Szanowni Państwo,
tegoroczny kalendarz okazał się nie lada gratką dla amatorów długich weekendów. Bliskość Wielkanocy i świąt majowych pozwala – przy wzięciu ośmiu dni urlopu – spędzić aż 16 dni poza pracą! Bogaty to naród, co pozwala sobie na tak długie i błogie leniuchowanie…
Nie zawsze tak było. U początków PRL ze świecą szukano chętnych na wyjazdy urlopowe. Klasa robotnicza dopiero uczyła się odpoczywania. Jedna z „Polskich Kronik Filmowych” z 1949 r. wyjaśniała widzom, że ośrodki wczasowe mogą być czynne przez cały rok, zaś „wczasy to wielka zdobycz Polski Ludowej”. Później Wojciech Młynarski śpiewał szlagier: „Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach”. A w latach 70. XX wieku sytuacja prezentowała się już inaczej. Choć jakość usług turystycznych pozostawiała wiele do życzenia, wyjazdy na wczasy były bajecznie tanie. Państwo za pośrednictwem zakładów pracy czy funduszu wczasów pracowniczych pokrywało większość realnych kosztów wypoczynku. W efekcie przez długie lata III RP wiele osób wspominało wczasy z epoki Edwarda Gierka z rozrzewnieniem.
Dziś w zwierciadle długich weekendów majowych przegląda się nowa Polska. Czy rodacy rzeczywiście rozjeżdżają się w cztery strony świata? Owszem, z jednej strony, specjaliści z branży turystycznej zacierają ręce, wieszcząc kolejną cichą rewolucję w narodowym modelu wypoczynku. Z roku na rok rośnie popularność zagranicznych, zwykle tygodniowych wojaży na początku maja – w przeciągu ostatnich trzech lat liczba takich wyjazdów zwiększyła się sześciokrotnie. Polacy, przynajmniej ci, których na to stać, najchętniej wybierają Grecję, Egipt, Turcję, Hiszpanię i Francję. Rzadko eksperymentują, zmieniając co najwyżej plaże i kurorty. Średni koszt takiego wypoczynku wynosi niemało, bo ok. 2400 zł.
Jednak większość z nas wciąż dłuższy urlop spędza dokładnie tak samo, jak zwykły weekend. Cztery ściany własnego domu (z nieodłącznymi mass mediami) stanowią „gwarancję” udanego wypoczynku. Czy oznacza to, że w istocie marnotrawimy czas wolny? A może za mało zarabiamy? Choć przyznajmy, że spędzanie czasu wolnego wśród luksusów nie każdemu musi odpowiadać.
Bez wątpienia nasze oczekiwania wzrosły. I jednocześnie czeka nas kolejne wyzwanie: nadawanie czasowi wolnemu indywidualnego kształtu, szukanie prawdziwej satysfakcji – samodzielnie, z rodziną czy znajomymi, wszystko jedno – byle nie podążać biernie za kolejną modą i nie poddawać się karykaturalnemu „przymusowi odpoczywania”.
Dziś nasi Autorzy odkrywają tajemnice „długich weekendów”.
Marek Raczkowski w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim proponuje Polakom rewolucyjną zmianę w sposobie myślenia o formach relaksowania. „W odpoczynku nie chodzi przecież o to, żeby nic nie robić, ale żeby robić coś zupełnie innego niż zazwyczaj. Być może górnicy mogliby odpoczywać w hucie, a hutnicy w kopalni. Gdyby ktoś mi zaproponował, żebym jutro o czwartej rano stawił się w zajezdni tramwajowej i osiem godzin jeździł po Warszawie, to zgodziłbym się z radością”.
Z kolei Krzysztof Materna na zachowaniu rodaków w czasie wolnym nie zostawia suchej nitki. Bezlitośnie wyśmiewa jego najbardziej popularne formy – oglądanie telewizji, grillowanie i wyjazdy last minute. „Polak wolny nie pozwoli sobie, żeby ktoś organizował mu czas wolny. Dlatego sam sobie wybrał sposoby jego spędzania, które lubi najbardziej, a które mają wspólny mianownik: odpoczynek”.
Następnie odpoczywaniu Polaków przygląda się uważnie troje naukowców. Historyk Błażej Brzostek w rozmowie z Błażejem Popławskim wyjaśnia, kiedy w świadomości Polaków pojawiło się pojęcie czasu wolnego, jak dramatycznie zmieniały się formy jego spędzania na przestrzeni kilku ostatnich dekad oraz dlaczego towarzysz Gomułka niespecjalnie lubił autostopowiczów.
Maria Nawojczyk próbuje wytłumaczyć znany chyba każdemu z osobistych doświadczeń paradoks. Mimo że w ostatnich latach, obiektywnie rzecz biorąc, czasu wolnego mamy coraz więcej, w indywidualnym odczuciu jest zwykle dokładnie odwrotnie. Zdaniem socjolożki wynika to z malejącej kontroli indywidualnej nad czasem wolnym i rosnącej presji społecznej na jego aktywne wykorzystanie. „Wypada lub trzeba spotkać się z rodziną lub znajomymi, pójść do kina, na wernisaż, koncert, przeczytać daną książkę, pobiegać lub pojeździć na rowerze, aby utrzymać dobrą kondycję”, pisze Nawojczyk.
Na ową rosnącą presję oraz rosnące poczucie winy wynikające z niemożliwości jej sprostania zwraca uwagę także Anna Horolets. Jak podaje, według CBOS, „aż 33 proc. badanych Polaków powiedziało, że w czasie wolnym ogląda telewizję, choć nie jest to ich preferowany sposób spędzania czasu wolnego. Natomiast 30 proc. stwierdziło, że chciałoby wyjeżdżać za miasto, ale tego nie robi”. Innymi słowy Polacy uważają, że w czasie wolnym nie powinni leżeć bezczynnie przed telewizorem – ale i tak to robią. I najwyraźniej źle się z tym czują. Czy to znaczy, że czas wolny zamiast Polaka zrelaksować, tylko go stresuje?
Zapraszamy do lektury,
Błażej Popławski, Łukasz Pawłowski
Stopka numeru:
Autor koncepcji Tematu tygodnia: Błażej Popławski.
Współpraca: Wojciech Kacperski, Marcin Żuraw, Michał Jędrzejek.
Ilustracje: Magdalena Marcinkowska [https://www.facebook.com/Magdalenowo]