Pontyfikaty Jana Pawła II i Benedykta XVI trwały bez mała 35 lat. Obydwaj byli europejskimi intelektualistami. Pierwszy posługiwał się płynnie ośmioma językami, a w czterech innych dawał sobie radę. Drugi mówił sześcioma językami, a znośnie komunikował w siedmiu kolejnych. Obydwaj zasiadali przed wyborem na uniwersyteckich katedrach. Benedykta uhonorowano członkostwem w Akademii Francuskiej – swoistym panteonie europejskich akademików. Jan Paweł II zostanie wkrótce kanonizowany i być może w przyszłości zostanie uznany za Doktora Kościoła.

Obydwa pontyfikaty wypełniały problemy sprawiane przez kulturę nowoczesną i postnowoczesną, a także wojny ze współczesnymi odmianami ateizującego humanizmu oraz przepełniającym „Pierwszy Świat” nihilizmem.

Papieże jednak nie zawsze są akademikami. Wielu z nich było dyplomatami lub administratorami. Papież Franciszek wydaje się właśnie administratorem. Panuje niemal powszechna zgoda, że kluczowym problemem tego pontyfikatu będzie reforma Kurii Rzymskiej, w tym watykańskiego aparatu finansowego. Od stuleci żartowano że Francuzi, Niemcy czy Polacy zajmują się praca naukową, pozostawiając administrację w rękach Włochów (gdyż tylko oni są zdolni do zarządzania innymi Włochami).

Mówiono, że kiedy Jan Paweł II próbował rozerwać różnego rodzaju włoskie sieci i wprowadzić do systemu nowych ludzi z innych części świata, Włosi zwarli szeregi przeciwko nim. Wspominano także o konieczności zatrudniania większej ilości osób świeckich z doświadczeniem zawodowym. Profesjonalista z doświadczeniem dziennikarskim może wszak lepiej pokierować wystąpieniami medialnymi niż ksiądz z doktoratem z prawa kanonicznego.

Australijski kardynał George Pell został niedawno powołany przez papieża na kogoś w rodzaju watykańskiego ministra spraw wewnętrznych (oficjalnie na Prefekta Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej). Kardynał narzekał, że istnieją całe zastępy księży-biurokratów, a w końcu nie po to chyba zostaje się kapłanem, by wykonywać tego rodzaju prace. Z drugiej strony, powierzenie tych obowiązków osobom świeckim, znacząco podniosłoby koszty funkcjonowania watykańskiej biurokracji.

Kardynał Pell określił Franciszka jako „człowieka który ma błoto na butach” – to znaczy kogoś, kto nie spędził swojego życia w bezpiecznym schronieniu urzędu, dodatkowo osłaniany przez tabuny biurokratów, biorących wszelkie trudne decyzje na siebie i chroniących go przed światem zewnętrznym. Franciszek był bezpośrednio zaangażowany w życie swojej archidiecezji w kraju niestabilnym politycznie i ekonomicznie. Akademicy mogą rozwiązywać problemy intelektualne, ale wydaje się, że papież Franciszek został powołany na swój urząd, by rozwikłać problemy ziemskiej natury.

Media wydają się zdeterminowane, aby prezentować Franciszka jako „ludowego papieża” – kogoś w rodzaju katolickiej wersji księżnej Diany. | Tracey Rowland

Styl nowego Biskupa Rzymu budzi aprobatę światowych mediów. Zresztą, wszystko co umniejsza siłę i mistykę papiestwa oraz czyni papieża tylko jednym z wielu księży, a nie wywyższa go jako wikariusza Chrystusa, spotyka się z wyraźną akceptacją środków masowych przekazu.

Czy taki wszechogarniający entuzjazm dla jego stylu będzie prowadził do nawróceń? To otwarte pytanie. Media wydają się być zdeterminowane, aby prezentować Franciszka jako „ludowego papieża” – kogoś w rodzaju katolickiej wersji nieżyjącej księżnej Diany. Ale pomiędzy lubieniem kogoś, a przekształcaniem swojego życia zgodnie z oficjalnym nauczaniem Kościoła jest jednak duża różnica.

Jeśli chodzi o kontrowersyjne kwestie teologiczne, postawa Franciszka polega zdaje się na nieangażowaniu w intelektualne bitwy, które pochłaniały energię jego dwóch poprzedników, lecz na akceptacji ich dorobku, pozostawieniu tych spraw i ruszeniu z reformą administracyjną oraz programem unaoczniania problemów gospodarczych i społecznych krajów „Trzeciego Świata”.

Kraje „Pierwszego Świata” zostały teraz przeniesione do „oślej ławki”. Ich złe zachowanie zostało odnotowane, ale nikt nie uważa, że warto poświęcać specjalnie dużo czasu na jego analizy. Celem pontyfikatu Franciszka jest raczej praxis a nie theoria. Uwaga ma się skupiać na kwestiach praktycznych, a nie na teologii akademickiej, a już na pewno nie na estetyce.

Panuje niemal powszechna zgoda, że kluczowym problemem tego pontyfikatu będzie reforma Kurii Rzymskiej, w tym watykańskiego aparatu finansowego. | Tracey Rowland

Praca teologiczna będzie oczywiście kontynuowana, ale należy szukać jej poniżej papieskiego urzędu. Przykładowo kardynał Walter Kasper poczynił spore interwencje na obszarze teologii fundamentalnej, które wywołały reakcję kardynała Carlo Caffary oraz przyjaciela Jana Pawła II – profesora Stanisława Grygiela. Te potyczki to forma przygotowań do Synodu ds. Rodziny, który odbędzie się pod koniec tego roku. Postulatorem tego synodu został mianowany węgierski kardynał Peter Erdo. Erdo to intelektualista z dwoma doktoratami, mówiący przynajmniej w pięciu językach (niektóre źródła mówią o sześciu), w tym po rosyjsku. To znaczące, że to właśnie on został wybrany przez papieża do tej roli. Na tym polu bitewnym rozgrywa się przyszłość teologii katolickiej i europejskiego katolicyzmu. Wydaje się, że papież Franciszek na razie zdecydował się zawiesić swoje prerogatywy sędziego. Bardzo ciekawe, jaką rolę papież oraz kardynałowie Erdo, Kasper i Caffara odegrają na Synodzie.

Z języka angielskiego przełożył Łukasz Jasina.