Targi i festiwale komiksoZdarzenie1908_21we to zawsze okazja, żeby wydać więcej pieniędzy, niż się pierwotnie zakładało. W moim przypadku chodzi najczęściej o komiksy, o których człowiek by wcześniej nie pomyślał. I przyznam ze wstydem, że nie miałem pojęcia o wydaniu „Zdarzenia 1908”, póki nie wziąłem go do ręki na stoisku Kultury Gniewu. Odkrycie nowego albumu (tomu, nie albumu!) Świdzińskiego to najlepsze, co mi się na ostatnich Warszawskich Targach Książki przytrafiło.

Tom ten (chyba będę używał tego określenia, bo najnowsze dzieło Jacka to spora książka – o jakości wydania zresztą za chwilę jeszcze będzie) ukazuje się jako część „Kolekcji Maszina” – albumów i zeszytów publikowanych u różnych wydawców, a sygnowanych przez twórców związanych z grupą „Maszin”. Ekipa ta wyewoluowała z koleżeńskiej grupy autorów, publikujących przed kilku laty w zinie pod tym samym tytułem przygotowanym przez Mikołaja Tkacza. O ile do albumów prekursora „Kolekcji” nie mam przekonania, ze względu na zbyt hermetyczny charakter zarówno grafiki, jak i scenariuszy, to w pełni podzielam ogólne uznanie dla dokonań Michała Rzecznika – jego „Maczużnik” czy „Warszawa”, a także dopiero co wydany, ilustrowany przez Przemka Surmę „88/89” zbierają same pozytywne recenzje.

Zdarzenie1908_22Mam wrażenie, że Jacek Świdziński pozostaje chyba nieco z boku głównego zainteresowania publicystyki komiksowej, chociaż może to tylko wrażenie. Na uznanie pracuje metodycznie od wielu lat. Pierwsze jego historie, które pamiętam, pojawiły się w roku 2007. Publikował wtedy w zinach „Maszin”, „Jeju” i „B5”. Od razu dał się poznać jako twórca niepokorny – pod pozornie infantylną, zupełnie momentami absurdalną kreską, już wtedy czuć było mocny, wyrobiony z czasem warsztat. Pozornie zabawne historie miały zawsze w warstwę fabularną wplecione interesujące nawiązania i mówiły o rzeczach niebanalnych. Świdziński w kolejnych latach kontynuował swoje przygody na łamach zinów, nie zaprzestał ich zresztą po publikacji albumu„Paproszki, czyli małe piszczące ludziki” z 2008 roku, która także cieszyła się dużą popularnością. Jego poprzedni album „A niech cię, Tesla!” także został przyjęty z dużym entuzjazmem w środowisku fanów komiksu. Teraz Jacek wypuścił prawdziwą bombę. Coś, co dla mnie od razu stało się pretendentem do miana komiksu roku 2014.

„Zdarzenie 1908” to dla mnie kwintesencja dotychczasowych działań Jacka, chociaż muszę przyznać, że dla czytelnika nie zaznajomionego wcześniej z autorem może być to lektura w pewnym sensie szokująca. Opowieść zaczyna się na pozór banalnie: oto pewien człowiek na syberyjskim targu wymienia na straganie buty za ogórka. Inny bohater podróżuje pociągiem, zaś jego tropem podąża dwoje kolejnych. Wszystkie te postacie oczywiście w sposób nieunikniony spotykają się na kolejnych kartach opowieści. Początkowo nic, prócz tytułu i syberyjskiego krajobrazu, nie podpowiada nam, z czym będziemy mieć do czynienia. Do momentu, gdy na scenę wkracza główna postać tego dramatu. To, co z pozoru wydaje się absurdalną komedią, postępującym farsowym gagiem w stylu najlepszych dokonań pewnego latającego cyrku, kontynuacją rubasznej, szyderczej zabawy z czytelnikiem znanej z „Paproszków” – okazuje się faktycznie dramatem w pełnym tego słowa znaczeniu. Tym bardziej, że główną postać tragedii poznajemy w sprytnie przykrojonej retrospekcji, która początkowo czytelnika nastawia zupełnie inaczej do finału całej książki, a potem, w finale, który jest jak grom z jasnego nieba, postać kluczowa, schwarzcharakter, okazuje się być wręcz bohaterem, który nie podołał przeciwnościom losu. Zabawa Świdzińskiego z konwencją, stopniowe budowanie napięcia, jego scenariuszowe wolty i trzymanie pewnych kart w rękawie aż do końca potwierdzają jego wielką klasę i umiejętności jako scenarzysty.

Podobnie jak skomplikowana narrZdarzenie1908_23acja opowieści, strona graficzna „Zdarzenia” również może niewprawionemu czytelnikowi sprawić sporo kłopotów. Od samego początku swojej pracy Świdziński konsekwentnie porusza się praktycznie w jednej, stale doskonalonej stylistyce. Minimalistyczne, uproszczone do granic możliwości rysunki nie mają jednak wiele wspólnego z popularnymi w internecie patyczakami. Chociaż pozornie podobne, kipią od stylizacji. W swoim minimalizmie Jacek nie ma sobie obecnie w Polsce równych – jeszcze nikt nigdy nie wyraził tak wiele przy pomocy tak niewielu środków. Umowne, wręcz przypominające ikonki krajobrazy, specyficznie zaprojektowane postacie, niemożliwe do pomylenia z czymkolwiek innym zwierzęta – wszystko to przypominające na pierwszy rzut oka wyjątkowo proste, dziecinne rysunki okazuje się prawdziwą petardą. Zarówno jako samodzielny twór, tak samo jako nośnik treści, warstwa graficzna tego komiksu działa piorunująco na odbiorcę. Zdolność do tak zaawansowanej kreacji przy użyciu tak skromnych środków wymaga niewiarygodnych wprost umiejętności.

Zdarzenie1908_24W poprzednim akapicie użyłem słowa „książka” na określenie tego tomu i nie jest to słowo przypadkowe. „Zdarzenie 1908” wygląda jak książka. I to nie byle jaka, lecz przypominająca ładne wydanie z dawnych lat, jakie kiedyś określilibyśmy słowem „retro”, a obecnie bardziej pretensjonalnym i modnym terminem „vintage”. Twarda oprawa, stylizowana na papier z płóciennym grzbietem skrywa w sobie pokaźną zawartość. Doskonała robota edytorska wykonana przez wydawnictwo Kultura Gniewu to pierwsza z niespodzianek w tym komiksie. Bierzemy do ręki przedmiot, który wygląda na stary biblioteczny egzemplarz jakiejś powieści. W środku znajdujemy jednak coś zupełnie odmiennego. A o tym, co czeka czytelnika „Zdarzenia”po otwarciu albumu, napiszę jeszcze tylko kilka słów – Feliks Dzierżyński, Lew Tołstoj, Nikola Tesla… Ot, niech będzie tylko tych trzech, na zachętę.

Jacek Świdziński „Zdarzeniem” potwierdza swoją bardzo wysoką pozycję jako autor komiksów. Obecnie jest to dla mnie jeden z najciekawszych rodzimych twórców i śledząc jego kolejne prace przekonuję się, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Chociaż może nie powinienem oczekiwać nowych szczytów, bo Świdziński od lat trzyma ten sam, bardzo wysoki, poziom i „jedynie” doskonali warsztat, zarówno pisarski, jak i graficzny. Prawdopodobnie na polu komiksu autorskiego niewielu Polaków mogłoby się z nim obecnie próbować zmierzyć. Jacek znalazł niszę, w której nie ma sobie równych.

Niezwykły melanż popkultury i historii, podany w wysmakowanej oprawie graficznej i przefiltrowany przez specyficzną wrażliwość autora, to coś, co może przemówić potencjalnie do każdego odbiorcy. Album jest przy tym tak wymagający i rozbudowany, że niewprawiony czytelnik może go nie docenić za pierwszym razem. Tak to niestety bywa z arcydziełami.

 

Komiks:

„Zdarzenie 1908”, scenariusz i rysunki: Jacek Świdziński, Wydawnictwo: Kultura Gniewu, Warszawa 2014.