Layout 1

Pierwszą książką Iwony Chmielewskiej, z którą się zetknęłam były „Cztery strony czasu”, magiczna opowieść o tym, że tylko pozornie wszystko mija, bo są przecież rzeczy, które niezmiennie trwają. W dodatku tłem opowieści było moje rodzinne, ukochane miasto – i to mnie, mówiąc szczerze, najbardziej zachęciło do zapoznania się z nią. A gdy się już zapoznałam, nabrałam ochoty na więcej.

Tym „więcej” okazało się „Dwoje ludzi”, pozycja wydana w 2008 r. w Korei Południowej w wydawnictwie Sakyejul. Teraz – po latach – książka, którą od dawna cieszyć się mogą zagraniczni wielbiciele twórczości Iwony Chmielewskiej (m.in. w Hiszpanii i Portugalii) ukazała się w Polsce, w wydawnictwie Media Rodzina, w którym opublikowane zostały także inne utwory tej autorki.

„Dwoje ludzi” to książka o miłości, byciu razem i potrzebie bliskości z drugim człowiekiem, ale nie zawiera historii utrzymanej w baśniowej konwencji. Jest zestawem krótkich, często zaledwie jedno-, dwuzdaniowych spostrzeżeń. Iwona Chmielewska mówi: dwojgu ludziom jest łatwiej, bo są razem – i jest trudniej, bo są razem. Dwoje ludzi może być jak dwa koła w rowerze, dwie okładki książki, jak kwiat i łodyga, klepsydra, dwa zegary lub dwie ściany w jednym domu. A każde z tych stwierdzeń uzupełniają ilustracje, które za sprawą prostej, ponadczasowej i ponadkulturowej, zrozumiałej dla czytelników na całym świecie symboliki zyskują głębię i prowadzą czytelnika do własnych, oryginalnych skojarzeń. Przy czym Iwona Chmielewska nie podaje gotowych recept i nie udziela łatwych odpowiedzi. Każdy musi podjąć wysiłek i sam dojść do wniosków mogących pomóc mu w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego dwoje ludzi nie zawsze potrafi być razem, choć tego chce, i na czym właściwie polega miłość. To prosta, a przy tym głęboko metaforyczna opowieść o relacjach pomiędzy ludźmi, które można pojmować znacznie szerzej niż tylko jako „damsko-męskie”. Właściwie do końca nie wiadomo, czy chodzi o relacje w związku, czy w rodzinie, o wzajemny stosunek małżonków czy przyjaciół, dzieci i rodziców, czy może o jakiekolwiek związki, jakie na naszej drodze postawić może los. Każdy odczyta na kolejnych stronach tyle, na ile pozwoli mu życiowe doświadczenie.

Jak pisze wydawca, ta książka to typowy „picturebook”, w którym za pomocą prostych metafor pokazane są zależności w związkach. Książka nie ma ograniczenia wiekowego i nadaje się zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Niestety, postawową trudnością dotyczącą omawiania i recenzowania picturebooków jest to, że nie mamy dobrego polskiego terminu na określenie tego bardzo specyficznego rodzaju książki. Większość osób, używając terminu „książka (albo wręcz książeczka) obrazkowa”, ma na myśli wydawnictwa dla najmłodszych czytelników, niemowląt i bardzo małych dzieci, drukowane najczęściej na grubej tekturze, z ilustracjami przedstawiającymi na przykład kota podpisanego „kotek” albo „miau”. Tylko że takie książeczki – nie zaprzeczając ich niewątpliwie istotnemu znaczeniu dla rozwoju małych dzieci – są raczej przeznaczonymi dla dzieci „książkami z obrazkami”, a nie „książkami obrazkowymi”.

dwoje_ludzi_ubrania

W książkach obrazkowych obraz włożony między okładki spełnia znacznie więcej funkcji niż zwykła książkowa ilustracja. Nie jest tylko i wyłącznie dopełnieniem słów, nie pełni wobec tekstu roli służebnej, ozdobnika, który umieszcza się w książkach, bez którego wiele z nich mogłoby się w zasadzie obejść. W książce obrazkowej ilustracja jest nie tylko dopełnieniem tekstu, tak jak tekst nie jest tylko dopełnieniem ilustracji – są równoważnymi partnerami, dwoma komponentami, które się tutaj uzupełniają. Inaczej mówiąc, obraz i tekst funkcjonują na takich samych prawach. Szczególnie ważny jest obraz i znaczenia, które niesie.

W picturebookach treść jest także zawarta w obrazkach, które składają się z wielu szczegółów. I wspaniałe w tych książkach jest właśnie to, że aby ją dostrzec, należy włożyć trochę wysiłku. Trzeba uruchomić oko, wyobraźnię, logikę, ale i pamięć. Trzeba tę treść sobie samemu opowiedzieć. Dopowiedzieć. Dodać własną wersję. I w dodatku za każdym razem treść ta może się zmieniać – trochę lub całkowicie, w zależności od wieku, zaangażowania, wyobraźni czy liczby czytających. Dla każdego czytającego może być ona zupełnie inna.

O książce Iwony Chmielewskiej można powiedzieć, że to picturebook, ale to wyrażenie nie opisuje jej w pełni, a tłumaczenie pojęcia dodatkowo rzecz spłyca. Sama autorka w jednym z wywiadów opowiada się za nazwą „książka obrazowa”, bo jak podkreśla, nie zgadza się na infantylizację sztuki dla dzieci. Z pewnością nie jest to – podobnie jak większość picturebooków – pozycja dla tych, którzy czytanie dzieciom traktują jak obowiązek, dosłownie rozumiejąc hasło szczytnej akcji „Cała Polska czyta dzieciom – 20 minut dziennie”. Ta książka wymaga czasu, choć pozornie jest tak krótka, że można ją „łyknąć” w pięć minut. Jest okazją do spotkania z drugim człowiekiem, do zastanowienia się, rozmowy, podzielenia się refleksją. Poza tym jednak jest to pozycja dla każdego myślącego i otwartego na nowe doznania czytelnika. Bez względu na to, ile ma lat. Taka, w której przy każdym kolejnym czytaniu i przeżywaniu można ujrzeć coś nowego. To książka na całe życie.

 

Książka:

Iwona Chmielewska, „Dwoje ludzi”, Media Rodzina, Poznań 2014.

 

Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek.

 

dwoje_ludzi_kwiat