Czytając „Długi film o miłości”, ma się przed oczami Jacka Hugo-Badera (JHB), który łamie nieomal wszystkie swoje zasady reporterskie. W wywiadach dziennikarz znany z tekstów o byłym ZSRR wielokrotnie podkreślał, że nie cierpi towarzystwa w czasie podróży i toleruje je na krótko. Tym razem zdecydował się wprosić na dość długą wyprawę zorganizowaną przez innych. Wszedł w skład „konduktu żałobnego”, którego celem było odnalezienie ciał dwójki polskich himalaistów – Maćka Berbeki oraz Tomka Kowalskiego. Zginęli oni podczas pierwszego w historii zimowego wejścia na Broad Peak w marcu 2013 r. Ze szczytu powróciło wtedy dwóch innych wspinaczy – Adam Bielecki i Artur Małek. „Bohaterowie czy zwykli egoiści, którzy nie pomogli towarzyszom wyprawy?” ‒ wielu stawiało takie właśnie pytania, sugerując współodpowiedzialność Bieleckiego i Małka za śmierć Berbeki i Kowalskiego.
Kilka dni po śmierci Maćka, jego brat – Jacek Berbeka ogłosił, że rusza po ciała zaginionych, by je godnie pochować. Złamał w ten sposób niepisaną zasadę, zgodnie z którą ciała himalaistów powinny pozostać w górach, gdzie ponieśli śmierć. Dlaczego zatem Jacek Berbeka ryzykuje życiem swoim, a także pozostałej dwójki uczestników wyprawy poszukiwawczej: Jacka Jawienia i Krzysztofa Tarasewicza? Dlaczego nie potrafi zaakceptować śmierci swojego brata?
JHB, z trudem uzyskawszy zgodę Jacka Berbeki, dołącza do ekspedycji. Dziennikarz, który nigdy wcześniej nie interesował się himalaizmem, decyduje się przygotować reportaż o wyprawie po zwłoki wspinaczy. W czerwcu zeszłego roku wyrusza nad granicę Indii, Pakistanu i Chin, do Karakorum.
Reporter ekstremalny
JHB ewidentnie lubi wyprawy przez peryferia i między biegunami świata – przemierza geograficzne bezdroża, przekracza granice kulturowe, eksploruje marginesy społeczne, a także bariery moralne. Pokazuje uwikłanie tych pojęć w lokalny kontekst. To, co wielu z nas wydaje się szaleństwem, dewiacją, patologią, nagle okazuje się rządzić własną i spójną wewnętrznie logiką. Jest wytłumaczalne i funkcjonalne. A nawet (relatywnie) etyczne. Reportaże JHB pozwalają nam przestać się dziwić zjawiskom, które początkowo nas przerażają.
Tak właśnie jest z doświadczeniem „białej gorączki”, wspólnym dla większości tekstów JHB. Otępienie jako stan szkodliwy, ale i jednocześnie pożądany. Niepoczytalność, która objawia się halucynacjami, zanikiem zdolności do krytycznego sądu.
Reporter skupia się na ukazaniu ludzkiej skłonności do autodestrukcji, próbuje zrozumieć przyczyny popychające jego bohaterów do nieustawicznego narażania życia. Warunkiem, sine qua non przejścia do historii himalaizmu, „trafienia do encyklopedii”, jest „spojrzenie na drugą stronę lustra”. Mianem tym w żargonie wspinaczkowym określa się zetknięcie się ze śmiercią. JHB stwierdza: „Najbardziej interesuje mnie ten niepojęty obłęd, amok tych, co zginęli, i tych, co idą ich szukać”. W innym miejscu książki, gdzie charakteryzuje tradycje polskiego himalaizmu, dodaje: „W całym pokoleniu ukryta była podświadoma potrzeba zagłady”.
Opisywanych przez JHB mieszkańców Kołymy i himalaistów łączy akceptacja ekstremalnie trudnych warunków i uczynienie z nich codzienności, oswojenie tego, co wydawało się nieoswajalne. Odnieść można wrażenie, że „amok lodowych wojowników” – jak nazywani są polscy himalaiści zimowi – niewiele się różni do delirium tremens alkoholików z Rosji.
Postacie z książek JHB wykazują ogromny upór w zmaganiu się z własną historią, żyją z piętnem tego, co minęło. Dla bohaterów „W rajskiej dolinie wśród zielska” czy „Opowieści kołymskich” punktem odniesienia są czasy ZSRR, wyjaławiający okres, w którym bohaterowie powoli tracą własną tożsamość. Himalaiści z „Długiego film o miłości” próbują przetworzyć pamięć o tragicznych wydarzeniach z marca 2013 r. Rozmowy z JHB, nawet jeśli w sposób niezamierzony przez samego dziennikarza, stanowią dla nich formę terapii.
Większość z bohaterów reportaży JHB to osoby uzależnione – od alkoholu, seksu, narkotyków, adrenaliny czy wspinaczki wysokogórskiej. Dziennikarz jest skazany na tolerowanie tych nałogów. Pije wódkę na Syberii, pali haszysz w drodze na Broad Peak. Dzięki temu próbuje przełamać dystans, zbliżyć się do swoich bohaterów. Nałogi – chciałoby się stwierdzić – rzecz to ludzka. W reportażach JHB uzależnienia stają się niezbędnym do przetrwania elementem strategii adaptacyjnej.
Brzemię kryptocytatów
W swoich książkach JHB zawsze prowadzi literacką grę z czytelnikami. Lubuje się w przytaczaniu danych statystycznych i terminologii branżowej, niezrozumiałej poza wąskim gronem osób zanurzonych w danej subkulturze. Często ma to na celu pokazanie absurdu danej sytuacji, tudzież uwidocznienie nieprzystawalności różnych perspektyw interpretacyjnych. Świat reportaży JHB nie jest sferą zamkniętą dla ekspertów – dzieje się wprost przeciwnie. Poznając kulisy sportu wspinaczkowego, ucząc się o regułach „wycofu” i „detorki”, zastanawiając się nad symptomami choroby wysokogórskiej, dyskretnie wkraczamy w świat tylko z pozoru obcy. Nagle okazuje się, że o sukcesie wyprawy decyduje sensus communis – zdrowy rozsądek, który objawia się nie tyle dzięki samotnym rozmyślaniom, ile we wspólnym działaniu. Zasady rządzące światem himalaizmu nie są zatem zestawem wskazówek niezrozumiałych dla profanów, to raczej prawidła uniwersalne.
Swobodny kolaż dyskursu elity eksperckiej z opiniami mas łatwo dostrzec podczas lektury trzech rozdziałów o tytule „Jazgot”. Znajdują się w nich fragmenty krótkich wypowiedzi internautów z cyberforów. Sam zwyczaj zamieszczania cytatów z innych dzieł nie jest obcy JHB. W „Białej gorączce” reporter wplatał passusy z „Reportaży XXI wieku” Michaiła Wasiliewa i Siergieja Guszczewa. W „Dziennikach kołymskich” co kilka stron odnosił się do „Opowiadań kołymskich” Warłama Szałamowa. Tym razem JHB zdecydował się jednak na cytaty zupełnie innego rodzaju.
Eksperyment ten z pozoru sprawia wrażenie zapchajdziury książkowej („Długi film o miłości” jest i tak zdecydowanie najkrótszą z książek JHB). Dzięki przytoczeniu dziesiątków kąśliwych, napastliwych i wyegzaltowanych wypowiedzi reporter uzyskał możliwość odtworzenia „jazgotu” medialnego, który towarzyszył obu wyprawom.
Warto także zauważyć „uboczny skutek” tego zabiegu. JHB uzyskał możliwość przemycenia własnych, subiektywnych sądów w anonimowych opiniach, które wyselekcjonował z internetu. Dzięki temu „Długi film o miłości” – reportaż napisany językiem dążącym do obiektywizmu – posiada obszerne passusy nasycone emocjami, sądami kategorycznymi, a miejscami narracją zbliżoną do mowy nienawiści.
Utracona moralność
Dziwnie czyta się zapis podróży, w której celem nie jest pokonywanie odległości ani wejście na szczyt. Zostaje czas i wysokość. Poszukiwanie zwłok wspinaczy, a może i odkrycie prawdy o ich śmierci. I niedookreślona moralność każdego z uczestników wyprawy – tak zimowej, jak i poszukiwawczej.
JHB unika wydawania sądów o sprawstwie tragedii podczas wyprawy zimowej. Daje możliwość szczerego wypowiedzenia się wszystkim stronom zaangażowanym w wyjaśnienie wydarzeń z marca 2013 r. Potrafi słuchać. Gawędzić. Dystansuje się wobec ustaleń specjalnej komisji powołanej w celu wyjaśnienia przebiegu zimowego ataku na Broad Peak. Odnieść można wrażenie, że od ustalenia winy i sprawcy bardziej interesuje go ukazanie, jak pokonywanie wysokości wpływa na psychikę i moralność.
Wcielając się w rolę „kronikarza Górskiego Ochotniczego Przedsiębiorstwa Pogrzebowego”, JHB jednak mimochodem wyjaśnia pobudki popychające ludzi do zdobywania ośmiotysięczników zimą. Dla jednych ekspedycje te to sztuka, tradycja, wcielenie w życie mitu „braterstwa liny” i „mistyczne przeżycie” – dla innych ucieczka od bolączek III RP, sport wyzwalający adrenalinę czy po prostu środek do zdobycia pieniędzy i statusu celebryty. Po dostrzeżeniu podziałów w polskim „piekiełku” himalaistów, walki frakcji i firm zaangażowanych w biznes wysokogórski dojść można do wniosku, że na ośmiu tysiącach metrów łatwiej spotkać yeti niż wspinacza o nieskalanym charakterze.
Przy lekturze reportażu warto jednak postawić sobie pytania: czy wchodząc na szczyt, można nie „celebrować własnego «ja»”? Czy przeżycie, powrót z wyprawy, podczas której ktoś zginął, musi stać się wezwaniem do pokuty? Czy osoby, które nie absolutyzują „braterstwa liny”, uznać należy za „pozbawionych empatii psychopatów, nie posiadających kwalifikacji moralnych do bycia partnerem”? Z alpinizmem eksploracyjnym jest wszak jak z literaturą faktu – oddajemy się im nie z racji na ścisłe przestrzeganie określonych zasad.
Książka:
Jacek Hugo-Bader, „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak”, Znak, Kraków 2014.