Ona – teoretyk polityki, jedna z pierwszych public intellectuals w nowym świecie zdominowanym przez mass media, jedna z niewielu kobiet w ekstraklasie światowej humanistyki. On – jeden z największych, jeśli nie największy myśliciel XX wieku, pragnący ostatecznie rozwiązać wszystkie problemy metafizyki Zachodu poprzez jej zniesienie. Połączył ich krótki romans i wieloletnia wzajemna fascynacja. Losów Arendt i Heideggera nie da się jednak porównać z tragiczną miłością Abelarda i Heloizy czy wieloletnim partnerstwem Jeana-Paula Sartre’a i Simone de Beauvoir. Ten związek pobudza wyobraźnię i rozpala emocje przede wszystkim dlatego, że ona była Żydówką, która w ostatniej chwili uciekła z Europy przed Zagładą, a on był aktywnie zaangażowany w ruch narodowosocjalistyczny, swoim geniuszem legitymizując hitlerowski reżim.
Wyjątkowe i skomplikowane uczucie, które ich połączyło, stało się tematem kilku ważnych kulturalnych wydarzeń. Na deskach Teatru Dramatycznego króluje sztuka Savyon Liebrecht „Rzecz o banalności miłości”, a w kinach można obejrzeć biograficzny film „Hannah Arendt” w reżyserii Margarethe von Trotta (film opowiada o późniejszych wydarzeniach z życia filozofki). Do tego wszystkiego należy dodać książkę Antonii Grunenberg „Hannah Arendt i Martin Heidegger. Historia pewnej miłości”, która ukazała się w serii „Biografie Sławnych Ludzi” Państwowego Instytutu Wydawniczego. Autorka stara się w niej naszkicować niezwykłe życiorysy kochanków i ich wzajemne, skomplikowane relacje.
Praca Grunenberg składa się tak naprawdę z dwóch, nieustannie przeplatających się wątków: biografii obojga bohaterów oraz ich intelektualnego dorobku, przedstawionego w kontekście zmieniającego się filozoficznego oblicza epoki. Autorka bardzo sprawnie przedstawia najważniejsze fakty z życia Heideggera i Arendt. Z kart tej podwójnej biografii dowiadujemy się, jak Martin, pochodzący z raczej ubogiej, prowincjonalnej rodziny, musiał wywalczyć sobie wymarzoną karierę filozofa, a potem z trudem budował pozycję w akademickim światku. Poznajemy też młodą Hannah ‒ z zasymilowanej żydowskiej rodziny z Królewca ‒ która zdecydowała się na studia w zaściankowym Marburgu tylko po to, aby słuchać wykładów tajemniczego „sztukmistrza”, którego sława jako „nauczyciela nowego myślenia” już wtedy dotarła do każdego zakątka Niemiec. Grunenberg pozwala nam też śledzić powojenne losy obojga myślicieli. Widzimy więc Arendt, kiedy przezwycięża uprzedzenia i barierę językową, stopniowo budując swoją pozycję w kręgu nowojorskiej elity. A także Heideggera, który w tym samym czasie musi ponieść konsekwencje swoich politycznych, przedwojennych wyborów, a następnie – mniej więcej od lat 50. – powoli odzyskuje miano „mędrca” wśród europejskich intelektualistów, święcąc tryumfy pod koniec życia.
Być może nieco nieporadnie przedstawiony jest wątek krótkiego romansu obojga bohaterów. Niektóre sformułowania Grunenberg są tak dobrane, że momentami opisywana historia zakrawa na komiczną. „Zdarzyło się bowiem coś, co go oszołomiło jak cios obuchem, a zwie się to miłością” (s. 52), pisze autorka o zakochanym filozofie. Przy innej okazji dodaje: „Przed jednym ze spotkań z Hannah Heidegger był tak podniecony, że płakał. Aby się uspokoić, czytał Augustyna «Łaskę a wolną wolę»” (s. 78).
Pomijając jednak kilka niefortunnych sformułowań, Grunenberg bardzo ciekawie przeprowadza nas przez kolejne etapy życia bohaterów i nie żałuje nam scen, które wywołują jednocześnie uśmiech i wzruszenie. Rozczulenie może wzbudzić anegdota, w której Arendt zamówiła w tajemnicy analizę grafologiczną, aby lepiej zrozumieć charakter swojego dawnego mentora (s. 286). Uśmiech czytelnika przywoła również list myślicielki, opisujący anegdotę o powojennym spotkaniu ‒ kiedy Martin Heidegger próbował zapoznać dawną kochankę ze swoją żoną Elfriede. Ta ostatnia „ciągle mówiła «pani mąż» zamiast «mój mąż»” (s. 223).
Należy też wspomnieć o „trzecim” w tej relacji, wielkim filozofie Karlu Jaspersie. Początkowo przyjaźnił się on z Heideggerem, nigdy jednak nie potrafił wybaczyć mu poparcia dla nazistów i być może przede wszystkim braku samokrytycznej refleksji nad tym zaangażowaniem. Z drugiej strony, Jaspers był także Doktorvater Hannah Arendt i wywarł ogromny wpływ na rozwój jej myśli. Mimo usilnych starań filozofce nie udało się po wojnie doprowadzić do pojednania i wzajemnego zrozumienia dawnych przyjaciół.
Autorka opisuje też pokrótce losy innych studentów Heideggera, którzy później sami zapracowali na sławę wielkich myślicieli, jak Hans-Georg Gadamer czy Herbert Marcuse. Jeżeli chodzi o biograficzne informacje na temat bohaterów, Antonia Grunenberg wykonała kawał dobrej roboty, przybliżając czytelnikowi wszystkie najważniejsze wydarzenia i fakty.
Niestety, nie udała się autorce ocena intelektualnego dorobku pary filozofów, co szczególnie widać w przypadku Heideggera. Oczywiście, myśl tego filozofa jest wyjątkowo trudna do objaśnienia laikom. Lektura jego tekstów wymaga więcej wysiłku i przygotowania, nawet w porównaniu z innymi wielkimi uczonymi. Niemniej jednak, sposób, w jaki przedstawiono wydane w 1927 r. przełomowe dzieło „Bycie i czas” (s. 81-87) ani nie zachęci do dalszych poszukiwań czytelników nieobeznanych z myślą Heideggera, ani nie usatysfakcjonuje tych, którzy – nawet pobieżnie – znają jego idee. Problem krytyki nowoczesnej cywilizacji przedstawiony przez Heideggera w takich esejach jak „List o humanizmie” (1946) czy „Pytanie o technikę” (1954) jest naszkicowany bardzo pobieżnie. Równie powierzchownie autorka potraktowała wątek, który rozpala największe emocje – zaangażowanie filozofa w narodowy socjalizm, a przecież była to decyzja, której on sam nigdy później otwarcie nie potępił. Grunenberg stara się wytłumaczyć ów nazistowski okres w życiu filozofa klimatem intelektualnym tamtych czasów, przerażeniem wywołanym tragedią I wojny światowej, powszechnym poczuciem potrzeby „czegoś nowego”, ruchu, zmiany, która pozwoliłaby zbudować lepszy świat. Autorka przedstawia to wszystko wręcz jako praktyczną konsekwencję nowej, teoretycznej postawy zaproponowanej w „Byciu i czasie” (s. 148-61). Powtarza za autobiografią Jaspersa anegdotyczną wymianę zdań tego ostatniego z Heideggerem: „Na moje pytanie «Jak człowiek tak niewykształcony jak Hitler rządzić może Niemcami?», «Wykształcenie – odpowiedział – jest najzupełniej obojętne. Proszę się przyjrzeć, jak cudowne są jego ręce!»” (s. 140-1). Grunenberg przywołuje też frazes Arendt o déformation professionnelle filozofów, których zawsze będą pociągać totalitarne projekty (s. 229), i przypowiastkę o lisie, który dał się złapać we własne sidła (s. 284-5). Nie wspomina jednak przy tym wcale o słynnym wywiadzie, którego filozof udzielił w 1966 r. tygodnikowi „Der Spiegel”, a który zgodnie z umową został opublikowany dopiero po jego śmierci.
Autorka oczywiście nie wyręcza czytelnika w ocenie postawy Heideggera, ale wydaje się, że w książce nie przedstawiono wszystkich faktów i wszystkich argumentów w tej sprawie i trudno na podstawie lektury tej biografii wyrobić sobie rzetelną opinię o zaangażowaniu filozofa w nazizm.
Antonia Grunenberg, profesor politologii, jest specjalistką od myśli Hannah Arendt i z opisem jej najważniejszych idei radzi sobie dużo lepiej. Zarówno „Korzenie totalitaryzmu” (s. 265-72), jak i „Kondycja ludzka” (s. 287-300) są wyłożone jasno i precyzyjnie. Co ważne, autorka podkreśla, że przełomowym, formującym doświadczeniem dla Hannah Arendt było ogromne rozczarowanie postawą, jaką jej przyjaciele-intelektualiści, w tym „król myślenia”, zajęli wobec narodowego socjalizmu. Książka wymownie pokazuje, jak filozofka dochodziła do własnych poglądów i oryginalnych analiz po II wojnie światowej, w dużej mierze opierając się na krytyce filozofii Martina Heideggera. Być może nie dość opisane zostało całe zamieszanie, jakie towarzyszyło publikacji „Eichmanna w Jerozolimie” (1963), jednak ten wątek biografii wielkiej myślicielki jest często analizowany w innych dziełach (o tym przede wszystkim jest film Margarethe von Trotta).
Książka „Hannah Arendt i Martin Heidegger. Historia pewnej miłości” niewątpliwie uzupełnienia wiadomości czytelnika o biografii obojga bohaterów, jak również bardzo ogólnie wprowadza odbiorcę w myśl filozofów, szczególnie w przypadku Arendt. Jednak autorce należy postawić zarzut, że nie podejmuje się choćby ogólnego porównania dorobku i intelektualnych postaw myślicieli. Opowieść urywa się nagle i kończy bardzo lakonicznymi nekrologami, bez żadnej głębszej refleksji nad dziedzictwem dwóch wielkich umysłów, które odcisnęły głębokie piętno na humanistyce kolejnych dziesięcioleci. Wielka szkoda, że Grunenberg nie zestawiła chociażby, wspomnianych przez nią wcześniej, diametralnie odmiennych postaw wobec świata, jakie reprezentowało tych dwoje. Pisząc o przełomowym charakterze nowego myślenia Heideggera, autorka przywołuje świadectwo Hansa Jonasa: „Życie kontemplacyjne, vita comtemplativa (…) czyli życie poświęcone teoretyzowaniu, miało być najwyższą formą istnienia” (s. 67). Bardzo to różne od vita activa (taki był niemiecki tytuł „Kondycji ludzkiej”), konsekwentnej postawy zaangażowania w sprawy społeczne i polityczne, którą we wszystkich swoich pracach postulowała Hannah Arendt. Pogardliwa obojętność mędrców względem spraw „tego świata” sprawiła, że Heidegger i inni okazali się bezradni wobec demagoga o pięknych rękach i ‒ tak pewnie kroczący po ścieżkach myślenia ‒ pobłądzili przy wyborach moralnych. Niebłahe to pytanie czy vita activa jest szczepionką na takie błędy. Niestety Antonia Grunenberg nawet nie próbuje się z nim zmierzyć.
Książka:
Antonia Grunenberg, „Hannah Arendt i Martin Heidegger. Historia pewnej miłości”, przeł. Jadwiga Wolska-Stefanowicz, Bogdan Baran, Warszawa 2013.
Dokumenty poświęcone Heideggerowi i Arendt:
Dokument BBC o Martinie Heideggerze:
[yt]r8YTD51lGFg[/yt]
Hannah Arendt opowiada o swoim życiu w wywiadzie z Günterem Gausem:
[yt]dsoImQfVsO4[/yt]