Cztery_strony_czasuW centrum Torunia znajduje się rynek, na rynku ratusz, a nad ratuszem króluje czworokątna wieża z zegarem. Zegar niestrudzenie obserwuje „teatr życia, którego aktorami są mieszkańcy miasta”. Czas nie opuszcza ich nigdy. Słyszą oddech wskazówek zadyszany od wydarzeń tętniących adrenaliną lub ospały od południowego upału, kiedy jedynym zadaniem jest znalezienie budki z dobrymi lodami.

Przestrzeń mamy już oswojoną dzięki pewnej publikacji, która przywędrowała do nas z Korei, „Dokąd iść? Mapy mówią do nas”. Dziś wybiła godzina, by porozmawiać o czasie. Pomoże nam w tym kolejna książka, która najpierw powstała na zamówienie koreańskiego wydawnictwa, a w lecie ukazała się w Polsce. Jest to autorska picture book Iwony Chmielewskiej zatytułowana „Cztery strony czasu”.

Jak przedstawić czas, jego upływ i ulotność w książce dla dzieci? Czy da się go w ogóle wsadzić w ramy języka? Aby uplastycznić to pojęcie, autorka prowadzi czytelników przez historię miasta, w którym na co dzień pracuje. Wycieczkę wehikułem czasu rozpoczynamy w roku 1500. Niczym Hugo Cabret, bohater książki Briana Selznicka, zerkamy zza tarczy zegara, przyglądając się po kolei czterem pokojom położonym po czterech stronach świata. Co sto lat zmieniamy porę roku i odwiedzamy ponownie tę samą kuchnię, pracownię, pokój dzieci i salon. Czytamy następnie krótkie streszczenie tego, co działo się w Toruniu przez kolejny wiek i oglądamy plan miasta z danej epoki. Pokoje różnią się wystrojem, ich mieszkańcy przychodzą i odchodzą, zmieniają się zabawki i książki na półkach, ale zajęcia, troski i radości pozostają podobne: przygotowanie pierników, podróżowanie, choroba dzieci, chrzest, majacząca w tle wojna, niepewność i nadzieje związane z przyszłością…

torun 17_32-13

Choć „Cztery strony czasu” są opowieścią o konkretnym mieście, o konkretnych postaciach i miejscach, jest to jednocześnie symboliczny, uniwersalny obraz powtarzających się wydarzeń, uczuć, pór roku. Na szczęście, książki nie można nazwać nużącą encyklopedią ani historyczną cegłą, która uratuje nas od bezsennych nocy. Owszem, pojawiają się w niej sławni mieszkańcy Torunia, tacy jak Mikołaj Kopernik, zegarmistrz Abraham Will, fotografka Lotta Jacobi czy pewna Ilustratorka i Autorka, ale dokładnych informacji na ich temat musimy szukać w innych źródłach. Tu podejrzymy tylko ulotny, zatrzymany na chwilę kadr z ich życia. Reprodukcje obrazów i nawiązania do słynnych dzieł sztuki stanowią kolejny element lektury – lektury wciągającej, bo stawiającej pytania, zachęcającej, by rozwiązać zagadkę. Lubię, gdy książka przy kolejnym otwarciu odkrywa przede mną nowe szczegóły. Tak też dzieje się tutaj: oryginalne ilustracje chowają sporo sekretów, żartów, aluzji. Ile znajdziecie na nich kotków? A ile myszek?

Niełatwo wytłumaczyć dzieciom, czym jest czas. Gdy moja córka uczyła się mówić, często słyszałam zdania typu „Wczoraj pójdę do zoo” albo „Jutro przyjechała babcia.” Stopniowo jej gramatyka zaczęła się poprawiać, ale wszystkie wydarzenia, choćby nie wiadomo jak odległe, wskakiwały do pojemnych worków pt. „wczoraj”, „dzisiaj”, „jutro”. Gdy słownik pięciolatki powiększył się o nazwy dni tygodnia, miesięcy i wyrażenia typu „zeszłe wakacje”, jej głowa rozmyślała o nieuchronnym upływie czasu, starości i wreszcie śmierci.

torun 65-80-7

Wspomniany wcześniej Selznick pisał: „Czas potrafi płatać różne figle. W mgnieniu oka w wózkach pojawiają się niemowlęta, w ziemi znikają trumny, ludzie wygrywają i przegrywają wojny, a dzieci, niczym motyle, przemieniają się w dorosłych” [1]. Wierzę, że precyzyjny, prosty, a jednocześnie metaforyczny tekst oraz stylowe, charakterystyczne ilustracje Iwony Chmielewskiej pozwolą mi porozmawiać z córką o ulotności chwili bez lęku, którym zwykle podszyte są tego rodzaju dyskusje. Warto tej książce poświęcić czas.

Przypisy:
[1] Brian Selznick „The Invention of Hugo Cabret”, tłumaczenie cytatu Magdalena Cedro.

Książka:

 

Iwona Chmielewska, „Cztery strony czasu”, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2013.