Maciej Kassner
Z Warszawy do Oksfordu
„Książę Huan [z T’si] czytał książkę w swej głównej komnacie, poniżej kołodziej Pien robił koło. Odłożywszy młot i dłuto, zwrócił się do księcia: «Czy można spytać, co książę czyta? Czyje są to słowa?» «To są słowa mędrców». «Czy ci mędrcy żyją?» «Nie, już zmarli». «W takim razie to są tylko męty i osad po starożytnych»”.
Czuang Tsy „Prawdziwa księga południowego kwiatu”, cyt. za:
Michael Oakeshott, „Wieża Babel i inne eseje”, Fundacja Aletheia, Warszawa 1999, s. 30.
W słynnym eseju „Racjonalizm w polityce” Michael Oakeshott przytacza powyższą anegdotę, aby zobrazować jałowość poznania teoretycznego. Kołodziej Pien, poproszony o uzasadnienie swojej opinii, wyjaśnia, że na podstawie samej tylko teorii nigdy nie byłby w stanie poprawnie wykonać koła. Do tego potrzeba bowiem wiedzy praktycznej, a tej nie sposób nauczyć się z książek. W polskim życiu publicznym po 1989 roku ważną rolę odgrywał wysiłek przyswojenia sobie zachodniej kultury politycznej, w szczególności zaś tradycji liberalnej. Czy jednak studiując liberalizm, nie postępowaliśmy trochę jak ów chiński książę z przytaczanej przez Michaela Oakeshotta anegdoty? Czy próbując nauczyć się liberalizmu z książek, nie pominęliśmy kontekstu kulturowego, w którym liberalne idee nabierają właściwego brzmienia?
Być może częściowym remedium na opisywany przez Oakeshotta dylemat może być studiowanie literatury biograficznej, w której idee osadzone są w ramach jednostkowego doświadczenia. Okazją do głębszego wniknięcia w kulturowe podglebie tradycji liberalnej jest wydana ostatnio biografia Zbigniewa Pełczyńskiego, żołnierza AK, profesora Oksfordu, znawcy myśli Hegla i tradycji liberalnej, który na łamach „Kultury Liberalnej” publikował komentarze pod szyldem „Widziane znad Tamizy”.
Zbigniew Pełczyński urodził się i wychował w Polsce, w rodzinie drobnomieszczańskiej. Jako młody człowiek wziął udział w powstaniu warszawskim. Obraz powstania, jaki wyłania się z jego wspomnień, jest zdecydowanie antyheroiczny. Pełczyński wspomina, jak razem z kolegami brał udział w szkoleniach bojowych, które przypominały raczej zabawę w wojnę niż autentyczne przygotowanie do nadchodzącej konfrontacji. Tematem szkoleń były działania dywersyjne; o otwartej konfrontacji z Niemcami przez większą część zajęć w ogóle nie było mowy. Decyzja o wybuchu powstania, a więc o postawieniu źle uzbrojonych i nieprzeszkolonych młodych ludzi naprzeciw jednostek niemieckich – uzbrojonych po zęby i mających doświadczenie w walkach na froncie – jawi się w tej perspektywie jako skrajnie nieodpowiedzialna.
Pełczyński powstanie przeżył, trafił do niewoli niemieckiej, a z Niemiec po wojnie wyjechał do Wielkiej Brytanii. Opis pierwszych lat na Wyspach i studiów w Oksfordzie jest, moim zdaniem, najciekawszą częścią książki. Pełczyński nie tylko studiował i robił karierę naukową, ale też coraz bardziej asymilował się z brytyjskim społeczeństwem i przyjmował jego normy. Proces ten – zakończony przyjęciem brytyjskiego obywatelstwa, co niektórzy na emigracji postrzegali jako zdradę – można interpretować jako wyraz fascynacji społeczeństwem liberalnym, jego etosem i zasadami. Polska, którą Pełczyński opuścił, była krajem biednym, o wyraźnych kontrastach klasowych. Była też krajem zdominowanym przez kolektywistyczną moralność polityczną, gdzie szczęście i autonomia jednostki liczyły się mniej niż cele polityki narodowej czy „potrzeba dania świadectwa”. W konsekwencji wojenne losy Pełczyńskiego były nieporównywalne z doświadczeniem jego angielskich, szkockich czy irlandzkich rówieśników, którzy odbyli standardową, dwuletnią służbę w armii. Chociaż brytyjscy koledzy mieli mniej imponujących wojennych historii do opowiedzenia, to jednak – w odróżnieniu od towarzyszy Pełczyńskiego – większość z nich przeżyła wojnę.
Nie tylko brytyjska moralność polityczna, lecz także brytyjska obyczajowość różniły się od zwyczajów panujących w przedwojennej Polsce. Pełczyński ze zdumieniem odkrył, że gdy podczas posiłku, zgodnie z polskimi zasadami grzeczności odmawiał dodatkowej porcji, to jej po prostu nie dostawał. Brytyjczykom obcy był obyczaj zmuszania swoich gości do nadmiernej konsumpcji w imię osobliwie pojętej gościnności. Pełczyński szybko się uczył. W opinii polecającej wystawionej przez szkocki uniwersytet czytamy: „Mr. Pelczynski jest bardzo uprzejmym młodym człowiekiem, pozbawionym jednak przesadnej grzeczności, którą spotykamy u wielu jego rodaków”. Nie chodzi tutaj o błahą różnicę w obowiązujących formach towarzyskich, ale o zasadę, która się za nimi kryje. Przesadna grzeczność nader często skrywa zwykłą interesowność, podczas gdy mniej ostentacyjne maniery Brytyjczyków opierają się na szacunku zarówno dla drugiej osoby, jak i dla samego siebie. Wiele lat później Pełczyński powie: „Polska jawi mi się jako kraj usłużnych chamów. Zachowanie bardzo wielu ludzi jest jednocześnie zbyt uprzejme w pewnych sytuacjach, a pozbawione dobrych manier w innych (…). Ludzie ci jakby byli już wychowani do tego, aby nadskakiwać, ale nie do tego, aby rzeczywiście pomagać (…)” [1].
Warto przyjrzeć się postawie ideowej młodego studenta Oksfordu. Pełczyński, jak wielu młodych ludzi wokół, został na studiach socjalistą. Jednocześnie był aktywny w kręgach młodzieży katolickiej, współtworząc ruch na rzecz chrześcijańskiego socjalizmu. Z kolei w ramach studiów i pracy na uniwersytecie przedmiotem zainteresowania Pełczyńskiego była przede wszystkim szeroko rozumiana tradycja liberalna. Czytelnik może odnieść wrażenie, że w powojennej Wielkiej Brytanii przekonania socjalistyczne, zaangażowanie religijne i przywiązanie do zasad liberalnych bynajmniej nie stały ze sobą w sprzeczności. I choć później Pełczyński porzucił zarówno wiarę religijną, jak i socjalizm, to pozostało mu rozumienie liberalizmu jako tradycji otwartej, zdolnej wchłonąć wiele z pozoru sprzecznych elementów. Z czasem Pełczyński coraz więcej czasu poświęcał sprawom Polski, a pod wpływem wizyty w Jerozolimie i kontaktów z mieszkającymi tam Polakami przeszedł proces, który sam określa mianem repolonizacji. Pozostał jednak wierny liberalizmowi rozumianemu jako określona filozofia, a także etos i styl społecznego zaangażowania.
Interesujący wgląd w historię myśli politycznej dają też zgromadzone w książce anegdoty. Pełczyński spotkał wielu spośród najważniejszych filozofów polityki w XX wieku, włączając George’a Douglasa Cole’a, jednego z twórców idei gildyjnego socjalizmu, myślicieli liberalnych takich jak Isaiah Berlin, John Plamenatz, Karl Popper czy Judith Shklar, konserwatystę Michaela Oakeshotta, a także niemieckiego filozofa Herberta Marcusego, który wkrótce miał zostać guru Nowej Lewicy. Warto przytoczyć zapis spotkania Zbigniewa Pełczyńskiego z ostatnim z wymienionych myślicieli. Pełczyński, będąc pod wrażeniem „Rozumu i rewolucji” Marcusego, postanowił napisać doktorat poświęcony pismom politycznym Hegla, a sam Marcuse zgodził się zostać promotorem pracy. Chociaż ostatecznie do współpracy nie doszło, Pełczyński spotkał się z Marcusem w Londynie. Niedoszły doktorant mógł wysłuchać następującej tyrady świadczącej o nasilającym się radykalizmie i antyamerykanizmie Marcusego: „Czy ty wiesz, czego ja muszę uczyć? Ja! Niemiecki filozof! Uczę stosunków międzynarodowych! To nie jest przedmiot! Nie ma granic, metody, ani teorii! (…) Prostytuuję się! I wiesz, co mówią Amerykanie, kiedy jesteś im przedstawiany? Oni mówią: «Co sprzedajesz?»”.
Poza opisem młodzieńczych doświadczeń i anegdotami z udziałem znanych myślicieli czytelnik znajdzie w książce opis kariery naukowej i publicznej działalności Pełczyńskiego. David McAvoy skrupulatnie przedstawia historię oksfordzkiego programu stypendialnego, utworzenie Fundacji im. Stefana Batorego, działalności doradczej w rządzie Hanny Suchockiej czy założenia Szkoły Liderów. McAvoy zwraca jednak uwagę, że aktywność społeczna przeszkodziła Pełczyńskiemu w napisaniu zwartej książki na temat filozofii politycznej Hegla. Pełczyński nigdy też nie ukończył planowanej monografii na temat historii komunizmu w Polsce. Biografia autorstwa Davida McAvoya – będąca kroniką sukcesów, ale też porażek w życiu Zbigniewa Pełczyńskiego – jest interesującym przyczynkiem do historii intelektualnej i politycznej powojennej Europy.
Przypisy:
[1] Zbigniew Pełczyński, „Polska droga od komunizmu. Refleksje nad historią i polityką”, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2007, s. 317.
Książka:
David McAvoy, „Zbigniew Pelczyński. A Life Remembered”, Grosvenor Hause Publishing Limited, 2012.
* Maciej Kassner, doktorant w Instytucie Nauk Politycznych UW. Interesuje się liberalizmem i współczesną myślą lewicową, przygotowuje rozprawę doktorską poświęconą filozofii politycznej Johna Deweya.
** Zdjęcie pochodzi z prywatnego archiwum Zbigniewa Pełczyńskiego.
„Kultura Liberalna” nr 235 (28/2013) z 9 lipca 2013 r.