Jako przewodnik miejski często obserwuję konfuzję niemieckich turystów, dowiadujących się o zagładzie stolicy wschodniego sąsiada pół roku przed końcem II wojny światowej. Reakcje w obliczu trudnej przeszłości polsko-niemieckiej z reguły oscylują pomiędzy rozdrażnieniem a przygnębieniem. Pierwsza postawa wynika z rodzącego się w nich poczucia niesprawiedliwego osadzania na ławie oskarżonych. Druga związana jest z pojawiającymi się wyrzutami sumienia i niezręcznym poczuciem winy. Z podobną sytuacją spotykałem się w kontaktach z niemieckimi studentami w Bonn w ramach programu Erasmus. Dla moich rówieśników, pierwszego rocznika, który przyszedł na świat po upadku muru berlińskiego, 1 sierpnia 1944 roku stanowi zupełnie anonimową datę. Obywatele państwa, które od ćwierćwiecza blisko współpracuje z Polską w handlu i polityce, nie są przygotowani na rozmowę o wydarzeniach sprzed 70 lat.

Okrągła rocznica wybuchu powstania warszawskiego stała się okazją do przedstawienia niemieckiej publiczności bezprecedensowej zbrodni nazizmu, która wobec holokaustu praktycznie nie istnieje w świadomości mieszkańców Niemiec. Z tym wyzwaniem mierzy się berlińska wystawa „Powstanie Warszawskie 1944”. Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, deklarował, że głównym celem ekspozycji jest „upowszechnianie świadomości historycznej wśród zwiedzających z całego świata oraz pogłębienie, często szczątkowej, wiedzy na temat przebiegu II wojny światowej”. W drodze do stolicy Niemiec zastanawiałem się, w jaki sposób zaprezentowano wydarzenia, co do których interpretacji nie ma zgody wśród samych Polaków.

topografia_2
Fot. Piotr Szymański

 

O wyjątkowej wystawie informowały najważniejsze niemieckie gazety: „Frankfurter Allgemeine Zeitung“, „Süddeutsche Zeitung“, „Der Spiegel“ i „Die Welt“. ARD przygotowała materiał telewizyjny w opiniotwórczym programie informacyjnym „Tagesschau”, a radio RBB wyemitowało tematyczną audycję. Obecność prezydentów Niemiec i Polski, którym towarzyszyła grupa weteranów powstania, nadała otwarciu ekspozycji dodatkowy rozgłos. 29 lipca w przemówieniach obydwu głów państw padły słowa, które stanowią klucz do interpretacji samej wystawy. Joachim Gauck zaznaczył, że bez etosu powstańczego nie da się zrozumieć współczesnej Polski. Zauważył też, iż warszawski zryw stanowił inspirację i przykład dla kolejnych pokoleń Polaków, w tym twórców Solidarności. Prezydent RFN jako były obywatel NRD wyznał: „polska tradycja wolności dawała nam odwagę, gdy nam jej jeszcze brakowało, dawała nam nadzieję, gdy byliśmy zdesperowani”. Spokrewniony z Tadeuszem „Borem” Bronisław Komorowski sekundował niemieckiemu prezydentowi, uwypuklając rolę powstania warszawskiego w kształtowaniu niezłomnego charakteru przyszłych opozycjonistów w PRL – Władysława Bartoszewskiego, Marka Edelmana czy Wiesława Chrzanowskiego. Zdaniem Bronisława Komorowskiego ta powstańcza „republika wolnych ludzi” trwała nieprzerwanie do 1980 i 1989 r.

Przygotowana przez Muzeum Powstania Warszawskiego wystawa znajduje się w symbolicznym miejscu. W cieniu najważniejszego ministerstwa finansów Europy, zaledwie kilkaset metrów od legendarnego Checkpoint Charlie rozpościera się plac z niepozornym pawilonem pośrodku. To tutaj w nieistniejących dziś budynkach Szkoły Rzemiosła Artystycznego i pałacu księcia Albrechta [1] mieściły się główne siedziby najważniejszych instytucji hitlerowskiego reżimu – Gestapo, SS i Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. To tutaj zapadały decyzje, które przesądziły o losie Warszawy i jej mieszkańców w czasie II wojny światowej. Po potędze III Rzeszy zostały w tym miejscu ruiny piwnic i muzeum Topografia Terroru, dokumentujące obłędną politykę ówczesnych Niemiec.

Przedwojenna Warszawa jak Berlin

Wystawa „Powstanie Warszawskie 1944” rozpoczyna się mocnym akcentem – fragmentem przemówienia Heinricha Himmlera do dowódców okręgów wojskowych z 21 września 1944 roku, które ukazuje istotę niemieckiego podejścia do tzw. kwestii polskiej. Wywód szefa SS o Polakach, którzy od 700 lat blokują niemiecki marsz na wschód kończy się przypomnieniem wydanego rozkazu o całkowitym zniszczeniu Warszawy. Himmler w swoim szaleństwie traktował wybuch powstania jako okoliczność sprzyjającą bezwzględnemu rozwiązaniu „problemu polskiego”, dodając, że słuchacze mogą uważać go za „okrutnego barbarzyńcę”. Parę kroków dalej zwiedzający napotykają białą tablicę z krótką informacją, że znajdujemy się w miejscu, gdzie zaplanowano unicestwienie wielkiego miasta, stolicy dużego europejskiego państwa.

Głównym przesłaniem ekspozycji jest teza, że heroizm, klęska i 170 tysięcy ofiar nie poszły na marne. Powstańcy zwyciężyli, tyle że 45 lat później w pokoleniu Solidarności, która walnie przyczyniła się również do zjednoczenia Niemiec. | Piotr Szymański

Szereg kolejnych plansz, eksponatów oraz ekranów ukazuje Warszawę i warszawiaków w trzech okresach. Preludium do zasadniczej części ekspozycji stanowi wyidealizowane dwudziestolecie międzywojenne. Starannie dobrane fotografie wprowadzają w bezpowrotnie utracony świat za pomocą symbolicznych miejsc i postaci. Znajdziemy tu innowacyjność wieżowca Prudential, elegancję służewieckich gonitw, przedsiębiorczość Lilpopa, Raua i Loewensteina oraz wizjonerstwo Stefana Starzyńskiego. Przedwojenna Warszawa przedstawiona jest jako miasto wielu religii i narodowości. Zabieg ten ułatwia niemieckim gościom odbiór ekspozycji oraz buduje identyfikację z miastem, które niegdyś prezentowało się zupełnie jak dzisiejszy wielokulturowy Berlin.

Następnie wystawa przedstawia kampanię wrześniową, terror niemieckiej okupacji, plan Pabsta, polskie podziemie, holokaust i powstanie w getcie warszawskim, by zatrzymać się na 1 sierpnia 1944 r. 63 dni walk ukazane są z różnych perspektyw. Odwiedzający „Topografię Terroru” może jednocześnie spojrzeć na powstanie z pozycji mocarstwowej polityki Wielkiej Trójki i przesuwającego się frontu, z perspektywy uczestnika ulicznych walk i barykad AK, a także ludności cywilnej. Na krótkie dzieje „powstańczej republiki” składają się m.in. produkcja pistoletu maszynowego Błyskawica, funkcjonowanie prasy, radia i poczty, zdobycie PAST-y oraz ocalenie Władysława Szpilmana. Równolegle ukazana została straszliwa cena, którą przyszło zapłacić za nieliczne chwile wolności. Mroczna strona powstania to historia Jana „Anody” Rodowicza, wspomnienia Mathiasa Schenka, biogramy katów Warszawy, gwałty, rozstrzeliwanie, ogień i ruiny. Na oddzielnej planszy wyeksponowano bezwzględnie wykonany rozkaz Hitlera: „każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

Epilog wystawy stanowi opis komunistycznych prześladowań akowskiego podziemia i zabronionych wspomnień. W części poświęconej okresowi powojennemu przedstawiono także trud odbudowy stolicy, narodziny Solidarności, niepodległość i kult powstania po 1989 r. Obrazy współczesnej Warszawy dowodzą, że miasto przeżyło własną śmierć i odrodziło się niczym Feniks z popiołów.

Powstanie idzie w świat

Opowiedziana w Berlinie historia Warszawy jest niezwykle wartościowa, gdyż wpisuje się w kontekst dramatu całej Polski w czasie II wojny światowej, niebędący szerzej znany za granicą. Warto zaznaczyć, że wystawa nie stanowi kopii Muzeum Powstania Warszawskiego. Jest to raczej poruszający przewodnik po wydarzeniach sprzed 70 lat w uproszczonym i zaadaptowanym na potrzeby międzynarodowego odbiorcy wydaniu. Przewodnik, który nie przytłacza nadmiarem tekstu i informacji, stawiając na siłę dźwięku i obrazu, w tym: pokolorowanych zdjęć z powstańczych kronik. Co ważne warstwę symboliczną, budzącą uczucia litości i trwogi, połączono z przejrzystymi wykresami i tabelami, ułatwiającymi zrozumienie istoty tamtych dramatycznych wydarzeń. Szkoda tylko, że organizatorzy nie uzupełnili ekspozycji przemówieniami prezydentów Gaucka i Komorowskiego. Bardziej można było również zniuansować samą decyzję o podjęciu walk, uwypuklając np. rozłam między Antonim Chruścielem a Kazimierzem Irankiem-Osmeckim. Autorzy wystawy zdają się przekonywać, że powstanie musiało wybuchnąć.

topografia_1
Fot. Piotr Szymański

Udając się do „Topografii Terroru” spodziewałem się, że zastanę tam garstkę berlińskiej Polonii i turystów z różnych zakątków Polski. Tymczasem natknąłem się na setki gości, słysząc wokół niemiecki, angielski, francuski, rosyjski czy japoński (oraz wiele innych języków, których nie byłem w stanie zidentyfikować). Ze względu na lokalizację w znanym muzeum wystawa z pewnością przyczyni się do popularyzacji wiedzy na temat powstania warszawskiego w Niemczech i na świecie, a dla niektórych stanie się być może także inspiracją dla podróży do stolicy Polski. Nie należy jednak spodziewać się rezonansu na miarę hamburskiej ekspozycji „Zbrodnie Wehrmachtu – wymiar niszczycielskiej wojny 1941-1944” z 1995 roku, która na zawsze zmieniła niemiecką percepcję sił zbrojnych III Rzeszy oraz wojny na froncie wschodnim. Wystawa „Powstanie Warszawskie 1944” wpisuje się w proces polsko-niemieckiego pojednania, które momenty przełomowe zdaje się mieć już za sobą.

Pośmiertne zwycięstwo powstania?

Przechadzając się w ruinach piwnic dawnego pałacu księcia Albrechta, uważnie przypatrywałem się reakcjom i twarzom osób, które zdecydowały się spędzić piękne piątkowe popołudnie na wystawie poświęconej powstaniu. Ludzie spoglądali na Warszawę sprzed 70 lat w zadumie i skupieniu, raz po raz kręcąc z niedowierzaniem głową. Dominująca w tym miejscu cisza tworzyła wymowny kontrast ze zgiełkiem tętniącego pełnią życia centrum Berlina. Na końcu ekspozycji znajduje się niewielkie kino, w którym wyświetlany jest znany polskiej publiczności film „Miasto Ruin” [2]. Żeby wejść do środka, musiałem odczekać dwa seanse w kolejce. Wszyscy opuszczali salę w milczeniu. Rozmowy rozbrzmiewały na nowo dopiero po pokonaniu schodów i wyjściu na Wilhelmstraße.

Głównym przesłaniem ekspozycji „Powstanie Warszawskie 1944” jest teza, że wszystko to miało sens, a heroizm, klęska i 170 tys. ofiar nie poszły na marne. Powstańcy zwyciężyli, tyle że 45 lat później w pokoleniu Solidarności, która walnie przyczyniła się również do zjednoczenia Niemiec. W zaprezentowanej narracji walka Warszawy stanowiła natchnienie dla młodych ludzi w PRL, którzy mieli odwagę spełnić marzenia swoich rodziców o wolnej i europejskiej Polsce. Patrząc dziś na Berlin i Warszawę, aż trudno uwierzyć w to, jak żałosny obraz przedstawiały obydwie stolice w 1945 r.

Rozważając znaczenie wystawy w szerszym kontekście, pozostaje mieć nadzieję, że podobne ekspozycje będziemy mogli odwiedzić kiedyś w Moskwie, podróżując do stolicy naszego wschodniego sąsiada bez wizy. Tam bolesne wydarzenia ze wspólnej przeszłości, takie jak zbrodnia katyńska czy agresja 17 września 1939 r., wciąż pozostają niemalże nieznane, stanowiąc przeszkodę we wzajemnym zrozumieniu i pojednaniu.

Przypisy:

[1] Zostały zniszczone wskutek bombardowań RAF-u 23 października 1944 r., kiedy w Warszawie trwała w najlepsze akcja systematycznego wyburzania, palenia i rabunku miasta.

[2] Jest on rekonstrukcją tego, co pozostało z Warszawy w 1945 r. z perspektywy „lotu ptaka”.

 

Wystawa:

„Der Warschauer Aufstand 1944”

Topografie des Terrors: Niederkirchnerstraße 8, Berlin

30 lipca – 26 października