Szanowni Państwo,

może wydawać się szokujące, że sprawa tzw. tajnych więzień CIA oraz ewentualnego stosowania tortur na terytorium Polski nigdy nie stała się wiodącym tematem debaty publicznej w III RP. Obywatele, tak podobno kochający wolność, ceniący suwerenność kraju i chętnie wypowiadający się o łamaniu praw człowieka… na Ukrainie, nigdy nie wywierali znaczącej presji na polityków, by poznać prawdę o działalności amerykańskiego wywiadu. Zagadnienie spychano na margines przez ponad dekadę, licząc na amnezję społeczną.

Owszem, temat przemyka przez mass media – ku wyraźnej obojętności większości rodaków. Politycy świetnie to wyczuwają. Nie powołano komisji śledczej, jak na Litwie. Nikt nie stanął przed Trybunałem Stanu. Rzecz na krajowym podwórku niemal spowszedniała, zredukowana do scysji byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z byłym premierem Leszkiem Millerem. Sprawy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka wydają się odległe i niezwiązane bezpośrednio z polską racją stanu. Tymczasem informacje na temat ośrodków CIA i stosowanych w nich tortur układają się w niepokojący obraz. Poczynając od ujawnienia, że więzienie rzeczywiście działało w Polsce od 5 grudnia 2002 do 22 września 2003 r., aż po ostatnią rewelację „Washington Post”, że nasz wywiad pobrał wynagrodzenie za „akcję” w wysokości 15 milionów dolarów. Oto przykre zwierciadło, w którym widać, na ile naprawdę cenimy sobie wolność i niezależność kraju.

Jeden z najważniejszych dla walczących „z komuną” pisarzy, George Orwell, był przez pewien czas znienawidzonym urzędnikiem brytyjskiego imperium w Birmie. W słynnym eseju „Zabicie słonia”, wspominał, jak to pod wpływem presji wywieranej przez tubylców, a wbrew własnym przekonaniom, nacisnął na spust. Po latach zastanawiał się nad tym, ile wolności tracimy, przemieniając się w potwora na peryferiach świata? Z goryczą pisał, że w istocie stał się marionetką imperium. To zmusza do zastanowienia nad ostatnimi rewelacjami „Washington Post”. Co Polska uczyniła ze swoim dziedzictwem walki o prawa człowieka? Dlaczego trwoni dysydencki kapitał i szasta własną wolnością?

Sprawę tzw. tajnych więzień CIA w „Kulturze Liberalnej” podejmujemy od dawna. Poświęciliśmy jej nie tylko Tematy tygodnia, lecz także otwarte dyskusje. Senator Józef Pinior w jednym ze swoich tekstów na naszych łamach pytał, czy byliśmy sojusznikiem czy marionetką oraz, czy aby ówcześni rządzący nie pomylili lojalności z posłuszeństwem. Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zastanawiał się, dlaczego przez tyle lat polskie media nie zajmowały się sprawą? Zwracał uwagę, że „niewyjaśniona jest również rola sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych, która (…) w tym przypadku nie zapewniła wystarczającej demokratycznej kontroli nad działalnością służb”. Wiele niewiadomych nadal pozostaje bez odpowiedzi, a po latach powraca pytanie o to, jak rozpaczliwie mało cała sprawa interesuje przeciętnego polskiego obywatela. Czy wszyscy są aż tak głęboko przekonani o cynicznych prawach Realpolitik? Czy jest tak, jak konstatuje jeden z naszych rozmówców, że na prestiż państwa „nas po prostu nie stać”? A może mozolnie zdobyta wiedza o niechlubnym epizodzie z historii III RP jednak nas przebudzi?

Niestrudzenie zachęca do tego przebudzenia Józef Pinior, który w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim i Michałem Jędrzejkiem przekonuje, że ignorowanie problemu będzie nie tylko destruktywne dla polskiej demokracji, ale także zaszkodzi naszym relacjom z… USA. „Amerykanie nikim bardziej nie pogardzają niż politykami, którzy się nie szanują i zniżają się do wypełniania funkcji, jakich żadne państwo demokratyczne, przynajmniej w Unii Europejskiej, nie chce wypełniać”, uważa Pinior.

Odmiennego zdania jest Bartosz Węglarczyk. Wieloletni korespondent polskiej prasy w Waszyngtonie nie widzi nic nadzwyczajnego w tym, że polskie władze zgodziły się na spełnienie prośby amerykańskiego wywiadu. „W każdym ataku Al-Kaidy – 11 września, ataku na pociągi w Madrycie, metro i autobusy w Londynie oraz kluby nocne na Bali – zginęli polscy obywatele. To był też atak na nas i jeśli CIA poprosiła nas o pomoc, to trzeba było tej pomocy udzielić”.

Czy jednak nie należało pytać, czego ta pomoc dokładnie dotyczy? Andrzej Barcikowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego za rządów Leszka Millera w rozmowie z Łukaszem Bertramem, podkreśla, że „w służbach działa się na zasadzie need to know – wiem tylko tyle, ile potrzeba do wykonywania moich zadań”. O działaniach podejmowanych w ośrodku w Kiejkutach powinny więc wiedzieć jedynie osoby bezpośrednio w nie zaangażowane. Ale czy tę zasadę należało podtrzymać nawet wówczas, gdy okazało się, że silniejszy partner nadużywa zaufania słabszego i łamie obowiązujące na danym terytorium prawo? Pytany o to przez Błażeja Popławskiego były agent wywiadu, Vincent V. Severski, zwraca uwagę, że polskie służby są dziś od amerykańskiego wywiadu bardziej zależne niż wywiad PRL-owski był zależny od służb radzieckich. „Dla współpracy wywiadowczej z Amerykanami nie ma alternatywy. Jesteśmy na nią skazani”.

Z taką opinią nie zgodziłby się zapewne nasz ostatni rozmówca, Antoni Dudek. Znawca historii najnowszej polskiej polityki przyczyn uległości polskich władz wobec Amerykanów upatruje w doświadczeniu biograficznym ówczesnej elity. „Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller zaczynali  kariery polityczne w państwie autorytarnym i pozbawionym pełnej suwerenności. Kiedy pełnili ważne funkcje w państwie demokratycznym, pozostała w nich – jak sądzę – pewna mentalność, która pozwoliła łatwo zaakceptować dyktat silniejszego mocarstwa”.

Temat tygodnia uzupełnia komentarz Heleny Jędrzejczak. Współpracowniczka „Kultury Liberalnej” uważa, że nasza obojętność wobec sprawy nadużyć ze strony CIA jest dowodem uległości Polaków wobec mitycznego Zachodu. „Co by się działo, gdyby podobną propozycję złożył Polsce Władimir Putin pragnący przesłuchiwać Czeczenów poza granicami swego kraju?”, pyta autorka.

Zapraszamy do lektury,

Redakcja


 

Stopka numeru

Autorzy koncepcji numeru: Adam Bodnar, Łukasz Pawłowski, Karolina Wigura.

Współpraca: Łukasz Bertram, Michał Jędrzejek, Emilia Kaczmarek, Błażej Popławski, Viktoriia Zhuhan, Marcin Żuraw.

Ilustracje: Ola.das [http://oladas.blogspot.com/]