Tradycyjne i stereotypowe widzenie historycznego Tybetu podpowie nam, że panował tam system zbliżony do teokracji, czyli niemal absolutna władza przywódcy łączącego władzę duchową i świecką w osobie dalajlamy. Z kolei współczesny Tybet pod chińską dominacją też nie zasługuje na miano demokracji. Istnieją tam co prawda tybetańskie władze, ale są to władze ustanowione przez Chińczyków, które nie przestrzegają zasad demokracji i są dalekie od realizowania standardów określanych mianem demokratycznych.
Gdzie zatem szukać tybetańskiej demokracji, której dzień Tybetańczycy obchodzą każdego roku z początkiem września?
Moje osobiste kontakty z diasporą tybetańską w Indiach podpowiadają mi, że proces budowania systemu demokratycznego trwał właśnie na wychodźstwie. Ład demokratyczny powstaje wśród uchodźców tybetańskich, którzy nie chcieli i nie chcą nadal pogodzić się z chińską dominacją na Dachu Świata. System demokratyczny jest popierany i usilnie wdrażany w życie tybetańskiej wspólnoty przez duchowego przywódcę Tybetańczyków Tenzina Giaco, czyli przez XIV Dalajlamę.
XIV Dalajlama podjął decyzję o rozpoczęciu budowy demokratycznego ładu organizującego życie wychodźczej diaspory zaraz po przybyciu do Indii w roku 1959. Tubten Samphel, odpowiedzialny niegdyś we władzach tybetańskich na wychodźstwie za stosunki zagraniczne i informację, a obecnie dyrektor Tybetańskiego Instytutu Studiów Strategicznych, mówił mi jakiś czas temu w rozmowie w Dharamsali, nieformalnej stolicy uchodźców tybetańskich w Indiach: „Jego Świątobliwość, gdy tylko znalazł się na wychodźstwie w roku 1959 poczuł, że tybetański system rządzenia wymaga fundamentalnych reform. Chodziło o to, by to naród wziął odpowiedzialność za sprawy tybetańskie na swe barki”. W tamtych latach instytucja Dalajlamy była bowiem najwyższym urzędem w Tybecie – zarówno duchownym, jak i świeckim.
Właśnie z tych powodów 2 września 1960 roku XIV Dalajlama zdecydował, że powinien powstać tybetański parlament na wychodźstwie, jako pierwsza instytucja na drodze do tybetańskiej demokracji. Dla tradycyjnego społeczeństwa tybetańskiego był to swoisty szok. Ten pierwszy parlament liczył zaledwie kilku członków. Ale z biegiem lat ich liczba, a przez to i reprezentatywność jako ciała ustawodawczego, zwiększała się. Obecnie parlament na wychodźstwie liczy 46 członków i nadzoruje działania administracji tybetańskiej w Indiach: władzę wykonawczą, szkolnictwo, służbę zdrowia, instytucje religijne.
Jednak zasadniczym krokiem, który doprowadził do przekształcenia tybetańskiej tradycji sprawowania władzy oraz sposobu kierowania diasporą tybetańską była decyzja XIV Dalajlamy o przekazaniu władzy świeckiej – należnej od wieków dalajlamom – wybieralnym przywódcom. O swojej decyzji odejścia z życia politycznego XIV Dalajlama poinformował oficjalnie w roku 2011. Dla Tybetańczyków decyzja ich duchowego przywódcy o rozpoczęciu procesu przekazywania władzy świeckiej i politycznej w ręce wybieralnych przedstawicieli narodu tybetańskiego była trudna do zaakceptowania. Wywołała szok porównywalny z trzęsieniem ziemi.
Komentując swoją decyzję, XIV Dalajlama nie krył, że zdecydował się na oddanie władzy świeckiej w ręce wybieralnych polityków po to, by zakończyć proces przebudowy struktury politycznej i administracyjnej władz tybetańskich. Miał także pełną świadomość, że w wyniku jego decyzji dobiegł kresu pewien etap w dziejach narodu tybetańskiego: „Licząca cztery wieki tradycja, wedle której dalajlama sprawował władzę świecką i duchową należy już do przeszłości” – mówił w Kalimpongu w Indiach na krótko przed oficjalnym przekazaniem władzy świeckiej.
Czy Dalajlama porzucił władzę polityczną jedynie po to, by dokończyć dzieła budowania tybetańskiej demokracji na wychodźstwie? Zapewne także i po to. Ale poza tym odrzucenie przez Dalajlamę władzy politycznej wytrąca Pekinowi argument, że o tym, kto po śmierci Tenzina Giaco zostanie reinkarnacją dalajlamy, decydować mają wyłącznie Tybetańczycy z Tybetu. Skoro jest przywódcą religijnym buddystów w wielu krajach świata, to także i oni mają prawo do zabrania głosu w tej sprawie, ponieważ nie jest to już wyłącznie sprawa tybetańska czy tybetańsko-chińska, ale sprawa międzynarodowej wspólnoty wiernych buddyjskich. Co do tego ma Pekin? Co mają do tego ateistyczne władze w Pekinie, które przecież nie wierzą w reinkarnację i inne tego typu wymyślone – ich zdaniem – sprawy.
Mimo oddania władzy świeckiej rola Dalajlamy pozostanie w tybetańskim życiu nadal ogromna. I jak podkreślają Tybetańczycy, będą oni nadal liczyli na rady i wskazania swego duchowego przywódcy, czyli XIV Dalajlamy. Człowieka, który swoją konsekwentną polityką doprowadził do demokratyzacji życia politycznego i społecznego Tybetańczyków, który z pełnym przekonaniem odrzucił tradycyjną tybetańską teokrację na rzecz zbudowania demokratycznego ładu wśród swych rodaków. Przekonał do tej zmiany wielu Tybetańczyków, którzy 2 września – także w tym roku – obchodzili w Indiach Dzień Tybetańskiej Demokracji.