla najmłodszych na razie mamy rewelacyjne, edukacyjno-sensacyjne komiksy Tomka Samojlika. Oraz „Paprotkę”, którą warto kupić w prezencie. Nie tylko dzieciom. Także rodzicom. Żeby nie pozwalali swoim znajomym robić dziwnych rzeczy z włosami…

Komiks:

Marzena Sowa, Berenika Kołomycka, „Tej nocy dzika paprotka”, Centrala, Poznań 2013.

* Bartek Biedrzycki, CIO w branży telewizyjnej, podcaster, wydawca komiksów. Członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 230 (23/2013) z 4 czerwca 2013 r.