„Nasz kraj nie jest wyspą” – pisze wręcz „Die Welt”, cytując Joachima Gaucka , który 3 października zwrócił uwagę, że cała Europa patrzy na działania niemieckich polityków. Prezydent zauważył, że w wyborach do Bundestagu odpadło wielu kandydatów z doświadczeniem międzynarodowym. Niemcy nie mogą sobie pozwolić na izolację – przestrzegał Gauck.
„Morze staje się cmentarzem” – o tragedii nielegalnych imigrantów u wybrzeży Lampedusy donosiły włoskie media. „Corriere Della Sera” przypomina, że od 1988 roku zanotowano prawie 2000 przypadków śmierci osób usiłujących przeprawić się przez Morze Śródziemne w poszukiwaniu lepszego życia. Gazeta ostro krytykuje zarówno politykę Brukseli („to są również jej ofiary”), ale także ksenofobię Włochów. „Na 1000 imigrantów, dziewięciu znajduje schronienie w Szwecji, siedmiu w Niemczech, 4,5 w Holandii i tylko jeden we Włoszech”. Postawę wspólnoty ocenia ostro również niemiecki „Der Spiegel” , dla którego tragedia ta jest porażką zjednoczonej Europy. Tygodnik ten również podaje liczby: „Od 1999 roku ponad 200 000 osób, uciekających przed wojną, głodem i ubóstwem z Afryki i Azji, schroniło się tam po zatonięciu ich statków”, zauważając, że tylko od początku bieżącego roku blisko 22 tysiące osób dopłynęło do niewielkiego archipelagu. Niderlandzki „Volkskrant” punktuje obłudę polityków: „Od lat państwa z południa Europy próbują z wielkim trudem poruszać sprawy związane z imigracją w Brukseli, uprzedzają przy tym: Nie możemy już ich więcej przyjmować, ale nie możemy też patrzeć, jak umierają i nie możemy ich odesłać do krajów, skąd pochodzą, więc nam pomóżcie!. A państwa z północy odpowiadają: Wydalajcie ich niezależnie od okoliczności, na litość boską! Owszem, uważamy wojnę w Syrii za straszną tragedię, jest nam przykro, że na kontynencie afrykańskim nie zawsze jest różowo i popieramy arabską wiosnę. Ale nie chcemy, broń Boże, aby to było interpretowane jako zaproszenie do masowego osiedlania się w Amsterdamie, Paryżu czy Berlinie”.