O zmarłym przed kilkoma dniami Szewardnadzem praktycznie zapomniano, ponieważ po „rewolucji róż” w Tbilisi, został wysłany na polityczną emeryturę. I choć byłemu przywódcy Gruzji włos z głowy nie spadł, to jednak zdecydował się na milczenie. Może bał się ujawnienia kompromitujących faktów z przeszłości? A może taka była umowa z nowymi władzami? A może po prostu starość i utrata żony skłoniły do cichej egzystencji jednego z najbardziej rozgadanych liderów byłego ZSRR?

Po jego śmierci opinia publiczna przypomniała sobie o nim, choć jej pamięć okazała się wybiórcza. Tu i ówdzie pisze się i mówi o Szewardnadzem jako o szermierzu „pierestrojki” i najbliższym współpracowniku Gorbaczowa (co nie do końca jest prawdą); gdzie indziej wspomina się jego prezydenckie losy w Gruzji już niepodległej, której podobno przyniósł stabilizację i pokój (też nie bardzo znajduje to potwierdzenie w faktach). Tymczasem Szewardnadze był postacią nieco bardziej skomplikowaną.

Ojczysta Republika Stalina doświadczyła jego niełaski w równym stopniu jak inne regiony ZSRR. Miejscowe elity zostały wymordowane niemal całkowicie i pod koniec panowania generalissimusa musiały wyłonić się nowe. Jednym z przedstawicieli nowej elity był młody Szewardnadze. Urodził się w roku 1928 – był więc jako dziecko świadkiem znikania ludzi, mordów i czystek. Wszystko to przetrwał i został lojalnym działaczem Komsomołu. Pod koniec życia Stalina, a także za czasów jego następcy, piął się powoli po szczeblach partyjnej hierarchii. Nie tylko się piął – był przy tym nadspodziewanie aktywny. W latach 60., jako niespełna czterdziestoletni działacz, obejmuje urząd republikańskiego ministra spraw wewnętrznych i generała milicji. Podczas sprawowania tej funkcji prześladuje opozycję. Jednym z aresztowanych na jego polecenie jest niejaki Zwiad Gamsachurdia – syn znanego pisarza. Uwięziony Gamsachurdia złamie się w śledztwie, ale po latach to właśnie on zostanie pierwszym prezydentem niepodległej Gruzji. Obalony po kilku miesiącach prezydentury, zginie w 1993 roku w niejasnych okolicznościach – podobno nie bez wiedzy Szewardnadzego.

Z punktu widzenia ośmiu dekad, życiowy bilans Szewardnadzego jest raczej negatywny. Przez większość swojego politycznego życia był zamordystą lub dyktatorem. Miał jednak szczęście: Gruzinów znanych na świecie było niewielu, a on był jednym z nich. | Łukasz Jasina

Ten eliminował zresztą swego czasu nie tylko opozycjonistów. Szewardnadze zyskał względy Leonida Breżniewa i przyczynił się do odsunięcia I sekretarza Komunistycznej Partii Gruzji, by w 1972 roku zająć jego stanowisko. Jest nie tyko udzielnym władcą tego kraju przez następnych trzynaście lat, lecz także członkiem Biura Politycznego KPZR. Okres jego rządów nosi miano „zastoju” – Szewardnadze nie zdecydował się bowiem na żadne odważne posunięcia.

Dopiero gdy przyszedł Gorbaczow i potrzebował kogoś uległego na stanowisko ministra spraw zagranicznych (by zastąpić „Mistera Niet” – Andrieja Gromykę), Szewardnadze zabłysnął. Wypłynął z biur w Tbilisi na salony. Nagle okazał się liberałem. Liberalizm zaczął popierać również w rodzimej Gruzji: to podobno dzięki niemu mógł powstać najwybitniejszy chyba film okresu „przebudowy” – „Pokuta” z1987 roku w reżyserii Tengiza Abuładze.

A na świecie powstawał mityczny obraz otwartego i dzielnego Gruzina, który walczy o odnowę Kraju Rad. Nikt mu nie wypominał ani związków z KGB, ani ofiar.

W 1990 Eduard Szewardnadze popada w konflikt z Gorbaczowem i odchodzi z radzieckiego MSZ. Powraca doń na krótko, ale jest już tylko likwidatorem masy upadłościowej. Gdy nadchodzi rok 1992, okazuje się, że stary patriarcha nie ma co robić. W wielu republikach związkowych dotychczasowi I Sekretarze przedzierzgnęli się w prezydentów. On jednak był w Moskwie, a Gruzini śmiali w tym czasie wybrać na głowę państwa wspomnianego Gamsachurdię.

Rok 1992 był początkiem problemów, z którymi Gruzja nie może uporać się do dziś – secesji Abchazji i Osetii Południowej oraz podziałów społecznych; u progu transformacji musiano ponieść pewne ofiary. Kiedy Gamsachurdia został obalony, Szewardnadze dostał swoją szansę. Dzięki swojemu doświadczeniu międzynarodowemu jawił się Gruzinom jako mąż opatrznościowy.

Z danej mu szansy skorzystał. Opozycję spacyfikował – po nieudanej próbie zamachu na niego nastąpiła fala aresztowań. Przyjął chrzest w katedrze i zaczął uderzać w nacjonalistyczne tony. Nie ulegał Jelcynowi w sprawach międzynarodowych, gdyż znany był Amerykanom i zachodnim Europejczykom. Później nie ulegał także Putinowi. Popełnił tylko jeden błąd – zbyt kurczowo trzymał się władzy. Naród postanowił mu ją odebrać, ale w podzięce za to, że ustąpił bez sprzeciwu i nie strzelał do zbuntowanego narodu, pozwolono mu żyć w spokoju.

Z punktu widzenia ośmiu dekad, życiowy bilans Szewardnadzego jest raczej negatywny. Przez większość swojego politycznego życia był zamordystą lub dyktatorem. Miał jednak szczęście: Gruzinów znanych na świecie było niewielu, a on był jednym z nich. W podręcznikach historii pojawiać się będzie głównie za sprawą „pierestrojki”. Resztę zbędzie się małym drukiem w przypisach.